Najedź na obrazek, kliknij i dowiedz się więcej
Na pierwszy ogień poszedł wicemarszałek województwa Jacek Krupa, który został określony mianem "buca" i "buca jednego". Oberwało się także członkowi zarządu powiatu krakowskiego Adamowi Wójcikowi, który z wpisu Czekaja (z zawodu piekarza) również mógł się dowiedzieć, kim jest. W jego przyypadku radny poszedł jednak dalej i nazwał go "wielkim kur... członkiem".
Choć Czekaj w końcu zreflektował się i usunął wiadomość, jego "przemyślenia" poszły w świat. Zarówno Krupa, jak i Wójcik przyznają, że pisanina radnego mocno ich dotknęła.
On sam całą sprawę nazywał początkowo "lapsusem językowym". W końcu przyznał jednak, że chyba będzie musiał przeprosić i odbyć męską rozmowę. Wczoraj wieczorem wysłał nam wiadomość, w której napisał, że z Jackiem Krupą już załatwił sprawę. - Już ok. Ręka podana - napisał Czekaj.
- Powiem wprost: czuję się urażony - mówi Jacek Krupa. - Słowo buc ma bardzo pejoratywne znaczenie i dlatego obraziłem się na radnego Czekaja - dodaje. Wyjaśnia, że on i Chochół zmierzyli się razem w wyborach wewnętrznych w PO. Walczyli o fotel szefa partii w powiecie ziemskim krakowskim. Wygrał Krupa.
Dotknięty wpisem poczuł się także Adam Wójcik. - To skandaliczne zachowanie. Nie zamierzam rozmawiać z radnym Czekajem - mówi członek zarządu powiatu.
O co chodziło? - Nie mam pojęcia, co autor miał na myśli. Nie jestem nawet członkiem Platformy, więc nie rozumiem - twierdzi Wójcik.
Wpis nie bardzo potrafi rozszyfrować nawet jego odbiorca. Mówi, że był na wakacjach, a o wiadomości poinformowali go rozbawieni znajomi.
- Kaziu ma taki styl, ale po ludzku go lubię, choć lubi emocjonalnie artykułować swoje myśli - mówi Paweł Chochół.
Dlaczego Czekaj wspomina o teściowej Chochóła? Radny wyjaśnia, że jego teściowa jest delegatką na zjazd regionalny PO, który odbędzie się w najbliższą sobotę. Zostanie na nim wybrany szef małopolskiej PO. O to stanowisko ubiegać się będzie obecny szef Ireneusz Raś i szef krakowskiej PO Grzegorz Lipiec.
- Wpis jest w stylu radnego Czekaja i każdy, kto go zna wie, że ma temperament - mówi Raś.
Z kolei Lipiec (jest też radnym sejmiku) mówi, że wolałby, aby panowie wyjaśniali swoje problemy w cztery oczy. - Oczywiście w rozmowach twarzą w twarz język polityki nie zawsze bywa żołnierski, ale na portalach to nie powinno mieć miejsca - mówi Lipiec.
Zdaniem dr Beaty Zając, językoznawcy z Instytutu Nauk Politycznych UJ, tekst radnego Czekaja jest prymitywny.
- To najbardziej emocjonalna wersja języka potocznego. Słowo buc w Małopolsce uznawane jest za wulgaryzm - podkreśla dr Zając. Tłumaczy, że na przykład na Śląsku oznacza to człowieka zarozumiałego, jednak w naszym regionie słowo jest mocno obraźliwe. - Na dodatek tekst jest mało precyzyjny i napisany nieskładnie - dodaje.
- Radny pokazał, jakim językiem posługuje się i co naprawdę myśli o kolegach - mówi medioznawca prof. Wiesław Godzic. - Samorządowcom przydałby się kurs obsługi facebooka - dodał.
Medioznawca prof. Wiesław Godzic proponuje, aby samorządowców poddać obowiązkowemu szkoleniu z posługiwania się nowymi mediami. - Trzeba się uczyć, bo w sieci często granica między prywatnym a publicznym jest bardzo cienka - zauważa medioznawca.
Kazimierz Czekaj najpierw stanowczo mówił, że nie ma za co przepraszać, bo nikt się na niego nie gniewa. W końcu przyznał, że będzie potrzebna męska rozmowa z Krupą i Wójcikiem.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?