Finał zabawy siekierą

Ponad 6 godzin trwał zabieg rekonstrukcji palców u 2,5-letniego dziecka, które trafiło w poniedziałek wieczorem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Dwa palce prawej ręki chłopczyk odciął sobie bawiąc się siekierą. Dzięki wiedzy, doświadczeniu i szybkiej interwencji krakowskich chirurgów są duże szanse, że ta zabawa nie zakończy się kalectwem.

2,5-latka przywieziono z Przemyśla do Krakowa już w parę godzin po wypadku. Zarówno okaleczona dłoń jak i odcięte paluszki odpowiednio zabezpieczono, dzięki czemu możliwa była operacja ich doszycia. Podczas kilkugodzinnego zabiegu rekonstrukcji, który zakończył się w nocy z poniedziałku na wtorek, zespolono uszkodzone żyły, tętnice, nerwy, mięśnie i kości. Operację przeprowadzili dr hab. Jacek Puchała, ordynator oddziału chirurgii plastycznej, rekonstrukcji i oparzeń oraz dr Robert Mieżyński.

- Stan dziecka mogę uznać za bardzo dobry, nie powinno być problemów - informuje docent Jacek Puchała. - Niestety, obawiamy się, że wkrótce możemy mieć kolejny podobny przypadek, rozpoczyna się sezon prac polowych, dzieci są pozostawiane bez opieki. Rocznie z powodu amputacji palców, kończyn trafia do nas kilkanaścioro dzieci.

W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie przebywa też chłopiec z okaleczoną przez kosiarkę stopą.

Zespół wyspecjalizowanych w mikrochirurgii lekarzy z Prokocimia boryka się niestety z problemami natury technicznej.

Sprzęt, z którego korzystają mikrochirurdzy, jest już mocno zużyty. A ceny tak precyzyjnych narzędzi są bardzo wysokie. Np. jeden tylko specjalny szew mikrochirurgiczny kosztuje kilkadziesiąt dolarów, a to nawet nie są grosze w kosztach sprzętu i materiałów potrzebnych do takich zabiegów.

- Cały czas szukamy sponsorów, mamy nadzieję, że ktoś nas wesprze - mówi docent Puchała.