Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie gwiazdą popu i pochodzi spod Nowego Sącza. Nita: Lubię traktować rzeczywistość z przymrużeniem oka

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Anita Dudczak czyli Nita
Anita Dudczak czyli Nita Dagmara Szewczuk
Naprawdę nazywa się Anita Dudczak, ale wszystkim fanom nowoczesnego popu znana jest jako Nita. Pochodzi spod Nowego Sącza, zdobyła popularność dzięki TikTokowi i Instagramowi, a konsekwencją tego było podpisanie umowy z wytwórnią Kayah - Kayax. 25 sierpnia jej nakładem ukaże się debiutancki album Nity - "Nitki". Czy Małopolska da dzięki temu Polsce kolejną gwiazdę popu?

Od września duże zmiany dla kierowców

od 16 lat

- Pochodzisz z małej miejscowości Czyrna pod Nowym Sączem. Jaki wpływ na twoją karierę miało dorastanie w takim miejscu?
- Na pewno pozytywny. Moje dzieciństwo było bardzo kolorowe. Ale dorastanie w małej miejscowości zahartowało mnie też trochę. Musiałam dojeżdżać do szkoły autobusem, a przystanek był 10 kilometrów od mojego domu, więc rodzice mnie codziennie zawozili. Droga do liceum zabierała mi aż godzinę. Od dziecka wiedziałam, że trzeba w życiu pracować. Dlatego teraz lubię wyzwania.

- Masz w rodzinie tradycje muzyczne?
- Mój dziadek był stolarzem, ale umiał grać na różnych instrumentach: skrzypcach, perkusji, saksofonie. Był członkiem różnych zespołów, to było jego pasją. Stąd moje zainteresowanie muzyką.

- No właśnie: za młodu uczyłaś się klasycznej gry na skrzypcach i śpiewu. Co sprawiło, że w pewnym momencie zwróciłaś się w stronę muzyki rozrywkowej?
- Zawsze chciałam robić pop. Tylko nie miałam możliwości. Ani w Czyrnej, ani w sąsiednich miastach, nie było szkoły muzyki rozrywkowej, tylko klasyczna. Dopiero potem znalazłam w Katowicach Studium Wokalistyki Estradowej i w liceum dojeżdżałam tam na zajęcia. Pop zawsze mnie najbardziej kręcił. Ale to klasyka dała mi warsztat.

- Studiowałaś na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Akademii Muzycznej w Katowicach. Przydała ci się wiedza, którą tam zdobyłaś?
- Na pewno znajomość nut jest cenna. W Katowicach kładziono mocny nacisk na rozwój artystyczny studentów. Pisaliśmy tam ze swoimi profesorami własne utwory. I to było super.

- Poznaliśmy cię z popularnych wpisów na TikToku i Instagramie. Co cię skłoniło, by sięgnąć po te narzędzia?
- To był wspólny pomysł mój i Bartka Marszałka. Poznaliśmy się w Katowicach i postanowiliśmy się razem rozwijać. Ja śpiewam i piszę teksty, a on komponuje i produkuje muzykę. Tworzymy taki mały kolektyw i chcieliśmy się jakoś wypromować, by dotrzeć do szerszej publiczności. I Bartek namówił mnie, żeby spróbować robić filmiki na TikToka i Instagram. Z czasem bardzo nam się to spodobało. Dzięki temu mogę dziś tworzyć muzykę, bo to właśnie za sprawą mediów społecznościowych podpisałam kontrakt z Kayaxem i niebawem wydam debiutancką płytę.

- Twoje wpisy mają milionową oglądalność. Co o tym zdecydowało?
- Sama się nad tym zastanawiam. (śmiech) Fani piszą mi, że lubią oglądać moje filmiki za pasję i wrażliwość. Może więc to jest przyczyną?

- Największą oglądalność mają te filmiki, w których naśladujesz głosy słynnych gwiazd popu. Skąd ta umiejętność?
- Każdy wokalista i wokalistka, który szuka własnego głosu, potrafi to robić. Kilka razy spróbowałam naśladować dla zabawy głosy Cher czy Shakiry i okazało się, że to jest fajne. Dlatego często wygłupiałam się tak ze znajomymi. W końcu wpadłam na pomysł, żeby nagrać filmik, w którym to robię. I spotkało się to z dużym zainteresowaniem.

- Niebawem dostaniemy twoją debiutancką płytę „Nitki”. To będzie w pełni twoja własna wypowiedź czy kompromis między twoją wizją a oczekiwaniami wytwórni?
- To w pełni moja wizja. Wytwórnia wsparła moje pomysły. Kiedy rozmawialiśmy o kontrakcie, pokazałam im wstępne wersje utworów i bardzo im się to spodobało. Dlatego nie było potem żadnych ingerencji w piosenki, które robiłam z Bartkiem. Dostawaliśmy oczywiście jakieś wskazówki, ale to było bardzo przydatne. Mieliśmy jednak dużą wolność w kwestii tworzenia tej płyty.

- Skąd takie dobre porozumienie między tobą a Bartkiem?
- Prywatnie jesteśmy parą od pięciu lat. (śmiech) Bartek mieszka jakieś 30 kilometrów ode mnie, też w małej miejscowości. Poznaliśmy się 2018 roku i postanowiliśmy oboje występować i zarabiać na naszym graniu oraz śpiewaniu. Zaczęliśmy więc wykonywać covery w różnych kawiarniach czy klubach. Potem zdecydowaliśmy się razem zdawać na Akademię Muzyczną. Ja poszłam na wokal, a Bartek na kompozycję. Nasz apetyt rósł w miarę jedzenia, zaczęliśmy więc tworzyć własne piosenki. Spodobało nam się to, stwierdziliśmy więc, że chcemy dalej iść w tym kierunku.

- Na płycie dominują elektroniczne brzmienia i taneczne rytmy. Taka muzyka jest ci najbliższa?
- Tak. To jest faktycznie coś, co jest nam obojgu najbliższe. Barta bardzo interesuje elektronika, a ja uwielbiam pisać utwory taneczne. To jest to połączenie.

- Płytę kończy jednak ballada – „Zimna wojna”. Nie mogłaś sobie odmówić zaśpiewania bardziej klasycznej piosenki?
- (śmiech) Kocham śpiewać ballady. Kiedy zaczynałam, wykonywałam właściwie tylko takie utwory. Nie mogłam więc odmówić sobie zamieszczenia na płycie przynajmniej jednej ballady.

- W tych bardziej energetycznych nagraniach twój wokal zbliża się do rapu. Taka ekspresja też cię pociąga?
- Trochę tak. Zazwyczaj zaczynamy pisać nasze piosenki od tekstów, które przeważnie są bardzo gęste. A ja nie lubię rezygnować z tego, co napiszę, z różnych fraz. Dlatego, kiedy potem śpiewam te utwory, jest w nich tak dużo słów, że faktycznie przypominają trochę rap.

- W twoich tekstach jest sporo ironii i autoironii. Tak postrzegasz świat?
- Myślę, że tak. Lubię traktować rzeczywistość z przymrużeniem oka. Często obracam poważne problemy w żart. Tak sobie z nimi radzę.

- Do każdego twojego singla powstał teledysk z twoim udziałem. Masz aktorskie zacięcie?
- Chyba nie. (śmiech) Teledyski to dla mnie zupełnie nowa sytuacja. W tych trzech klipach właściwie dopiero odkrywam to, kim chcę być przed kamerą. To dopiero początek i myślę, że z każdym teledyskiem będę się czuć coraz swobodniej podczas jego realizacji. Już dziś widzę, że idzie mi coraz lepiej. Ale kiedy pierwszy raz człowiek widzi siebie w teledysku, to spory szok.

- To nie przypomina kręcenia filmików na TikToka czy Instagrama?
- TikToki i Instagram robię w swoim pokoju. Mam więc pełen komfort. Przy teledyskach jest większa presja. Ale powoli rozwijam się i w tej kwestii.

- Masz już za sobą pierwsze koncerty jako Nita. Wolisz pracę w studiu czy występy na żywo?
- To i to jest super. Ale w tym momencie najbardziej pociąga mnie scena. Bo koncerty to coś jeszcze w pełni przeze mnie nieodkrytego. Bardzo się cieszę, że w tym roku występuję na „Męskim Graniu”. To ważne wydarzenie. Powoli czuję już jednak tęsknotę za studiem, bo chciałabym popisać nowe piosenki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Będzie gwiazdą popu i pochodzi spod Nowego Sącza. Nita: Lubię traktować rzeczywistość z przymrużeniem oka - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto