Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

XXXI Krakowska Pielgrzymka dotarła na Jasną Górę [ZDJĘCIA, VIDEO]

Marta Paluch
Zimno, gorąco? W sam raz. Chmury i wiatr? Idealna pogoda na wędrowanie. XXXI Krakowska Pielgrzymka dotarła na Jasną Górę w czwartek o godzinie 16.

Zobacz także: Biskup z Krakowa chce stworzyć seminarium dla... wdowców

Są wszystkim, co stanowi naszą diecezję. Z radością ich witam - na gorąco zwierzał się nam przy sanktuarium Czarnej Madonny kard. Stanisław Dziwisz, czekając na pątników. - Wysiłek fizyczny i duchowe przeżycia dają człowiekowi jakąś lekkość, radość. Dlatego i starsi, i młodsi idą i śpiewają - podsumował.

To było widać. 7,5 tysiąca ludzi z Krakowa i okolic na długo zablokowało główny deptak prowadzący na Jasną Górę. Prowadzili ich opaleni księża w sutannach i bandankach na głowie (doskonała ochrona przed słońcem), nie zabrakło też hierarchów. Widzieliśmy m.in. nowo mianowanego biskupa Grzegorza Rysia, który prowadził grupę ze Śródmieścia, gromko śpiewając.

Odstąpione łóżka

Na przodzie naszej wspólnoty (prądnickiej, pierwsi weszliśmy do sanktuarium) idą Janek i Ania w krakowskich strojach.

- Gorąco trochę, ale nogi nie bolą - mówi kilkulatka z żółtymi warkoczykami.

W krakowskim stroju idzie też jedna z najstarszych uczestniczek pielgrzymki, Elżbieta Franaszek z krakowskich Azorów. - Wspaniale jest. Czy deszcz-słota czy słońce-spiekota. Mam radość w sercu po prostu - mówi energiczna kobieta z burzą siwych włosów.

Twierdzi, że każda taka wędrówka powoduje, iż zapomina o kłopotach.

  • Dom, rodzina, praca - wszystko zostaje za nami. Jest tylko Matka Boska i my - opowiada. - Pan Bóg daje siłę. I nawet żadnego odcisku nie mam - prezentuje nogę w białym adidasie. Tłumaczy też, że ludzie, którzy przyjmowali pielgrzymów po drodze, zachowywali się wspaniale. - Częstowali domowym ciastem, odstępowali swoje pokoje i łóżka, wersalki. Choć ja sama wolę spać na podłodze, tylko w śpiworze - zaznacza.

Będę chodzić do oporu

Tuż za pielgrzymami w krakowskich strojach krew Jana Pawła II w szklanej ampułce, złotej oprawie i na ciężkiej podstawce, z czterema drążkami do niesienia. W sam raz dla czterech mężczyzn.

Przewidziano, że każdy z pielgrzymów, w każdej grupie, będzie mógł nieść relikwiarz przez 5-7 minut.
- Ale ja tam się nie pcham, bo panie się strasznie dobijają - śmieje się Józef Kozłowski, emeryt z Krakowa (parafia Matki Boskiej Zwycięskiej). W praktycznej czapeczce z rondem, adidasach, widać, że nie jest tu pierwszy raz. - Dwudziesty siódmy. I będę chodzić, póki tylko będę mógł.

Żona poczeka na niego na wałach jasnogórskich. - Ona iść nie może. Płakała, gdy mnie żegnała w Krakowie. Teraz się powitamy. Idę i modlę się o zdrowie dla niej, bo chora jest - mówi pan Józef.

Tak robią co roku. Pan Józef podczas pielgrzymki spał w stodole i w garażu. Podobało mu się. - Śpiwór mam, i to wystarczy.

Na bąble i obtarcia ma swój sposób. - Nogi się myje w zimnej wodzie, zasypuje talkiem. No i się idzie. Bo trzeba - tłumaczy.

- Na pielgrzymce nigdy, przenigdy nie można nikogo żałować! Że ma bąble czy tym podobne! - energicznie włącza się kolega pana Józefa, Antoni Marchewka. - Mnie tak juz na pielgrzymce 26 lat temu tak nauczyli i tego się trzymam. Bo jak się żałuje, to go wtedy dwa razy bardziej boli! - podkreśla.

Pan Józef przyznaje jednak, że na pielgrzymkach zdarzają się też smutne chwile. - Syn też chodził. Nie żyje - milknie. Pan Antoni również wyruszał na pielgrzymkę, opłakując zmarłych. - Musiałem się z tym pogodzić. Szedłem dalej. Takie wędrowanie i na to pomaga - stwierdza.

Zrzucam szpilki i garsonkę

Wędrówka potrafi też zadziwiać. Barbara Nędzka z Zadroża jest nauczycielką i dyrektorką szkoły w Wielmoży. Na pielgrzymkę idzie po raz 30. Doskonale wie, jak się zaopatrzyć. Na głowie ma kapelusz z szerokim rondem. Wzięła też 2 pary butów - zakryte i sandały. - Buty muszą pielgrzyma obcierać, sama mam teraz dwa bąble - opowiada. To norma. Zdziwiło ją co innego, i to pozytywnie.

- Zobaczyłam tutaj koleżanki z pracy. Na co dzień dystyngowane, profesjonalistki. I byłam w szoku, widząc je zadowolone, bez dystansu, spontaniczne, w sandałach. Myślałam, że tylko ja potrafię tak zrzucić szpilki i garsonkę. Zresztą może one widząc mnie, też były w szoku - śmieje się.

Niedaleko pani Basi maszeruje 5-letni Piotruś z mamą. - Fajnie jest - mówi. Ma wprawę. Jeździł na pielgrzymki, kiedy jeszcze w wózeczku. - Sama go pchałam. Było trochę łatwiej, ale i teraz dajemy radę - śmieje się mama Lucyna Janas z Krakowa.

11-letnia Kinga też tak zaczynała. - I jestem tu już jedenasty raz - podkreśla z dumą.
Sześcioletnia Natalka maszeruje w wielkim czerwonym kapeluszu.

- Umiem już śpiewać piosenkę - mówi rezolutnie. - Czekaj, zaśpiewam ci. "Moje małe światełko mi świeciło, laj laj laj na na na...". Trochę zapominam, ale się nauczę - czerwieni się dziewczynka.

Andrzej Bac, obok ks. Jana Przybockiego, drugi szef krakowskiej pielgrzymki, przyznaje, że całe pokolenia dorosły razem z nią.

- Szczerze mówiąc, nie widziałem, żeby któreś z dzieci płakało. Raczej cieszą się, kiedy ludzie śpiewają, klaskają w rączki - opowiada. Są dzielne, bo w najbardziej forsowne dni pątnicy przechodzili ponad 35 kilometrów. A w sumie - przeszli ponad setkę.

I ducha nie tracili.

Wybierz z nami Miss Lata Małopolski! [ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATEK]

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski!**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa! Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto