MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Złe prawo rodzi afery

rtk
Komputery firmy Romana K. wyjeżdżały z Polski, potem tym samym transportem, jak potwierdzają nasi informatorzy, nawet nie rozładowywane, wracały po kilkunastu godzinach do kraju.

Komputery firmy Romana K. wyjeżdżały z Polski, potem tym samym transportem, jak potwierdzają nasi informatorzy, nawet nie rozładowywane, wracały po kilkunastu godzinach do kraju. Eksport dawał przedsiębiorstwu zwrot podatku VAT. Aferalny charakter sprawy wydaje się oczywisty. Zdaniem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji oczywistość ta jest co najmniej wątpliwa.

Historia transakcji to spektakularny przykład działań związanych z ewidentnie nieżyciowymi przepisami. Kombinacje wokół pozornego eksportu nie są wprawdzie niczym nowym, ale w tym wypadku komputery rzeczywiście opuszczały terytorium Rzeczypospolitej i rzeczywiście wjeżdżały do kraju. Spór o to czy organizatorzy takiego przedsięwzięcia naruszają prawo pozostawmy na razie prokuraturze i sądom, dla Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji głównym winowajcą są nader niedoskonałe przepisy dyskryminujące krajowe przedsiębiorstwa wobec firm zagranicznych.

- Rzeczywiście, - mówi Karol Głuski prezes oddziału małopolskiego PIIiT - polski producent stający do przetargu na wyposażenie w komuptery placówek edukacyjnych, do swojej produkcji musiał doliczyć VAT, a zagraniczny konkurent, eksportujący komputery do Polski dostaje od swojego rządu zwrot tego podatku. Ministerstwo Edukacji, strona kontraktu, miało prawo zakupić komputery bez podatku VAT, stąd nie mogło go zwrócić polskiemu wytwórcy.

Z pozoru sensowne przepisy zwalniające komputetry przeznaczone dla edukacji od opłat, likwidowały jedyną barierę, która mogła wyrównać szanse. Problem przez długi czas, bezskutecznie sygnalizowano Ministerstwu Finansów i dopiero 5 lipca 2001 ustawa wprowadziła na komputery do celów edukacyjnych VAT 3 procentowy.

Prawdą jest, że sposób w jaki dokonywano sprzedaży komputerów dla szkół, poprzez ponadgraniczne manipulacje jest ,co najmniej podejrzany, ale głównymi podejrzanymi powinni być twórcy takich przepisów i urzędnicy nie reagujący na ich ewidentną szkodliwość" - pisze izba w swym stanowisku.

- Przypadek Optimusa - komentuje prezes Głuski, to modelowy przykład sytuacji gdy złe, lub niejednoznaczne prawo, rodzi dramatyczne skutki. Zapewne intencją firmy było dostarczenie szkołom komputerów po możliwie najniższej cenie. Nie sądzę, żeby Optimus, kierowany przez jednego z najlepszych menedżerów tej branży, dokonał operacji niezgodnych z ówczesnym prawem.

Jak zauważa izba w dołączonym do stanowiska studium przypadku, firma, odbierając VAT na granicy, sprzedawała komputery ministerstwu bez tego podatku a więc nie zyskiwała ani grosza, przeciwnie, dokładała do operacji bo przecież musiała ponosić koszty tej z pozoru aferalnej operacji eksportu i importu. Nie ulega też wątpliwości, że ministerstwo musiało sobie zdawać sprawę z istoty transakcji, ale zwyciężył (wówczas) zdrowy rozsądek i interes szkół, które dostały więcej komputerów za mniejsze pieniądze.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto