Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej pielęgniarek. Leczenia skoordynowanego nie będzie

Dorota Stec-Fus
Konrad Kozlowski/Polskapress
Zapowiadana szumnie opieka koordynowana podstawowej opieki zdrowotnej, która miała radykalnie poprawić sytuację pacjenta, prawdopodobnie nie wejdzie w życie. Powód? Coraz bardziej dramatyczny brak personelu medycznego, nade wszystko pielęgniarek. Emerytki, wspierające system wymierają: średnia zgonu pielęgniarki jest coraz niższa, w Małopolsce wynosi dziś 62 lata!

FLESZ - Żywność z toksyczną substancją. Najnowsze ostrzeżenie GIS

od 16 lat

Koordynatorem, który ma wesprzeć pacjentów i ułatwić szybkie rozpoczęcie terapii, ma być osoba dodatkowo zatrudniona przez przychodnię lekarza rodzinnego lub – co bardziej realne - pracująca już tam pielęgniarka.

Niestety, wdrożenie projektu, pomimo zakończonego już pilotażu, stoi pod znakiem zapytania. Dr Jerzy Radziszowski, koordynator Zakładów Lecznictwa Otwartego w Krakowie mówi wręcz: to nierealne. - Podstawą koncepcji jest zespół ludzi, którzy pracują razem. A ludzi, w tym lekarzy, po prostu nie ma – konkluduje Radziszowski.

Wtóruje mu Tadeusz Wadas, przewodniczący Małopolskiej Izby Pielęgniarek i Położnych. Wprowadzenie opieki skoordynowanej uniemożliwi w pierwszym rzędzie narastający deficyt przedstawicieli jego zawodu. - Z najnowszych danych wynika, że średni wiek zgonu małopolskich pielęgniarek wynosi 62 lata – podczas gdy średni wiek kobiet zmarłych w 2020 roku w Polsce to 82,5 lat – Wadas jest tym wyraźnie poruszony. W minionym roku na „wieczny dyżur” odeszła rekordowa liczba aż 1,6 tyś pielęgniarek, spośród których znaczny procent to czynne zawodowo emerytki. A to właśnie dzięki nim w dużej mierze funkcjonuje POZ.

Kolejne dane zatrważają jeszcze bardziej. Na 600 ubiegłorocznych absolwentek małopolskich uczelni prawo wykonywania zawodu odebrało zaledwie 280 pielęgniarek i 40 położnych. Choć kończą studia, w zawodzie pracować nie chcą. Cześć z tych, które prawo odebrała, po trzech miesiącach pracy zrzeka się prawa wykonywania zawodu. Inne wyjeżdżają najczęściej do Niemiec.

Według ostatnich informacji GUS, na 234 tys. czynnych zawodowo pielęgniarek i 29 tys. położnych, aż 69,5 tys. to emerytki. Najmniej liczną grupę stanowią pielęgniarki najmłodsze, w wieku poniżej 35 lat – jest ich 31 tys., tj. zaledwie 10,1. Szczególnie niepokoi spadek liczby pielęgniarek w wieku 35-44 lata. Mamy ich 26,7 tys., czyli 8,8 procent, tj., 3 razy mniej (!) niż w 2012r.

Na ten dramatyczny stan rzeczy, jak się zdaje wciąż niedoceniany przez rządzących, pracowaliśmy długo i wytrwale. Prof. Maria Kózka, krajowy konsultant w dziedzinie pielęgniarstwa, wykładowca CM UJ, za jego praprzyczynę uważa zbyt powolną zmianę systemu kształcenia, rozpoczętą w 2000 roku. - Chcąc dostosować standardy do unijnych, 129 szkół prowadzących kształcenie pielęgniarskie zastępowano uczelniami wyższymi. Proces ten jednak trwał bardzo długo i choć dziś kierunek ten studiować można już na 106 uczelniach, to przez 10 lat liczba kształconych w zawodzie drastycznie zmalała i braku tego nie sposób nadrobić - komentuje prof. Kózka. A studia są bardzo wymagające: 4780 godzin w ciągu 3 lat, 2 miesiące wakacji spędzonych na praktykach sprawia, że studenci mniej zmotywowani przenoszą się na łatwiejsze kierunki.

Kluczowym kryterium zarówno wyboru tego zawodu jak też podejmowania pracy po uzyskaniu dyplomu są zarobki. Pielęgniarki uważają, że tak ciężka i obciążająca psychikę praca jest za nisko wynagradzana. Równocześnie, w wyniku zmiany kulturowej pielęgniarstwa nie łączy się już z powołaniem i misją. Teraz coraz częściej traktuje się je jak każdy inny zawód, do którego trzeba mieć określone dyspozycje.

W roku 2010 wyższe wykształcenie posiadało 19 proc. pielęgniarek, w tym tytuł magistra pielęgniarstwa 6 proc. Dziś jest lepiej i odsetki te wynoszą odpowiednio 49 proc i ponad 23 proc. Niestety, magistrowie częstokroć muszą wykonywać prace, do których wystarcza matura, co jest kolejną przyczyną rezygnacji z zawodu.

- To jest szczyt marnotrawstwa: osoby bardzo dobrze wykształcone, przygotowane do samodzielnej pracy przy pacjencie w domu, wykonują polecenia lekarza w przychodni, do tego nie związane z ich kwalifikacjami. Wśród lekarzy panuje przeświadczenie, że pielęgniarki można traktować na zasadzie "przynieś, wynieś, pozamiataj" - komentuje Izabela Ćwiertnia, małopolski konsultant w dziedzinie pielęgniarstwa rodzinnego. Potwierdza to w podręczniku dla studentów z 2021r, pt. "Medycyna Rodzinna"; widnieje w nim, że do obowiązków pielęgniarki należy np. podlewanie roślin czy uzupełnienie czasopism dla chorych(!). Nadzieje na to, że zapowiadani asystenci medyczni przejmą ich niepielęgniarskie obowiązki, spełzły na niczym. W procedowanym projekcie ustawy o zawodach medycznych nie ma w ogóle o nich mowy…

Resort zdrowia najwyraźniej nie podziela obaw w kwestii realności wdrożenia opieki skoordynowanej. Z przesłanej nam informacji wynika, że Zespół do spraw zmian w podstawowej opiece zdrowotnej pracuje i ma zakończyć prace do końca czerwca b.r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Coraz mniej pielęgniarek. Leczenia skoordynowanego nie będzie - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto