Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hornblend - to oni wygrali "7 z Garażu" [wywiad]

Redakcja
Grają hard rocka i nie zamierzają się zmieniać na potrzeby rynku. O reakcji na wygraną i planach na przyszłość opowiedzieli nam muzycy z zespołu Hornblend.

Zobacz profil zespołu Hornblend w plebiscycie "7 z Garażu" [muzyka]


Młodzi, zbuntowani, niepokorni. Ćwiczą po 4 godziny tygodniowo w domu jednego z członków zespołu, sami nauczyli się grać, sami komponują i piszą swoje utwory i nie zamierzają zmieniać repertuaru na potrzeby rynku. Przed nimi jeszcze dwa lata nauki w liceum w Jaśle, ale studencką przyszłość wiążą z Krakowem.

Jaka była ich reakcja na wygraną w plebiscycie "7 z Garażu"? Na co przeznaczą wygrane pieniądze i co myślą o współczesnym rynku muzycznym? Na te pytania odpowiedzieli nam gitarzysta basowy Michał Szudy i perkusista Przemysław Węgrzyn.

Wygraliście w naszym plebiscycie "7 z Garażu", pokonaliście inne zespoły. Jak się z tym czujecie?

Nie spodziewaliśmy się, że możemy cokolwiek osiągnąć, bo to było zgłoszenie na szybko, żeby spróbować, bo może coś się uda. Trochę nas ta wygrana zdziwiła.

Rodzina i znajomi byli zaangażowani w wysyłanie smsów?

Oczywiście! Rozwiesiliśmy plakaty w szkole, informacja rozeszła się też pocztą pantoflową, ale my sami wysłaliśmy niewiele smsów, symbolicznie po jednym.

Czy ten plebiscyt pomógł Wam w promocji zespołu?

Nawet bardzo, bo pisano o nas, o tym, że bierzemy udział w plebiscycie na naszym lokalnym portalu informacyjnym. Kilka dni później dostaliśmy propozycję od Miejskiego Domu Kultury na pierwszy koncert, więc już sam udział w plebiscycie nam bardzo pomógł.

Zgłosiliście się skuszeni nagrodą finansową, czy bardziej chodziło wam o pokazanie się szerszej publiczności?

Oba powody były ważne. Pieniądze są bardzo potrzebne, bo co chwila się coś psuje: kable instrumenty. Trzeba na początku zainwestować, a na takim etapie, na jakim my jesteśmy, nie ma szans na sponsora, bo nikt nie chce dać pieniędzy młodemu, początkującemu zespołowi.

Na co więc przeznaczycie wygraną?

Głównie właśnie na sprzęt właśnie, a mamy już listę zakupów. Na pewno nie zmarnujemy jej na jakieś pierdoły.

Jak to się zaczęło? Kiedy wpadliście na pomysł, żeby założyć zespół?

Jesteśmy samoukami, którzy spotkali się w szkole. Dwóch gitarzystów zaczęło szukać perkusisty i wokalisty, bo chcieliśmy po prostu grać. Parę osób się przewinęło przez zespół, a od 3 miesięcy gramy w składzie, w którym jesteśmy teraz.

Jaką muzykę gracie?

Głównie rock i hard-rock, ale nie chcemy się wdawać w żadne prekursorskie nurty, nu metal czy industrial, tylko grać klasyczny rock.

Macie swój repertuar, ale czy zaczynaliście, tak jak większość młodych zespołów od coverów?

Właśnie nie! Pierwszy cover włączyliśmy do repertuaru niedawno, pozostałe kawałki to nasze autorskie utwory. Wyszliśmy z założenia, że nauczyć się coveru to nie jest takie proste, a jak sami coś napiszemy, skomponujemy, to wychodzi nam lepiej. Niestety, jak widać po koncertach, trzeba parę coverów zagrać, bo ludziom zazwyczaj podoba się to, co już znają, więc musimy od czasu do czasu wrzucić w setlistę znany utwór. Mamy 6 autorskich utworów, a dwa są w drodze.

Czemu postanowiliście zająć się muzyką, przecież to się teraz nieopłaca.

Nie chcemy zarabiać teraz na muzyce, mamy swoje plany zawodowe, chcemy iść na studia na medycynę, na Politechnikę i AGH. Żeby zarabiać dziś na muzyce, trzeba się sprzedać, pisać pod rynek, a my tego nie chcemy, chcemy tworzyć i grać to, co nam daje satysfakcję.

Co Was inspiruje, czego słuchacie?

Każdy słucha czegoś innego, ale tworzymy to, co wszystkie nasze preferencje łączy. To głównie muzyka rockowa, hardrockowa, ale gitarzysta czasami lubi posłuchać hip-hopu, co wcale nie przeszkadza, a wręcz pomaga. Trzeba mieć szerokie horyzonty.

Jesteście młodymi ludźmi, czy widzicie jakieś wady współczesnego rynku muzycznego? Jak patrzycie na niego z perspektywy nastolatków?

Nie chcemy się wymądrzać, ale to co nas jakoś mierzi to to, że żeby zaistnieć, trzeba się dostosować do wymogów, jakie stawiają media. Chcielibyśmy osiągnąć cokolwiek, robiąc to, co chcemy, a nie to, co każe nam kontrakt. Dobrym przykładem jest Michał Szpak, który podobnie jak my, jest z Jasła. Wybił się dzięki "X Factor", a ludzie w Polsce, nie znali go sprzed tego programu. My znaliśmy jego twórczość wcześniej, występował w zespole, który grał ciężką muzykę z pogranicza rocka i metalu, ale niestety, wygrał ten cały "X Factor" i musiał się dostosować do rynku, bo z taką muzyką, jaką grał wcześniej nie osiągnąłby sukcesu. Choć teraz niestety tak naprawdę znany jest nie z muzyki, a z bywania na salonach warszawskich.

Nie chcielibyście usłyszeć swoich utworów w radiu?

Jest mało komercyjnych stacji, które chcą puszczać metal, czy hard rock, więc jak ktoś chce się pokazać, musi się dostosować do tego, co chce puszczać radio. My chcemy grać to, co lubimy, nie chcemy się dostosowywać i jeśli się komuś wyżej to nie podoba, to trudno, to zostaniemy w małych klubach i będziemy grać dla garstki osób, ale wtedy będziemy mieć czyste sumienia i satysfakcję, że gramy to, co chcemy.

Czego Wam w takim razie życzyć?

Wytrwałości, żeby dalej iść do przodu i ciągłych inspiracji.


foto. Łukasz Żołądź

Czytaj też:


Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne |
Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO
| Inwestycje | Recenzje | Rowery
od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto