MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wystartowali w Pobiedniku, wylądowali w szpitalu

mik
Uderzenie najpierw oderwało koła od podwozia, potem samolot zarył w ziemię i rozpadł się na dwie części.   Fot. Konstanty MIGDAŁ
Uderzenie najpierw oderwało koła od podwozia, potem samolot zarył w ziemię i rozpadł się na dwie części. Fot. Konstanty MIGDAŁ
Wczoraj, tuż przed godziną 12, mieszkańcy Głogoczowa usłyszeli szum samolotowego silnika. Niewielka maszyna krążyła nad miejscowością. Świadkowie klną się na wszystko, że silnik nie pracował równo. Wyraźnie przerywał.

Wczoraj, tuż przed godziną 12, mieszkańcy Głogoczowa usłyszeli szum samolotowego silnika. Niewielka maszyna krążyła nad miejscowością. Świadkowie klną się na wszystko, że silnik nie pracował równo. Wyraźnie przerywał. W pewnym momencie maszyna przeleciała nad zakopianką, ,przeskoczyła" jeszcze nad drzewami, potem tuż nad linią elektryczną zasilającą pobliski budynek mieszkalny i próbowała lądować na pobliskiej łące. Z fatalnym skutkiem.

Łąka, właściwie zbocze góry, nie nadaje się na lądowisko. Uderzenie najpierw oderwało koła od podwozia, potem samolot zarył w ziemię i rozpadł się na dwie części. Obie szczęśliwie ominęły stojącą w pobliżu jabłoń. Szczęśliwie także nie wybuchł zbiornik paliwa. Przyznać trzeba, że lecący samolotem instruktor i uczeń mają za co dziękować Bogu. Przeżyli wypadek, chociaż doznali obrażeń i trafili do szpitala w Myślenicach.

- Cessna F 150 M to maszyna turystyczna. Może zabrać dwóch pasażerów - mówi brygadier Jan Tajduś, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach. Właśnie strażacy pierwsi pojawili się na miejscu upadku samolotu, pianą neutralizowali wyciek paliwa. Potem przepompowali benzynę do kanistrów, by zapobiec skażeniu środowiska.

Wokół miejsca wypadku tłum gapiów, straż i policja. Właścicielka pobliskiego domu klnie w żywy kamień wszystkich, którzy próbują przejść między jej świeżo wypraną i powieszoną na sznurze bielizną. Niczego nie widziała ani nie słyszała, chociaż od miejsca upadku cessny do domu jest ledwie dwadzieścia metrów.

Na roztrzaskanym skrzydle samolotu, od strony pasażera, ślady świeżej krwi. Kabina mocno rozbita. Ogon z dumnym napisem ,Maryna" oglądają najmłodsi.

- Ale mieli szczęście - komentują. - Eee tam, szczęście - studzi emocje inny - przecież pojechali do szpitala.

Informacje ze szpitala brzmią - poszkodowani przeżyją. Przechodzą właśnie szczegółowe badania.

Strażacy czekają na przyjazd Komisji Wypadków Lotniczych z Pobiednika pod Krakowem. Stamtąd wystartował samolot. Bez opinii komisji - najprawdopodobniejszą przyczyną kraksy wydaje się awaria silnika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nowy etap wojny. Pierwszy ukraiński nalot na Rosję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto