MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z trenerem Elmedinem Omaniciem o Polfie, AZS Gorzów i problemach w zespole koszykarek Wisły Can-Pack

ROZMAWIAŁ: WOJCIECH BATKO
FOT. JACEK KOZIOŁ
FOT. JACEK KOZIOŁ
Koszykarki Wisły Can-Pack po czterech konfrontacjach z pabianicką Polfą awansowały do drugiej rundy play off, czyli do półfinałów mistrzostw Polski. Teraz więc czekają je spotkania z AZS Gorzów Wielkopolski.

Koszykarki Wisły Can-Pack po czterech konfrontacjach z pabianicką Polfą awansowały do drugiej rundy play off, czyli do półfinałów mistrzostw Polski. Teraz więc czekają je spotkania z AZS Gorzów Wielkopolski. Mecze numer 1 i 2 już w najbliższe sobotę i niedzielę pod Wawelem, początek w oba dni o godzinie 17. Do wielkiego finału zakwalifikuje się zespół, który zwycięży trzykrotnie. - Przed nami potyczki z Gorzowem, ale na razie nie wszystkie koszykarki są zdrowe - mówi trener Elmedin Omanić.

- Chamique Holdsclaw powoli dochodzi do siebie po problemach ze stawami kolanowymi. Być może jednak już dziś wróci do treningu. Z kolei Natalia Trafimawa ma kłopoty mięśniowe i generalnie... nie spieszymy się z wejściem w ostre zajęcia. Pozostaje mi żyć nadzieją, że w sobotnie popołudnie będę miał do dyspozycji wszystkie zawodniczki z kadry drużyny. Ale jeśli byłoby inaczej, to nie będziemy dramatyzować, tylko postaramy się zagrać tak, żebyśmy po spotkaniach byli po prostu zadowoleni.

Nie zabrakło głosów krytycznych po waszej sobotniej przegranej w Pabianicach...
- Cóż, to był zły dzień dla nas. Wszyscy chyba za bardzo chcieliśmy od razu wrócić do Krakowa i to niestety, przełożyło się na kwestie koncentracji i jakości poczynań na parkiecie. Proszę zauważyć, że w sobotę mieliśmy ledwie trzynaście procent celności rzutów za trzy punkty! A w niedzielę było już pięćdziesiąt procent, czyli zdecydowanie lepiej, choć nie idealnie. Poza tym zagraliśmy wtedy dużo lepiej i w defensywie i pod tablicami, czyli wygrana nie była już zagrożona. Przestańmy jednak patrzeć na Polfę przez pryzmat jej dopiero ósmej lokaty po sezonie zasadniczym. Dla mnie jest to teraz drużyna numer trzy lub cztery, która może wygrać z każdym i wszędzie w naszej lidze. I pewnie, tak jak w ubiegłym sezonie, "biłaby się" o medale, gdyby nie kłopoty z pierwszej rundy, kiedy w Pabianicach dopiero kompletowano skład.

Teraz przed wami "operacja Gorzów". Rozumiem, że przeciwnika macie już dogłębnie rozpracowanego?
- Generalnie jak każdy zespół... Ale nie mam zamiaru ukrywać, że gorzowianki grają w specyficzny sposób, jak na realia polskiej ekstraklasy. Przede wszystkim w trakcie spotkań w zespole jest ciągła rotacja koszykarek. Osiem czy nawet dziesięć zawodniczek bez przerwy albo schodzi z parkietu, albo wraca do gry. Siłą rzeczy więc zmienna jest też taktyka. Ponadto AZS stara się przez cały mecz grać pressingiem. Ale my mamy zawodniczki, które winny znaleźć receptę na gorzowskie akademiczki. Mam na myśli nie tylko nasze rozgrywające, gdyż zespół Wisły jest wszechstronny.

Czyżby miał Pan jakieś obawy przed sobotnio-niedzielnym dwumeczem z AZS Gorzów?
- Absolutnie nie! Podzieliłem się tylko swoimi spostrzeżeniami, nie wszystkimi zresztą. Natomiast spodziewam się meczów zaciętych i oby tylko na wysokości zadania stanęli sędziowie. Absolutnie nic nie sugeruję i wierzę, że na tym etapie rywalizacji zawsze po meczach będziemy mówili o grze, o przewagach i błędach, ale tylko sportowców i ewentualnie szkoleniowców.

Akurat kiedy kończył się sezon zasadniczy i rozpoczynała faza play off, zaczęło się słyszeć o niesnaskach w wiślackiej drużynie, a potem wręcz o konflikcie Elmedina Omanicia z czołowymi koszykarkami. Prosiłbym więc o ustosunkowanie się do tych kwestii...
- Najłatwiej byłoby odpowiedzieć, że nie było, nie ma i zapewne nie będzie drużyny, w której zawsze panowałaby idylla i nigdy nie dochodziło do niesnasek. Nie inaczej jest więc w naszym zespole. Owszem, po krakowskim spotkaniu Euroligi z Telekomasem Wilno zrobiło się w naszej szatni gorąco i trochę sobie powiedzieliśmy. Tylko że miało to miejsce w połowie stycznia, a teraz mamy koniec marca i jakoś nie skaczemy sobie do oczu. A tutaj co rusz słyszy się, że właśnie jestem skonfliktowany z dziewczynami, że nie mam wpływu na zespół, że ten gra przeciwko mnie, a już największa wojna jest między mną a Anną DeForge. No to popatrzymy na nasze wyniki, albo tylko na moje meczowe relacje z Anną... Konflikt? Nie żartujmy! Doprawdy nie wiem, dlaczego tak się dzieje, dlaczego tworzy się taką atmosferę wokół nas, ale też mam świadomość, że w klubie czy wręcz przy zespole nie brak osób, które cieszą się, jak się nam coś nie udaje!!! Przykładowo przegraliśmy w finale Pucharu Polski - jest super...

Powiedział Pan "przy zespole". Czyżby chodziło o kogoś z sekcji lub współpracowników!
- Nie, nie, nic z tych rzeczy! Mam na myśli te osoby, które chadzają na mecze, zawsze żywo je komentują i oczywiście wiedzą co zrobić, żeby zespół tylko i wyłącznie wygrywał. Czyżby więc mistrzostwo Polski i zdobycie Pucharu Polski w ubiegłym sezonie, interesujące konfrontacje w Eurolidze, szansa na kolejne mistrzowskie berło w bieżącym sezonie, to naprawdę było tak mało?! Albo w ciągu dwóch sezonów zasadniczych przegranie ledwie dwóch spotkań!? (z Polfą w sezonie 2005/2006 i Polkowicami w sezonie 2006/2007 - przyp. bat). To też niewiele?! Jeśli tak, to chciałbym nieśmiało przypomnieć, że Kraków czekał na powrót mistrzostwa kraju od 1988 do 2006 roku. A przecież w tym czasie,nie zawsze były kłopoty ekonomiczne, a co za tym idzie, skład był taki sobie... Wracając zaś do mnie, to nie jestem osobą, która nie popełnia błędów. I mam świadomość, że zawsze mogło być lepiej, szczególnie w Eurolidze. Teraz jednak wypadałoby trzymać za nas kciuki i życzyć powodzenia, a nie szukać przysłowiowej dziury w całym! Na rozliczanie przyjdzie czas po sezonie.

To jest taki trenerski apel?
- Powiedzmy prośba o to, żeby być z nami i dobrze nam życzyć. Być z nami na dobre i złe, a oceniać merytorycznie czyli uczciwie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto