Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaharowany jak Polak. Ale tylko co drugi

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Pixabay
Krakowski pracownik spędza w robocie przeciętnie ponad 1,9 tys. godzin rocznie, o 600 więcej niż berlińczyk i paryżanin. To czyniłoby nas najbardziej zaharowanymi ludźmi Europy, ale jest druga strona medalu: prawie połowa dorosłych Polaków nie pracuje. Co więcej - odsetek biernych ostatnio rośnie. Skutek? Pracujący muszą płacić coraz większe daniny na rzecz biernych. I w najbliższych latach z pewnością nie będą mieli lżej. Ktoś musi sfinansować z podatków i składek coraz bardziej rozbudowany system świadczeń i zasiłków.

Pracuje tylko nieco ponad połowa dorosłych Polaków (16 mln), reszta jest albo na emeryturze (9,5 mln), albo nie uczy się i nie szuka pracy (5 mln), albo tkwi – często od lat - na bezrobociu (0,7 mln) - wynika z danych GUS. Inaczej niż w innych krajach UE, mimo świetnej koniunktury gospodarczej, liczba biernych zawodowo w Polsce rośnie.

Powody są dwa: starzenie się społeczeństwa i malejąca motywacja do pracy. Na początku tego stulecia na 100 krakowian w wieku produkcyjnym (18-64 lat dla mężczyzn i 18-59 dla kobiet) przypadało 40 w wieku przed- lub poprodukcyjnym, przy czym dzieci było więcej niż emerytów, co zapewniało gospodarce świeżą krew. W pierwszym kwartale 2019 r. na 100 „produkcyjnych” krakowian przypadało już 68 „nieprodukcyjnych”, a to za sprawą szybko rosnącej populacji seniorów. W przypadku kobiet relacje szokują: na 100 „produkcyjnych” przypadają 83 „nieprodukcyjne”, a w ciągu kilkunastu lat ma być statystycznie 100 na 100.

W rzeczywistości będzie dużo gorzej, bo aż jedna trzecia krakowianek (i prawie 20 proc. krakowian) w wieku produkcyjnym nie pracuje i nie zamierza podjąć pracy. W efekcie na 100 zatrudnionych przypadać może 120, 130, a nawet 150 niepracujących. Ci pierwsi będą musieli płacić coraz większe daniny na rzecz drugich. To już się zresztą dzieje.

Połowa haruje na... drugą połowę? Zwłaszcza słabiej wykształconych

Bierność zawodowa jest ściśle związana z poziomem wykształcenia: pracuje prawie 90 proc. kobiet po studiach i tylko połowa po zawodówce lub szkole średniej. Widać także wpływ programu 500 plus: w rodzinach nie pobierających tego zasiłku aktywnych zawodowo jest ok. 82 proc. kobiet, a w pobierających - 57 proc. Jeszcze więcej zawodowo biernych mieszka z dala od metropolii, zwłaszcza na wschodzie i południu Małopolski. Trudno tam o opiekę nad dziećmi, a zarobki są zdecydowanie mniej konkurencyjne wobec zasiłków. Poza tym sporo ludzi wciąż pracuje na czarno, czego nie wychwytują rejestry. Wreszcie - wielu statystycznie biernych, nie mogąc liczyć na wsparcie państwa i samorządu, haruje w domu, wspierając bliskich.

W liczącej 3,4 mln mieszkańców, w tym 2,65 mln dorosłych, Małopolsce pracuje tylko 1,4 mln osób - o prawie 3 proc. mniej niż rok temu.

W pierwszym kwartale na 1000 osób pracujących przypadało w Małopolsce 876 biernych zawodowo i bezrobotnych – czytamy w komunikacie krakowskiego Urzędu Statystycznego. Pracujących nie przybywa, szybko rośnie natomiast populacja emerytów, więc w perspektywie kilkunastu lat relacja wyniesie 1000 do 1000. Oznacza to większe obciążenia pracujących: będą musieli ze swoich podatków i składek utrzymać coraz bardziej rozbudowany system świadczeń i zasiłków.

Według Eurostatu, który bierze pod uwagę populację w wieku 20-64 lat, w Polsce pracuje mniej niż 60 proc. kobiet i ok. 77 proc. mężczyzn potencjalnie nadających sie do roboty. Dla porównania w Czechach i na Słowacji jest to odpowiednio 70 i 85 proc., w Niemczech 75 i 85 proc., a w krajach skandynawskich grubo ponad 80 proc. dla obu płci. W bogatej Szwajcarii pracuje zawodowo ponad 80 proc. kobiet i 90 proc. mężczyzn!

- Gdyby Polacy byli równie aktywni zawodowo jak Skandynawowie czy Niemcy, nasza gospodarka nie potrzebowałaby imigrantów – mówi Krzysztof Inglot z Personnel Service.

PiS pod prąd: Cała Europa aktywizuje biernych, Polska demotywuje aktywnych

We wszystkich krajach europejskich, nie tylko w Polsce, z powodu utrzymującej się przez dziesięciolecia niskiej dzietności kobiet, przy jednoczesnym zwiększeniu średniej długości życia, maleje liczba osób w wieku produkcyjnym, a rośnie odsetek emerytów. W efekcie przybywa osób pobierających świadczenia, a ubywa tych, którzy na bieżąco finansują te wydatki (polski budżet państwa, ani ZUS nie mają skarbców z gotówką, przeciwnie – stale są pod kreską i zadłużają się).

By zapobiec zawaleniu się swych systemów emerytalnych i finansowych kraje Europy starają się zachęcić do pracy zawodowej jak najwięcej osób, które były dotąd bierne, zwłaszcza kobiet i seniorów. Raport Komisji Europejskiej „Europa w maju 2019 r.” dowodzi, że większość państw robi to skutecznie. W ciągu pięciu lat aktywność zawodowa Europejczyków wzrosła: pracuje rekordowe 73 proc. populacji w wieku 20-64 lat.

Tymczasem sztandarowe działania PiS – obniżenie wieku emerytalnego i program 500 plus – dają efekt odwrotny: z rynku pracy znikło ponad pół miliona osób po sześćdziesiątce oraz młodych kobiet. Mimo najniższego w dziejach bezrobocia oraz ponad 600 tys. legalnie zatrudnionych cudzoziemców, ogólna liczba pracujących nie rośnie, a w pierwszym kwartale 2019 r. – zmalała. Powiększa się populacja biernych.

W liczącej już ponad 9,5 mln ludzi grupie emerytów - jest aż półtora miliona osób poniżej 60. roku życia, w tym czterdziestokilkuletnich, oraz 1,5 mln kobiet w wieku 60-64 lat, w tym wiele takich, które bez problemu mogłyby nadal pracować, ale po obniżeniu wieku emerytalnego przez PiS w większości zdecydowały się przejść pod skrzydła ZUS lub KRUS.

Odciążyć Polki, podnieść płace na prowincji

Z badania CBOS wynika, że „gdyby mężczyzna zarabiał wystarczająco dużo, by utrzymać rodzinę na odpowiednim poziomie, aż 42 proc. Polek zrezygnowałoby z pracy”. Deklarują to zwłaszcza kobiety słabiej wykształcone, ze wsi i miasteczek. Tłumaczą, że w ich wypadku „równouprawnienie” polega na tym, że do wszystkich obowiązków domowych, jak gotowanie, sprzątanie, zakupy, opieka nad dziećmi oraz - coraz częściej - rodzicami/teściami, doszła praca zawodowa, nierzadko wyczerpująca, z uciążliwymi dojazdami, niskopłatna. Nic dziwnego, że przy pierwszej okazji chciałyby ją rzucić i trochę odpocząć. Choć „odpoczynek” oznacza i tak, wymienioną wyżej, domową harówkę. Plus, ewentualnie, dorabianie w szarej strefie – która na wschodzie i południu Małopolski ma się nadal świetnie.

Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl, zwraca uwagę, że niższą od naszej aktywność zawodową osób bez wyższego wykształcenia ma w całej Europie tylko Grecja. Wszystkie kraje sąsiednie biją nas na głowę. I to się nie zmieni, jeśli na polskiej prowincji nie pojawią się darmowe żłobki i przedszkola, a zarazem domy opieki wraz całym systemem wsparcia dla seniorów. Oraz jeśli nie będzie środków na dostosowanie zawodówek do potrzeb pracodawców i szkolenia służące zmianie kwalifikacji. Przede wszystkim jednak z dala od metropolii musi się pojawić więcej pracy płatnej na poziomie konkurencyjnym do zasiłków.

WIDEO: Karta czy gotówka? Co zabrać na wakacje

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zaharowany jak Polak. Ale tylko co drugi - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto