MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jeśli Wisła teraz przegra, poleci głowa Kasperczaka

Bartosz Karcz
Po ostatnim gwizdku i porażce 0:1 wiślakom pozostało tylko łapać się za głowy. Czy poprawią kibicom humory, przekonamy się w czwartek
Po ostatnim gwizdku i porażce 0:1 wiślakom pozostało tylko łapać się za głowy. Czy poprawią kibicom humory, przekonamy się w czwartek Wojciech Matusik
Tak żenującej gry Wisły jak w czwartkowy wieczór, chyba nikt się nie spodziewał. Po porażce 0:1 z Karabachem Agdam zamiast spokojnej wyprawy do dalekiego Azerbejdżanu szykuje się walka o życie. Będzie to też walka o zachowanie posady trenera Henryka Kasperczaka. Sprawa jest bowiem w tej chwili jasna - jeśli Wisła nie awansuje do następnej rundy, czeka ją kolejna w tym roku zmiana szkoleniowca.

Czwartkowy mecz wzbudził na trybunach stadionu Hutnika bardzo duże emocje. Kibice Wisły, którzy głośnym dopingiem starali się pomóc drużynie przez długie minuty, po straconej bramce nie wytrzymali i w bardzo mocnych słowach wyrazili, co myślą o postawie swoich piłkarzy. Tych zresztą po końcowym gwizdku żegnały przeraźliwe gwizdy.

Nie wytrzymał też właściciel klubu, Bogusław Cupiał. Zażenowany postawą drużyny, wściekły opuścił stadion dziesięć minut przed końcem meczu. Czy można się jednak dziwić Cupiałowi? W ostatnich tygodniach trudno było mieć do niego o cokolwiek pretensje. Wyłożył pieniądze na sprowadzenie ośmiu nowych piłkarzy, którzy w ocenie jego pracowników mają być wzmocnieniem drużyny. Płaci słono swoim gwiazdkom, a w zamian kolejny rok z rzędu otrzymuje żenujące widowisko. Ten mecz pokazał zresztą kolejny raz, że płace dla piłkarzy w Polsce są grubo przesadzone. Ci ludzie nie zasługują na pobory rzędu kilkuset tysięcy euro rocznie. I nie chodzi już nawet o umiejętności, ale o podejście do boiskowych obowiązków. Bramkę zawsze można stracić, ale jeśli zespół jest bezradny, nie wytrzymuje presji w starciu z przeciętną azerską drużyną, to może niektórzy powinni pomyśleć o zmianie zawodu, bo najwyraźniej do profesjonalnego uprawiania piłki nożnej nie nadają się.

Mocno przekombinował też sam Kasperczak. Można jeszcze zrozumieć wstawienie Gordana Bunozy na środek obrony, bo taki ruch wymusiło życie, a konkretnie kontuzja Clebera. Po co jednak trener Wisły rozbił dobrze funkcjonujące w meczach z Szawlami skrzydła? Po spotkaniu Kasperczak tłumaczył: - Wystawiłem Paljicia na lewej stronie, bo liczyłem, że razem z Piotrkiem Brożkiem będą się dobrze uzupełniać.

Ten manewr zupełnie nie wypalił. Paljić potrafił jeszcze się przebić skrzydłem, ale z dostarczeniem piłki napastnikom w pole karne miał już duże problemy. Piotr Brożek tymczasem, który dobrze spisywał się w ofensywie w meczach z Szawlami, tym razem był jednym z tych, którzy przyczynili się do utraty bramki.

O drugim skrzydle nie ma nawet co wspominać, bo Rafał Boguski nadawał się do zmiany po kwadransie, a nie dopiero w przerwie meczu. Dopiero wejście niepokornego Patryka Małeckiego nieco rozruszało tę stronę. "Mały" w swoich poczynaniach był jednak wyraźnie osamotniony. I tak zrobił najwięcej z drużyny, bo oddał jedyny groźny strzał na bramkę po przerwie i wywalczył rzut karny. Henryk Kasperczak na konferencji prasowej sprawiał wrażenie człowieka totalnie załamanego. Wygłosił też formułkę, która powoli wchodzi do kanonu językowego trenerów Wisły. - Wypada przeprosić kibiców - padło z ust szkoleniowca "Białej Gwiazdy". Zabrakło tylko jeszcze hasła, że dzięki tej porażce rewanż będzie ciekawszy...

Piłkarze w większości chyłkiem przemykali się do autokaru, paląc się ze wstydu. Tylko nieliczni stanęli oko w oko z dziennikarzami. Od odpowiedzialności nie uciekł Maciej Żurawski, który zmarnował w doliczonym czasie gry karnego. - Nie ma żadnego usprawiedliwienia - powiedział "Żuraw". - Był karny, nie strzeliłem, co mi się rzadko zdarzało. Natomiast co do gry całego zespołu, sami widzieliśmy, jak ona wyglądała. Niestety, nie było nas chyba stać na równorzędną walkę z rywalem, tak przynajmniej to wyglądało na boisku.

Czy Wisłę będzie stać na lepszą grę w rewanżu? Na odpowiedź na to pytanie musimy poczekać do czwartku. Będzie na pewno jeszcze trudniej niż rok temu w Tallinie. Jeśli "Biała Gwiazda" nie zdoła się pozbierać, to znów, jak przed rokiem, na progu sezonu czeka ją rewolucja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto