Dzisiaj, godz. 18.45: Wisła Kraków - Zagłębie Lubin

Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się, że o tej porze roku na stadionie przy ul. Reymonta rozstrzygały się losy mistrzostwa Polski. W tym roku może być podobnie, przynajmniej w pewnym stopniu. Co prawda to nie Wisła walczy tym razem o tytuł, bowiem swoje szanse postradała ostatecznie w minioną sobotę, ale może dzisiaj odebrać punkty Zagłębiu Lubin, co nie pozostałoby bez wpływu na kształt czołówki tabeli.

- Na pewno silny przeciwnik mobilizuje dodatkowo piłkarzy - nie ukrywa trener Kazimierz Moskal, który z dużym spokojem przyjął wiadomości, że wkrótce może zostać zastąpiony przez Wojciecha Stawowego. - Przecież nie jest tajemnicą, że klub szuka trenera, więc takie informacje nie mają wpływu na naszą pracę - mówi Moskal. A dzisiaj trener wiślaków będzie miał mały zgryz, jak ustawić zespół pod nieobecność trójki "wykartkowanych" w Wodzisławiu piłkarzy (Baszczyński, Burns i Paulista) oraz ciągłej absencji Radosława Sobolewskiego. Wisła będzie chciała wygrać niejako na przekór tym problemom kadrowym. - Szczęście w nieszczęściu, że w Wodzisławiu wypadło nam po jednym piłkarzu z każdej formacji, a nie posypała się np. cała obrona czy pomoc - przewrotnie mówi Moskal. - Mamy jakieś możliwości manewru i jakoś będziemy sobie musieli poradzić. W kadrze meczowej znaleźli się już Marek Zieńczuk i Patryk Małecki, ale raczej usiądą na ławce rezerwowych. Moskal, jak sam mówi, nie wyklucza rozwiązań awaryjnych czyli ustawienia np. pomocnika w obronie. - Wszystkiego się można spodziewać - mówi z tajemniczym uśmiechem. Trener Wisły nie przywiązuje też zbytniej wagi do absencji najlepszego snajpera lubinian, Michała Chałbińskiego, poważnie kontuzjowanego w ostatnim spotkaniu. - Zagłębie ma tak szeroką i wyrównaną kadrę, że brak jednego piłkarza na pewno nie wpłynie na jakość ich gry - kwituje sprawę trener "Białej Gwiazdy".