Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zobaczie, jak pracują strażnicy wodni na Wiśle [ZDJĘCIA]

Maria Mazurek
Niech was nie zwiedzie opalenizna i piękna motorówka. To nie turyści, ale stróże porządku. Z patrolem policji wodnej pływała Maria Mazurek.

Jutro Dzień bez Stanika: Rozmawiamy w cztery oczy z Krzysztofem Piaseckim

Mamy w Krakowie policję wodną. Nie wiedziałeś? - Nawet koledzy z drogówki często nie mają pojęcia, gdzie jest komisariat wodny - witają mnie policjanci, kiedy zjawiam się w ich siedzibie na Dębnikach. Jakoś się nie dziwię, bo komisariat jest tak schowany, że sama - zanim w końcu trafię - krążę po okolicy pół godziny.

Prawie jak w serialu

Budynek komisariatu też jest zresztą niepozorny. Ot, taka budka tuż przy wodzie, w środku kilka pomieszczeń, na zewnątrz pomost z przycumowanymi motorówkami. Wraz z dwoma sierżantami, Łukaszem Trzosem i Mariuszem Wcisłą, wsiadam do jednej z nich. Przez moment czuję się trochę jak w serialu "Słoneczny patrol": jest gorący dzień, woda, no i dwaj opaleni mężczyźni. Powracam do rzeczywistości, gdy jeden z nich wciska do kieszeni bloczek z mandatami karnymi. Bez niego nie ruszają się na patrol.

Atak nastąpi od wody

A mandat od wodnego policjanta to nie jakiś tam kaprys i sytuacja od wielkiego dzwonu. Funkcjonariusze wypisują takich nawet kilka dziennie. A to wędkarz łowi zapamiętale bez uprawnień, a to nietrzeźwy sternik, innym razem zbyt załadowany turystami tramwaj wodny. No i wreszcie delikwenci popijający na bulwarach mocniejsze trunki. - Nie spodziewają się często, że atak nastąpi od wody - rzuca sierżant Trzos.

Policjanci jednak nie tylko wymierzają srogie kary. Zdarza się bowiem, że ratują życie. Oprócz pilnowania porządku na Wiśle, patrolują także inne małopolskie zbiorniki. Można ich spotkać w Czorsztynie, Rożnowie, Dobczycach czy Kryspinowie. Każdego roku wyciągają z wody około 70 osób. 10 do 15 z nich bez tej interwencji prawdopodobnie musiałoby pożegnać się z życiem.
Ciała tych, dla których kąpiel zakończyła się tragicznie, też są zresztą wyławiane przez policjantów. Takich interwencji jest kilka rocznie. Nieco więcej z Wisły wyciąga się zwłok zwierząt.

Wiatr we włosach

Historie, które słyszę przed wejściem na motorówkę, rozpalają błyskawicznie moją wyobraźnię. Ruszamy. Wystarczająco dużo adrenaliny wywołuje już u mnie prucie po Wiśle z prędkością 70 km na godzinę. A to nie to samo, co 70 km/h w osobowym samochodzie. Oj, zupełnie nie. Jak funkcjonariusze nieco przyśpieszą (mogą to jednakże robić tylko poza centrum) od razu czuje się wiatr we włosach i wciskającą w siedzenie siłę. A jeśli do tego doliczyć kilka zakrętów, to mamy już całkiem porządny rollercoaster.

Dyżur jest spokojny: nie wyławiamy ciał, nie spotykamy żadnych pijanych sterników, a na bulwarach nikt akurat nie urządza imprezki. Ktoś ich uprzedził, czy co?

Ja poproszę o zdjęcie

Cumujemy dokładnie pod Wawelem, tuż obok kilku statków przewożących w sezonie letnim turystów. No i zaczyna się kontrola.
- Proszę dokumenty - sierżant Wcisła dopada nieco poddenerwowanego sternika. Ten pokazuje po kolei: świadectwo zdolności żeglugowej, patent stermotorzysty, dziennik pokładowy. Policjanci sprawdzają także, czy na pokładzie jest odpowiednia ilość wioseł i kamizelek ratunkowych. Ich czujnym oczom nie umknie nawet brak apteczki.

Pan sternik jednak jak się patrzy; ma wszystko. Pakujemy się więc z powrotem do motorówki i jedziemy, uważnie rozglądając się na boki. Długo rozglądać się nie musimy. Już po kilku minutach, tuż za mostem Zwierzynieckim, mijamy ponton. A w nim dostrzegamy dwóch pasażerów: dwudziestokilkuletni chłopak i wielka, oślizgła ryba. Półtorametrowy sum!

Mamy więc powtórkę z rozrywki: Policja: "proszę o dokumenty uprawniające do połowu ryb". Chłopak, owszem, dokumenty pokaże. Najpierw jednak musi sfotografować i wypuścić obywatela do wody, bo pasję ma właśnie taką: łowić i zaraz wypuszczać.

- W zasadzie, czy to zdjęcie z rybą mógłby mi zrobić pan władza? - pyta sumowy chłopak sierżanta Wcisłę. I, proszę sobie wyobrazić, sierżant faktycznie chwyta za aparat i zdjęcie robi. No, gołębie serce ma! Choć o swoich obowiązkach nie zapomina: kiedy tylko ryba szczęśliwie odpływa, dokładnie sprawdza dokumenty.

A w zimie to na narty

Czas zostawić wodnych policjantów sam na sam z ich obowiązkami. Kiedy odwożą mnie pod wodny komisariat, wzdycham: ach, jaką panowie mają fajną pracę! Ale zaraz, zaraz. Nie zapytałam o najważniejsze. - A co panowie robią poza wodnym sezonem, w zimie?
- A na przykład prowadzimy patrole narciarskie.

Tu zakończę. Bo znowuż wzbiera się we mnie to okropne uczucie zazdrości.

Święto Miasta Krakowa 2011: szczegółowy program [Wielka Parada Smoków, Selector Festiwal,Opera Rara]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto