Sportowiec z Istebnej miał wypadek w pracy. Potrzebna kosztowna rehabilitacja!
Dla Jacka z Istebnej 29 czerwca tego roku miał być takim samym dniem jak każdy inny. Gdy mężczyzna poszedł do pracy nic nie zapowiadało, jak tragicznie potoczy się dla niego i jego rodziny ten dzień.
Mężczyzna został zabrany do szpitala helikopterem. O tym, czy Jacek przeżyje miały „zadecydować” dwie pierwsze doby po wypadku. Mężczyzna został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na dwa i pół tygodnia. Po wybudzeniu nie mógł wykonywać żadnych ruchów. Dopiero po kolejnych dwóch tygodniach od wybudzenia zaczął ruszać palcem jednej ręki.
Łącznie po siedmiu tygodniach Jacek opuścił OIOM i został przeniesiony na oddział neurologiczny w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Jego stan nadal był ciężki. Był już w stanie ruszać lewą ręką oraz oczami, ale nie w pełnym zakresie.
Niestety na skutek licznych zmian krwotocznych w mózgu, urazu lewego płata skroniowego oraz złamań czaszki nie był w stanie mówić. Mężczyzna nie słyszy także na lewe ucho, ma zanik mięśni oraz niedowład prawej strony ciała. Oddycha przez rurkę a jedzenie dostaje przez sondę.
- Niedługo pobyt taty w szpitalu dobiegnie końca. W tej chwili jest uwięziony we własnym ciele. Osoba dotąd bardzo energiczna nie może wstać z łóżka i się przemieszczać, a jedynie z ogromnym wysiłkiem porusza lewą ręką. Pierwsze miesiące są kluczowe. Tylko intensywna rehabilitacja neurologiczna jest w stanie przybliżyć go do normalnego życia. Jedyną szansą dla Jacka jest pobyt w specjalistycznym ośrodku zajmującym się rehabilitacją osób w podobnym stanie – informuje Martyna Latos.
Niestety koszt pobytu w takie klinice kosztuje od 23 do 28 tysięcy złotych miesięcznie, co przekracza możliwości finansowe rodziny. Bliscy Jacka postanowili więc uruchomić zbiórkę w portalu Zrzutka. Mężczyznę możecie wesprzeć klikając tutaj.
Jacek prowadził sportowy tryb życia. Od najmłodszych lat uprawiał narciarstwo biegowe. W sezonie sędziował nawet zawody narciarskie i udzielał lekcji w ramach nauki jazdy na nartach.
Poza sezonem zimowym zajmował się grą w piłkę nożną. Dodatkowo co roku startował w biegu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
- Zawsze wesoły i pozytywnie nastawiony. Zawsze życzliwy, a na jego bezinteresowną pomoc można liczyć nawet w środku nocy. Kto go zna, ten wie, że nie da się go nie lubić. Uwielbia zwierzęta. W domu czeka na niego ukochany pupil Dredzik – podkreśla Martyna Latos, córka Jacka.
Na ten moment na Zrzutka.pl udało się uzbierać około 77 ze 180 tysięcy potrzebnych na leczenie Jacka.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?