Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jakub Błaszczykowski: Najważniejsze to się nie poddawać. Pracujemy nad tym, żeby Wisła wróciła do ekstraklasy

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Jakub Błaszczykowski wciąż jest współwłaścicielem Wisły Kraków, jest też założycielem Fundacji Ludzki Gest.
Jakub Błaszczykowski wciąż jest współwłaścicielem Wisły Kraków, jest też założycielem Fundacji Ludzki Gest. Andrzej Banas
Jakub Błaszczykowski, były piłkarz reprezentacji Polski i Wisły Kraków, obecnie współwłaściciel tego klubu został uhonorowany tytułem Promotor Polski, przyznawanym przez Fundacja Polskiego Godła „Teraz Polska”. Wyróżnienie otrzymał w uznaniu za sukcesy sportowe, promocję Polski na arenie międzynarodowej oraz zaangażowanie w działalność społeczną i pomoc potrzebującym. Jeszcze przed zakończeniem sportowej kariery zaczął udzielać się charytatywnie. Jest założycielem Fundacji Ludzki Gest, która poprzez organizację turniejów sportowych, koncertów charytatywnych, itp., zbiera fundusze na leczenie, rehabilitację, pomoc socjalną i rozwój talentów młodych ludzi. Z Jakubem Błaszczykowskim rozmawialiśmy po tym, jak odebrał zaszczytne wyróżnienie.

- Kiedy w 2007 roku wyjechałem do Dortmundu, zderzyłem się z niezbyt pochlebnym postrzeganiem nas, Polaków, jako niezbyt uczciwych i pracowitych. Przychodząc do Borussii sam poczułem się w szatni nie do końca doceniony, tylko dlatego, że pochodziłem z Polski – wspomina Jakub Błaszczykowski. - Natomiast po kilku latach grania, a miałem wtedy przyjemność grać z Robertem Lewandowskim i Łukaszem Piszczkiem, sytuacja całkowicie się zmieniła, darzono mnie szacunkiem. Zmianę nastawienia zaczęli też odczuwać inni Polacy pracujący w Niemczech, bo wreszcie dostrzeżono, że jesteśmy narodem pracowitym, nie przejawiamy postawy roszczeniowej. Mam wrażenie, że w tamtym momencie byliśmy dobrymi ambasadorami polskiego sportu za granicą, dołożyliśmy swoją cegiełkę, do zmiany przekonań o Polakach za granicą.

Grając w piłkę nożną poza krajem jak bardzo czuł się Pan promotorem Polski?
Każdy kto podejmuje pracę za granicą w pełnym sensie jest promotorem Polski poprzez to co robi. Nawet niekiedy nie zdając sobie z tego sprawy, że inni na zwracają na nas uwagę. Myślę jednak, że wyjeżdżając zagranicę musimy mieć świadomość tego, iż tak jak będzie wyglądać tam nasza praca, tak będą postrzegani i traktowani nasi rodacy w przyszłości.

Reprezentował Pan nasz kraj na międzynarodowych arenach. Nadal, także poza granicami, uwaga jest skupiana na Panu, jako współwłaścicielu Wisły Kraków. Ten klub w przeszłości, także dzięki Pana grze, był europejską marką. Na jakim etapie jest odbudowa potęgi "Białej Gwiazdy"?
Zdaję sobie sprawę, że w Wiśle czeka nas bardzo dużo pracy. Wszyscy widzimy jaka jest sytuacja. Tak jak wszyscy kibice „Białej Gwiazdy” chciałbym, żeby grała w ekstraklasie. Pracujemy nad tym, żeby tak było. Do tego typu rzeczy trzeba jednak cierpliwości. Nie zawsze ona jest, ale też trzeba zrozumieć kibiców, którzy mają emocje, mają prawo nerwowo reagować. To jest normalne. Ja też jako kibic nie zawsze reaguję spokojem, też się denerwuję, szczególnie teraz, kiedy nie mogę wyładować swoich emocji na boisku. Z trybun dużo ciężej mi się te mecze ogląda. Cieszy frekwencja, liczba kibiców, którzy przychodzą na stadion, interesują się Wisłą. To też pokazuje skalę, wielkość klubu.

Dzięki Pana wsparciu finansowym Wisła przetrwała. Najtrudniejsze chwile klub ma już za sobą?
Odkąd przyszliśmy do Wisły z pozostałymi wspólnikami, to wciąż są ciężkie chwile. W piłce nie ma tak, że są momenty najgorsze, czy najlepsze. Cały czas trzeba być czujnym i uważnym, bo ile razy widzieliśmy, że już było wszystko dobrze, a później przez moment dekoncentracji, niedopilnowania pewnych rzeczy kończyło się, jak się kończyło. Daleko więc byłbym od stwierdzenia, że w piłce nożnej, w sporcie jest coś dobrze. Zawsze musi być margines niepewności. To powoduje, że koncentracja jest na odpowiednim poziomie.

W przeszłości Wisła promowała Kraków i kraj w meczach w europejskich pucharach, także z Pana udziałem. Były wielkie emocje. Kiedyś jeszcze wrócą na stadion przy ul. Reymonta?
To było dawno temu. Oczywiście, że każdy by chciał, by takie czasy wróciły. Umówmy się, że na dziś jest to dalekie od realizacji. Nie uważam jednak, że jest to niemożliwe.

Bierze Pan pod uwagę, że mógłby dalej promować nasz kraj wykonując jakiś zawód, przykładowo związany ze sportem, piłką nożną?
Cały czas się coś dzieje, pojawiają się różne propozycję. Chcę trochę odpocząć, zatęsknić za futbolem, poczuć głód, bo na razie jeszcze jestem tą piłką najedzony. Po ponad 20 latach grania człowiek ma prawo mieć taki moment, że potrzebuje spokoju. Moja sytuacja jest taka, że nie jestem podstawiony pod ścianą, nikt mnie nie do niczego nie zmusza. Mogę podjąć decyzję jak będę gotowy, jak będę miał na to ochotę.

Mógłby Pan wrócić do świata futbolu jako trener czy działacz, menedżer sportowy?
Ciężko mi dziś na to pytanie odpowiedzieć. Nawet się nad tym nie zastanawiam. Chcę sobie dać czas, żeby moja głowa trochę odpoczęła.

Jakie konkretne wartości chce Pan nadal przekazywać jako promotor naszego kraju?
Zawsze staram się podchodzić do życia z konkretnymi wartościami. Jakby nie odbiega to mocno od tego, co robiłem i co będę robił. Nadal będę się starał podchodzić do życia z wartościami, o których zapominamy trochę w tych czasach, takimi jak szacunek do drugiego człowieka, poważanie. Mamy takie czasy, że w przestrzeni internetowej nieraz widzi się wiele pięknych rzeczy, które nie zawsze mają miejsce w życiu realnym. Później zderzamy się z rzeczywistością, która nie wygląda tak, że nie ma problemów, wszystko jest piękne, całe życie spędzamy na wakacjach. Żeby jechać na wakacje, to najpierw trzeba na nie zapracować, trzeba się trochę poświęcić. Swoje wartości będę chciał przekazać swoim dzieciom. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to będzie jedna cięższych rzeczy, z którymi mi przyjdzie w życiu się zmierzyć, ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak. Każde dziecko ma inny charakter i inaczej do pewnych rzeczy trzeba podejść.

Jakie ma Pan pozasportowe plany na najbliższy czas?
Myślę, że będę miał tego czasu trochę więcej. Będę mógł poświęcić więcej czasu Fundacji. Mam też zamiar trochę odpocząć. Po 20 latach gry w piłkę i spędzania większości czasu w hotelach człowiek też ma prawo do tego, by mógł trochę odpocząć. Chciałbym też się poświęcić rodzinie. Najbliżsi ponosili wiele wyrzeczeń. Większość decyzji jakie podejmowaliśmy nie było efektem tego, że rodzina tak chciała, tylko dlatego, że mój zawód do tego nas zmuszał. Nikt nie żałuje. Jesteśmy po fajnym okresie naszego życia, a teraz kolejny etap, który też chcemy w spędzić w dobrym nastroju.

Wspomniał Pan, że będzie też mógł więcej czasu poświęcić Fundacji. Jak doszło do jej założenia?
To wynikało z mojego życia. Mnie ktoś wcześniej pomógł i ja w ramach odwdzięczenia robię to samo. W ramach działalności Fundacji robimy różne rzeczy. W statucie mamy pomoc dzieciom i młodzieży do 21 lat.

Co chciałbym Pan przekazać młodym ludziom?
Żeby się nie poddawali. To jest najważniejsze. Żeby nie dali sobie wmówić, że czegoś nie mogą, albo że nie są w stanie czegoś osiągnąć, Jeżeli nie spróbują, nie będą wiedzieć jak mocni potrafią być.

FLESZ - Futbol zostanie unowocześniony?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jakub Błaszczykowski: Najważniejsze to się nie poddawać. Pracujemy nad tym, żeby Wisła wróciła do ekstraklasy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto