Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Wassermann - takim będą go pamiętać

Redakcja
- Wspaniały człowiek, mąż, ojciec, dziadek, kolega oraz przyjaciel - wspominają zgodnie tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna jego przyjaciele.

- Był moim sąsiadem, na jednej działce wybudowaliśmy swoje domy. Był przyjacielem, znaliśmy się od 17 lat. W pamiętną sobotę mieliśmy się zobaczyć - powiedział w rozmowie z nami Paweł Kuglarz,**radca prawny, jeden z założycieli Prawa i Sprawiedliwości, bliski współpracownik i przyjaciel Zbigniewa Wassermanna.
Zbigniew Wassermann (ur. 17 września 1949 r. w Krakowie; zm. 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem). Absolwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Minister i członek Rady Ministrów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie Jarosława Kaczyńskiego. Poseł na Sejm IV, V i VI kadencji.
Członek krakowskich władz Stowarzyszenia Polskich Prawników Katolickich
- Ze Zbyszkiem poznaliśmy się 17 lat temu w duszpasterstwie prawników [w latach 80. Wassermann działał w duszpasterstwie prawniczym, możliwe, że jako jedyny czynny wówczas prokurator]. Kupiliśmy działkę, wybudowaliśmy domy obok siebie. Planowaliśmy utworzyć boisko do siatkówki. Zbyszek bardzo angażował się lokalnie. W domu zwykle był po pracy, ale pomocy sąsiedzkiej nie odmawiał. Ludzie przychodzili do niego po rady, pomoc, z potrzeby rozmowy. Był dla nich ważny - powiedział
Paweł Kuglarz**.

- Kiedy nie rozmawialiśmy o polityce, dyskutowaliśmy o historii, rowerach, snuliśmy plany. Zbyszek był świetnych kucharzem, zdyscyplinowanym człowiekiem, bardzo systematycznym. W każdej dziedzinie. Był autentyczny w tym, co robił. Otwarty na ludzi. Udało mu się stworzyć prawdziwie solidarną rodzinę. Zbyszek nigdy nie bał się wyrażać własnego zdania, nawet jeśli miałoby mu to zaszkodzić ze względów politycznych. Był jakby z innej epoki: apolityczny, możliwe, że był najbardziej niepolityczny wśród polityków, a jednocześnie bardzo otwarty i zaangażowany w to, co robił - dodał Kuglarz.

Zbigniew Wassermann pomimo krytyki ze strony różnych środowisk, wspólnie z m.in. Pawłem Kuglarzem, założył Stowarzyszenie Polskich Prawników Katolickich. - Chcieliśmy stworzyć przestrzeń, która będzie miejscem spotkania różnych środowisk prawniczych: prokuratorów, adwokatów, sędziów, notariuszy. [od 1992 Zbigniew Wassermann był członkiem krakowskich władz Stowarzyszenia Polskich Prawników Katolickich, w latach 1995-2000 wchodził w skład rady naczelnej tej organizacji]. 

- Był społecznikiem. Wiele rzeczy nie musiał, wiele nawet nie był w stanie zrobić. Ale zawsze podejmował próbę działania. Występował w ludzkich sprawach, podejmował indywidualne interwencje, zawsze chciał być blisko ludzi. Zbyszek nieprzypadkowo wybrał ulicę Bracką na siedzibę biura. Chciał, aby ludzie mieli do niego łatwy dostęp. Wiele osób przychodziło do niego zwyczajnie porozmawiać. Zawsze dawał im odczuć, że nie są sami ze swoimi problemami - wspomina Kuglarz.

Pełniący funkcję prokuratora krajowego

- W 2000 roku w moim domu doszło do pierwszego spotkania dwóch Zbigniewów: Wassermanna oraz Ziobry. Minister Kaczyński poszukiwał kandydata do objęcia funkcji szefa Prokuratury Krajowej. Zbigniew Ziobro zapytał mnie, czy nie poleciłbym kogoś. Moja pierwsza myśl padła na Zbyszka. Wtedy też zrozumiałem, jakim skromnym jest człowiekiem. Choć wiele w życiu już osiągnął, z respektem i spokojem podszedł do sprawy [Zbigniew Wassermann został wtedy pełniącym obowiązki prokuratora krajowego] - przypomina Kuglarz.

Członek Rady Ministrów, koordynator służb specjalnych. Mocny polityk W 2001 roku, po dymisji Lecha Kaczyńskiego ze stanowiska ministra sprawiedliwości, Zbigniew Wassermann zaangażował się w działalność Prawa i Sprawiedliwości. Został posłem tej partii z Krakowa. Przyczynił się do powstania orlenowskiej komisji śledczej, badającej sprawę zatrzymania szefa Orlenu przez UOP w 2002 r., zostając jej wiceprzewodniczącym. Stanowczością, dociekliwością oraz niekonwencjonalnymi polemikami zyskał tytuł jednego z najtwardszych polityków swojej partii. Gdy w 2005 r. PiS wygrał wybory, objął stanowisko ministra-członka Rady Ministrów, koordynatora służb specjalnych.

- Na zdjęciach, w telewizji wyglądał na poważnego i nieugiętego człowieka. W rzeczywistości dużo się śmiał i żartował. Z jednej strony wydawał się zaborczy w stosunku do innych, z drugiej miał w sobie wiele spokoju. Był ojcem wszystkich i wszystkiego. Wspaniałym człowiekiem, mężem, ojcem, dziadkiem, kolegą i przyjacielem - powiedział nam Józef Pilch, przewodniczący rady miasta Krakowa, przyjaciel Zbigniewa Wassermanna

- Był świetnym politykiem. Był moim nauczycielem, który wprowadzał mnie w polityczny świat. Często mi powtarzał: "Józefie, jeśli masz zdrowie i spokój w sobie,  polityka będzie dla ciebie normalna". Uczył mnie słuchać, rozmawiać, wybaczać. Jego nauki starałem się wdrażać w magistracie. Mam nadzieję, że chociaż czasem mi się to udawało. Aby dorównać Zbyszkowi, musiałbym uczyć się od niego całe życie. Był politykiem wysokiej klasy. Dogonić go choćby w części, będzie ciężko. Bardzo mi go brakuje. Naszych rozmów, jego doświadczenia, zaangażowania oraz charyzmy - przyznał Pilch.

Miał świadomość, co można, a czego nie - Nasze kontakty były przede wszystkim służbowe. Kontaktowaliśmy się, gdy istotne dla miasta kwestie kierowały nas ku sobie. Zbigniew był człowiekiem, który starał się realizować swoje założenia. Był politykiem, który ze względu na swoje prawnicze wykształcenie przykładał uwagę do procedur. Zawsze dbał o ten aspekt. Tym różnił się od wielu polityków, którzy uważają, że mogą wszystko. On miał świadomość, co można, a czego nie. A jeśli można, to wiedział jak. Nie rzucał słów na wiatr - dodał w rozmowie z nami Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.


"Odszedł od nas wielki człowiek" - powiedziała jedna z osób, dokonująca wpisu w księdze kondolencyjnej w biurze poselskim Zbigniewa Wassermanna

Ostatnie chwila z przyjacielem

- Prawdopodobnie spotkalibyśmy się w pamiętną sobotę, bowiem do końca nie było pewne, czy Zbyszek poleci. Gdy usłyszałem tragiczną wiadomość, miałem nadzieję, że jego tam nie ma. Ostatni raz rozmawialiśmy przez telefon, dzień, czy dwa przed jego wyjazdem - powiedział Paweł Kuglarz. - Widzieliśmy się również w trakcie świąt. Planowaliśmy się niebawem spotkać, mieliśmy wiele spraw do ustalenia - dodał.

Przyszedł do mnie Zbyszek...

- Nie wiem, czy powinienem to mówić. Zbyszek śnił mi się z soboty na niedzielę. Przyszedł do mnie do domu. W niebieskim mundurze, z kartką w ręku. Była na niej data. Data śmierci. Czułem, jakby rzeczywiście mnie odwiedził. Myślę, że przyszedł do mnie anioł Zbyszka... Jest w nas teraz, w przyjaciołach, potrzeba kontynuacji. Wspólnie chcemy utworzyć stowarzyszenie im. Zbigniewa Wassermanna, w którym ludzie, dla których był ważny, będą mogli razem tworzyć tę współnotę. Aby wzór człowieka zaangażowanego w życie w tak wielu aspektach mógł dalej żyć. To nasza metoda odczytania tej tragedii - wyznał Kuglarz.

- Nie można zgodzić się z tym, iż niektórzy uważają tę śmierć za pozbawioną sensu. To nieprawda. Ona ma swój sens. Tacy ludzie, jak Zbyszek, zostawiają pewne ślady na Ziemi, a my powinniśmy nimi podążać. Ale aby po nich iść, musimy być razem - powiedział podczas mszy świętej ojciec Piotr Jordan Śliwiński.

- Dalej będziecie mogli z nim być, będziecie mogli go kochać, przyjaźnić się z nim, on dalej będzie z wami. Myślę, że bliskie mu osoby mają właśnie taką świadomość - dodał Kuglarz.

Biuro poselskie o Zbigniewie Wassermannie

**
- Pamiętam, jak oglądając wiadomości razem z Panem Ministrem, zaczęliśmy się śmiać na dźwięk języka chińskiego. Pan Zbigniew popatrzył się wtedy na nas swym charakterystycznym spojrzeniem i z szelmowskim uśmiechem powiedział: "Panowie, nie ma się co śmiać, tylko się trzeba języka uczyć". Zapamiętam go jako wielkiego patriotę, polityka, wspaniałego, ciepłego człowieka.

Bartosz Marcinkowski

- Minister był wzorem profesjonalisty, patrioty bezgranicznie oddanego prawdzie. Jego miłe słowa pamiętało się przez kolejne tygodnie i sprawiały, że chciało się pracować na wspólne nasze dobro - Polskę.

Kamil Zając

- Pan Minister sam w sobie był obiektem i przyczyną wielkiej nadziei, że może istnieć idealny szef, idealny doradca i wychowawca polityczny, że polityka niekoniecznie musi polegać na kłamaniu i wbijaniu noży w plecy, oraz że wartości ze wzniosłych haseł mogą być urzeczywistniane w codziennej pracy na rzecz RP. Ta wielka lekcja Ministra Wassermanna dla nas - jego młodych pracowników, zostanie przez nas zapamiętana i, daj Bóg, wprowadzona w życie w ten, czy inny sposób. Będzie nam go brakowało w każdym wymiarze naszego życia. Cześć jego pamięci!

Wojciech Jakóbik

"Uczciwie postępować w każdej sytuacji bez względu na konsekwencje"
życiowe motto Zbigniewa Wassermanna

Zobacz też:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto