Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za 10 lat krakowianie mają pić wodę z Wisły. Czy to naprawdę możliwe? Wodociągi prowadzą badania. Na razie Wisła jest zasolona

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Wisła w Krakowie
Wisła w Krakowie Joanna Urbaniec / Polska Press
Wodociągi Miasta Krakowa badają, jaki byłby koszt uzdatnienia wody z rzeki Wisły, żeby nadała się do picia dla mieszkańców. To element większego projektu, który może przynieść rzeczywiste efekty za mniej więcej dekadę. Eksperci twierdzą jednak, że uzdatnienie zanieczyszczonej m.in. ściekami z górnośląskich kopalń węgla kamiennego wody z Wisły będzie bardzo kosztowne. - Lepiej sięgnąć po źródła podziemne, z których woda już na starcie będzie czystsza od tej z rzeki - podkreśla dr Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej.

Kiedy krakowianie napiją się wody z Wisły?

- Prowadzone badania mają wykazać m.in., jakiej technologii można użyć, by za 10 lat woda z Wisły - po uzdatnieniu - mogła awaryjnie wspierać zasilanie miasta, a w skrajnych przypadkach zaopatrywać w wodę pitną jego mieszkańców - mówi nam Robert Żurek, rzecznik gminnej spółki.

Nie ma teraz ryzyka, że miastu braknie wody. Ale w Wodociągach mówią, że mając tak duży jej rezerwuar jak Wisła, trudno nie myśleć o tym, jak można by wykorzystać potencjał rzeki (obecnie gmina zaopatrywana jest w wodę z 4 ujęć: Sanki, Rudawy, Dłubni i Raby). Tym bardziej, że zużycie wody w Krakowie z roku na rok rośnie. W ubiegłym wyniosło ponad 46,6 mln m3: o 5,3 proc. więcej niż w 2021 r.

Przyczyn tego wzrostu jest kilka. Po pierwsze w 2022 r. w Krakowie schronienie znalazło wielu uchodźców wojennych z Ukrainy (w kulminacyjnym momencie przebywało ich tutaj blisko 270 tys.). Po drugie: w ubiegłym roku Kraków odwiedziło zdecydowanie więcej turystów niż w 2021 r., kiedy świat wciąż zmagał się z pandemią koronawirusa, w efekcie której ludzie mało podróżowali.

Trzeba sobie bowiem uświadomić, że wody nie zużywają jedynie mieszkańcy.

- Oprócz osób na stałe zameldowanych w Krakowie, każdego miesiąca na terenie miasta przebywa średnio ponad 1 mln turystów. Należy też wziąć pod uwagę znaczną liczbę osób spoza Krakowa, które dojeżdżają tu do pracy, a także studiują na krakowskich uczelniach, i również korzystają z wody - wyjaśnia nam Robert Żurek, rzecznik prasowy Wodociągów Miasta Krakowa.

Wodociągi wskazują też, że coraz więcej mieszkańców pije wodę, dostarczaną przez spółkę.

- Na początku naszej kampanii "W Krakowie dobra woda prosto z kranu", czyli ok. 10 lat temu, tylko 20 proc. mieszkańców przyznawało, że pije wodę z kranu. Badania wskazują, że w 2022 roku już ponad 60 proc. krakowian pije "kranowiankę". To z pewnością świadczy o tym, że mieszkańcy doceniają walory wody, która jest dostarczana przez miejskie Wodociągi - mówi nam Robert Żurek.

Wisła jest obecnie bardzo zasolona

Wróćmy jednak do Wisły i projektu spółki. Efektem ma być budowa zakładu uzdatniania wody, która będzie czerpana z królowej polskich rzek. W tym momencie jest zbytnio zanieczyszczona i zasolona, żeby krakowianie mogli ją pić. W gminnej spółce zauważają jednak, że w ostatnich latach woda w Wiśle znacznie się poprawiła. - Choć jej stan wciąż pozostawia wiele do życzenia... - reasumuje Robert Żurek.

Niestety to prawda. Przypomnijmy: w marcu Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie przekazała, że najnowsze wyniki pomiarów wskazują na wysokie zasolenie wody w Wiśle, również na jej krakowskim odcinku. Zdaniem RDOŚ to skutek zrzutu do rzeki bądź do jej dopływów wód kopalnianych.

Ryzyko masowego śnięcia ryb

- W lutym br. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska wystąpił do RDOŚ w Krakowie i w Katowicach o monitoring sytuacji i podjęcie wszelkich możliwych działań, mających na celu ograniczenie możliwości wystąpienia masowego śnięcia ryb i mięczaków - mówiła w marcu Ada Słodkowska Łabuzek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie.

W związku z tym RDOŚ zwróciła się do firmy Tauron Wydobycie, aby ta rozważyła możliwość ograniczenia odprowadzania ścieków (m.in. pochodzących z odwadniania kopalń) do potoku Gromieckiego oraz rzeki Małej Wisły. Woda z tego pierwszego wpada do Wisły, a Mała Wisła to jeden z jej czterech odcinków. To właśnie spółka Tauron Wydobycie prowadzi działalność górniczą w Małopolsce. Ścieki pochodzą z Zakładu Górniczego Janina w Libiążu i z Zakładu Górniczego Brzeszcze.

Przedstawiciele firmy Tauron Wydobycie zapewniają, że wspomniane zakłady "ograniczają ilość odprowadzanych wód do cieków powierzchniowych przez ich wykorzystanie na własne potrzeby".

- Spółka pracuje też nad rozwiązaniem, dzięki któremu w przyszłości zasolone wody będą deponowane w nieczynnych zrobach i nie będą wprowadzane do cieków wodnych - przekonują nas w firmie Tauron Wydobycie. Zapewnienia spółki i realizowany przez miejskie Wodociągi projekt dają zatem nadzieję, że w przyszłości krakowianie faktycznie będą mogli pić wodę z rzeki Wisły.

Warto jednak też pamiętać, że dla królowej polskich rzek pojawiają się nowe zagrożenia.

Okazuje się np., że na dnie Wisły zalegają... wrzucane tam hulajnogi elektryczne. Interwencję w tej sprawie zapowiedział już wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig. Na razie nie wiadomo, jakie konkretnie działania zostaną podjęte. Akumulatory hulajnóg elektrycznych mogą być niebezpieczne dla środowiska.

Eksperci: sięgnijmy po wodę z podziemi

Eksperci mówią, że istnieją bardzo zaawansowane technologie, dzięki którym można oczyścić nawet najbardziej zanieczyszczoną wodę, tak aby nadawała się do picia przez ludzi. Jednak ich zastosowanie może być bardzo kosztowne. Mowa o inwestycjach wartych kilkadziesiąt czy... kilkaset milionów złotych.

Dr Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie podkreśla w rozmowie z nami, że koszty zależą oczywiście od stopnia zanieczyszczenia wody.

- Im jest brudniejsza, tym wymaga większych nakładów na uzdatnianie. Na podstawie ogólnodostępnych danych uważam, że uzdatnianie wody z Wisły, która jest bardzo zanieczyszczona, zapewne będzie bardzo nieopłacalne. Nie zmieni się to do czasu, aż do rzeki przestaną trafiać zasolone wody z kopalń Górnego Śląska - komentuje dla nas naukowiec z AGH.

Jego zdaniem lepiej wykorzystać istniejące studnie (lub wywiercić nowe) i czerpać wodę dla mieszkańców z zasobów podziemnych. - Da się z nich uzyskać wodę, która na starcie będzie dużo czystsza od tej w Wiśle, stąd będzie łatwiejsza do uzdatnienia i cały ten proces będzie tańszy - dodaje.

Jego zdaniem czerpanie wody z podziemi sprawdzi się w awaryjnych sytuacjach.

- Załóżmy, że przyjdzie powódź i rzekami, z których korzystają Wodociągi, przez dwa tygodnie będzie płynąć mętna i zanieczyszczona chemicznie woda. Musi wówczas istnieć jakieś awaryjne źródło wody, które zaopatrzy miasto. Mogą być nim podziemne zasoby wodne - podkreśla Czop.

To najbardziej bezpieczny rezerwuar wody, dużo mniej narażony na zanieczyszczenie niż rzeki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Za 10 lat krakowianie mają pić wodę z Wisły. Czy to naprawdę możliwe? Wodociągi prowadzą badania. Na razie Wisła jest zasolona - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto