MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Białą Gwiazdę" na powrót można było z przyjemnością oglądać

BARTOSZ KARCZ
FOT. JACEK KOZIOŁ
FOT. JACEK KOZIOŁ
WISŁA KRAKÓW - ODRA WODZISŁAW ŚL. 6 (2) - 0 Bramki: Sobolewski 21, Radovanović 23, Błaszczykowski 52, Cleber 65-karny, Kryszałowicz 79, 88. Sędziował: Marek Ryżek z Piły. Widzów: 11 tysięcy.

WISŁA KRAKÓW - ODRA WODZISŁAW ŚL. 6 (2) - 0
Bramki: Sobolewski 21, Radovanović 23, Błaszczykowski 52, Cleber 65-karny, Kryszałowicz 79, 88. Sędziował: Marek Ryżek z Piły. Widzów: 11 tysięcy.
WISŁA: Dolha 6 - Baszczyński 6, Cleber 7, Dudka 6, Mijailović (31 Stolarczyk 6) - Błaszczykowski 7, Cantoro 7 (60 Varga), Sobolewski 7, Zieńczuk 6 - Paulista 7, Radovanović 6 (65 Kryszałowicz). ODRA: Pilarz 2 - M. Kokoszka 2 (72 Gmitrzuk), Kowalczyk 2, Dymkowski 2, Szary 2 (61 Smoliński) - Woś 3, Malinowski 3, Dudek 3, Radzewicz 3 (84 Zjawiński) - Muszalik 2 - Chmiest 2.

Przed meczem z Odrą trener Wisły, Dragomir Okuka twierdził, że jego podopieczni przystępują do tego spotkania w bardzo dobrych nastrojach. Spowodowane miało to być dobrymi wynikami, uzyskanymi w ostatnich spotkaniach, a także zwycięstwem Polski nad Portugalią. Jeśli wyniki "Białej Gwiazdy" mają taki wpływ na samopoczucie jej piłkarzy, to do potyczki z Blackburnem wiślacy powinni przystąpić w nastrojach wręcz wyśmienitych. W sobotni wieczór zobaczyliśmy bowiem Wisłę, jakiej dawno nie oglądano przy ul. Reymonta. Grającą z rozmachem, szukającą w każdym momencie okazji na strzelenie bramki, a przy tym niemal bezbłędnie spisującą się w obronie. Po końcowym gwizdku jeden z kibiców rzucił do swojego kolegi: - Nie wiesz czemu Odra dzisiaj nie przyjechała? Ten żart miał symboliczne znaczenie, bo też zespół z Wodzisławia praktycznie nie istniał na boisku. Wyglądało to tak, jakby przez podopiecznych trenera Marcina Bochynka przejechał walec, a sam szkoleniowiec przyznał, że jego piłkarze zapłacili najmniejszy wymiar kary, co przy wyniku 6:0 brzmi nieco kuriozalnie, ale też oddaje to, co działo się na murawie stadionu przy ul. Reymonta. Wisła ruszyła na rywali od pierwszych minut, jakby chciała pokazać Odrze, że nie będzie tutaj żadnej taryfy ulgowej. Może krakowianie w początkowym okresie gry nie mieli superokazji na strzelenie gola, ale ten "wisiał" w powietrzu od samego początku. Napór gospodarzy przyniósł wreszcie efekt w 21 i 23 min, kiedy to Wisła wykorzystała dwa rzuty rożne, po których piłkę do siatki głową posyłali Sobolewski (po tym pierwszym trafieniu była okazja do zrobienia kołyski dla małego synka Marcina Baszczyńskiego, który niedawno przyszedł na świat) i Radovanović. "Po meczu" - rzucił ktoś w tym momencie z trybun. W kwestii zwycięzcy na pewno tak, ale też Wisła nie miała zamiaru zadowalać się tylko dwiema bramkami. Co prawda do przerwy gol już nie padł, ale za to po zmianie stron mogliśmy oglądać prawdziwy koncert w wykonaniu gospodarzy. Już pierwsza składna akcja po przerwie przyniosła wiślakom trzeciego gola, a cieszyć mogła nie tylko piękna wymiana podań między Paulistą i Błaszczykowskim, ale również to, że gola strzelił ten ostatni, czym podsumował swój świetny występ, jasno dając do zrozumienia, że jego problemy z formą należą już do przeszłości. Kolejny gol był zasługą tyle pewnie wykonującego rzut karny Clebera, co Marka Zieńczuka, który poszedł za straconą, wydawałoby się, piłką i dzięki temu wymusił faul Kowalczyka. A w końcówce mieliśmy już prawdziwy "Kryszał show". Panu Pawłowi wystarczyło 25 minut gry, żeby strzelić dwa gole. Ten pierwszy, strzelony z ponad 30 metrów po podaniu... Pilarza, będzie zapewne długo wspominany przez kibiców Wisły. Wszystko zatembyłoby pięknie w sobotni wieczór, gdyby nie dwie sprawy, który położyły się małym cieniem na wiślackim zwycięstwie. Pierwsza dotyczy zachowania kibiców (brak dopingu), o czym obszerniej piszemy obok. Druga dotyka spraw zdrowotnych. Po meczu z Odrą kontuzjowani są Mauro Cantoro, Nikola Mijailović i Branko Radovanović. Szczególnie występ dwóch pierwszych w czwartkowym meczu z Blackburnem stoi pod sporym znakiem zapytania. A nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że brak Argentyńczyka i serbskiego obrońcy byłby sporym osłabieniem. Zwłaszcza, że Anglicy na 100 procent zawieszą Wiśle poprzeczkę kilka pięter wyżej niż słabiutka Odra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Białą Gwiazdę" na powrót można było z przyjemnością oglądać - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto