Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wstyd! Wisła utopiona w Baku

Bartosz Karcz
Jeśli rok temu po meczach z Levadią Tallin pisaliśmy, że polska piłka sięgnęła dna, to po tym, co wydarzyło się w czwartek w Baku, trzeba stwierdzić, że nasz futbol stoi na tym dnie po kolana w mule.

Wisła, która miała walczyć o awans, skompromitowała się już na całego, ponosząc klęskę, przy której porażki ze wspomnianą Levadią, a wcześniej z Dinamem Tbilisi czy Valerengą Oslo jawią się jako honorowe przegrane. Fakty są takie, że Karabach Agdam zlał wczoraj "Białą Gwiazdę", udzielając jej lekcji futbolu i pokory. I nie zmienią tej opinii dwie bramki strzelone przez Wisłę po przerwie.
Stadion im. Tofika Bachramowa będzie się kibicom kojarzył jako miejsce największej klęski w historii występów "Białej Gwiazdy" w europejskich pucharach.

We wczorajszej zapowiedzi meczu Wisły w Baku informowaliśmy, że "Białej Gwieździe" przyjdzie grać w piekle, przy ogłuszającym dopingu ponad 30 tysięcy widzów. Nie było w tym cienia przesady. Szaleństwo rozpoczęło się już na godzinę przed meczem. Trybuny były wtedy zapełnione mniej więcej w 1/5, ale pierwszy raz ryknęły głośno: ,,Karabach!". To wystarczyło, by poczuć, jak dobrą akustykę ma Stadion Republikański. Jeszcze większy efekt był, gdy na rozgrzewkę wybiegały obie drużyny. Najpierw był ogłuszający aplauz, kiedy na boisku pojawili się gospodarze, a później przeraźliwe gwizdy, kiedy wybiegła Wisła. Gdy rozpoczął się mecz, ryk był ogłuszający.

Atmosfera atmosferą, ale sporo emocji wywołała również wyjściowa jedenastka Wisły, w której zabrakło miejsca dla takiego pewniaka jak Paweł Brożek. Zagranie Kasperczaka było pokerowe, lecz nie miało większego wpływu na to, co działo się na boisku, bo ,,Biała Gwiazda" zagrała jeszcze gorzej niż tydzień temu. Inna sprawa, że akurat Paweł Brożek zaraz po wejściu w drugiej połowie strzelił bramkę. Nie miała ona jednak większego wpływu na wynik, gdyż to ten w tym momencie już dawno został rozstrzygnięty.

Krakowianie w starciu z Azerami byli totalnie bezradni. Jeszcze pierwszy kwadrans, może dwadzieścia minut, pozwalał mieć nadzieję, że awans jest możliwy. Wiślacy w tym okresie mieli lekką przewagę. Na niewiele się zdała, bo nie potrafili stworzyć sobie dogodnych sytuacji do strzelenia bramki.

Gospodarze tymczasem poczekali i ruszyli na dobre do ataku. To, co zrobili z krakowianami między 28 a 35 minutą, było prawdziwą piłkarską masakrą. Podopieczni Henryka Kasperczaka wyglądali jak dzieci we mgle. Trudno tutaj nawet kogoś szczególnie obwiniać za to, co stało się wczoraj w Baku. Cały zespół zagrał po prostu fatalnie. Azerowie byli szybsi, sprytniejsi i lepiej wyszkoleni technicznie. Oba zespoły dzieliła wczoraj różnica klasy. Aż żal było patrzeć na to, co wyprawiali z wiślakami gospodarze.
Jak ta klęska wpłynie na przyszłość Wisły? Trudno w tej chwili powiedzieć. Podstawowym pytaniem jest jednak, czy po takiej kompromitacji posadę utrzyma trener Henryk Kasperczak. Wkrótce wszystko powinno być jasne.

FK Karabach Agdam - Wisła Kraków 3:2 (3:0) W pierwszym meczu: 1:0; awans: Karabach.

Bramki: Ismaiłow 28. Alijew 33, Raszad A. Sadygow 35 - Paweł Brożek 57, Boguski 88.
Sędziował: Bulent Yildirim (Turcja).
Widzów: 30 000.

Karabach: Walijew - Medwiediew, Teli, Raszad F. Sadygow, Agolli - Ismaiłow, Raszad A. Sadygow, Abbasow, Adamia, Rubins (87 Imamalijew) - Alijew (62 Nadirow). Trener: Gurban Gurbanow.

Wisła: Jovanić - Cikos, Kowalski, Diaz, Piotr Brożek - Małecki (80 Łobodziński), Sobolewski, Jirsak (46 Wilk), Palić (46 Paweł Brożek) - Boguski, ŻurawskiI. Trener: Henryk Kasperczak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto