Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna pytała o męża i córkę

Jerzy WIDEŁ, Bronisław KUŚ
Nie mogę przeżyć tego co się stało - Małgorzata Rząca, matka Wiesława i babcia Patrycji płacze. - Tak się cieszyliśmy, że im się udało w życiu, a tutaj tragedia, po prostu tragedia...

Nie mogę przeżyć tego co się stało - Małgorzata Rząca, matka Wiesława i babcia Patrycji płacze. - Tak się cieszyliśmy, że im się udało w życiu, a tutaj tragedia, po prostu tragedia...

W zamachu terrorystycznym w Madrycie zginęła siedmiomiesięczna dziewczynka i jej ojciec, pochodzący ze wsi Łużna w powiecie gorlickim. W madryckim szpitalu leży matka dziewczynki, która przeżyła zamach.

- W niedzielę telefonował z Madrytu brat Darek. Odwiedził naszą bratową w szpitalu - mówi Ryszard Rząca, brat Wiesława i ojciec chrzestny Patrycji. - Jest w ciężkim stanie. Pytała o męża, o córkę. Lekarze mówią jej, że obydwoje są w innych madryckich szpitalach... Darek pojechał załatwiać formalności związane z przewiezieniem zwłok Wiesława i Patrycji do kraju.

W rodzinie Rząców smutek. Głowa rodu, Eugeniusz, nie może sobie znaleźć miejsca. Córka Rozalia ociera łzy. Gdy wiadomość o tragedii dotarła do ks. Janusza Rzący, brata Wiesława, przyjechał do rodzinnego domu dzielić smutek i modlić się.

Najbardziej pogrążony w bólu wydaje się Ryszard, ojciec chrzestny 7-miesięcznej Patrycji. - Coś mnie tknęło, kiedy zatelefonował znajomy z Madrytu - wspomina. - Powiedział: oni byli w jednym z tych pociągów. A potem przyszło potwierdzenie. Patrycję rozpoznano po bransoletce na ręce, którą otrzymała na pamiątkę chrztu. Wiesiek miał przy sobie dokumenty, Joanna też.

Wczoraj Ryszard z bratem - księdzem Januszem - i ojcem załatwiali formalności związane z przywozem ciał Wiesława i Patrycji. Potrzebne są potwierdzenia z urzędu gminy, starostwa, potem dokumenty pójdą do ambasady w Madrycie. Mitręga wielka, ale urzędnicy podchodzą do sprawy ze zrozumieniem. Za kilka tygodni ciała złożone zostaną w rodzinnym grobowcu w Łużnej.

* * *

11 marca cała trójka: Joanna, Wiesław i Patrycja wyjechali z domu w Entevijas do Madrytu, by wysiąść na dworcu Acosta. 35-letni Wiesław Rząca pracował w Madrycie od ośmiu lat. Niedawno ożenił się z Joanną, rodem z Rzepiennika. 4 września ub. roku urodziła się Patrycja. Zamierzali popracować w Hiszpanii i wrócić za kilka lat do kraju.

W Łużnej mówią, że Wiesław był ,złotą rączką". Wspominają, jak własnoręcznie złożył z części syrenkę. W Hiszpanii parał się budowlanką. Zarabiał pieniądze uczciwie, żeby rodzina mogła godnie żyć. Marzenia przerwali terroryści. A tak się cieszyli z córki...

- Brat mnie poprosił, żebym został chrzestnym Patrycji - wspomina Ryszard. - Pojechałem w październiku ubiegłego roku i trzymałem ją do chrztu. Wróciłem do Łużnej na trzy tygodnie przed 11 marca. Gdybym przedłużył pobyt, pewnie jechałbym z nimi tym pociągiem... Ich już nie ma. Joanna - matka i żona - jeszcze o tym nie wie.

Małgorzata i Eugeniusz Rzącowie mieli piątkę dzieci. Znani są w Łużnej z zaradności i z tego, że ciężko pracowali, by dzieci wyszły na ludzi. Eugeniusz 16 lat był sołtysem wsi. Jego zapobiegliwość i pracowitość widać choćby po stanie gospodartwa. Do zadbanego domu za kilka tygodni przyjedzie liczna rodzina, by towarzyszyć w ostatniej drodze Wiesława i Patrycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto