Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wstrząs w Hutniku Kraków. Klub sprawdza, czy mecze nie zostały ustawione. Prezes Artur Trębacz: To też w interesie zawodników

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Piłkarze Hutnika Kraków schodzący do szatni po niedzielnym, przegranym 3:5 meczu z Kotwicą Kołobrzeg
Piłkarze Hutnika Kraków schodzący do szatni po niedzielnym, przegranym 3:5 meczu z Kotwicą Kołobrzeg Tomasz Bochenek
Hutnik Kraków. Zarząd klubu wdrożył procedurę sprawdzenia, czy dwa ostatnie mecze jego II-ligowej drużyny - oba przegrane, mimo prowadzenia 3:0 po godzinie gry - nie zostały ustawione, czy nie doszło do match-fixingu. W komunikacie opublikowanym dwa dni po spotkaniu z Kotwicą poinformowano też o rozwiązaniu za porozumieniem stron kontraktu z Kamilem Wengerem, o odsunięciu innego zawodnika, Dawida Kubowicza, od I zespołu. O zamrożeniu premii dla piłkarzy i wprowadzeniu dla drużyny 7-dniowego tygodnia pracy. - Uznaliśmy, że to jest moment, w którym musimy zadziałać drastycznie - tlumaczy Artur Trębacz, prezes Hutnika.

Jest pierwszy efekt waszego wtorkowego oświadczenia. Kamil Wenger poinformował: „Podjęte zostały przeze mnie kroki prawne wobec zniesławienia mnie przez zarząd Hutnika”. Co pan na to?

Artur Trębacz, prezes Hutnika Kraków: - Ja mogę powiedzieć tylko, że Kamil po prostu źle odczytał sens naszego oświadczenia. Bo to, że my zawiesiliśmy Kamila i rozwiązaliśmy kontrakt za porozumieniem stron to jest jedna sprawa. Natomiast osobną kwestią jest to, że chcemy oczyścić sytuację wokół klubu - też w interesie zawodników, bo to oni byli przede wszystkim posądzani przez naszych kibiców i przez opinię publiczną o to, że mecz z Kotwicą, czy też poprzedni z Lechem II, mógł być nieczysty. Chcemy być klubem transparentnym i czystym. I chodzi tylko i wyłącznie o oczyszczenie samych zawodników i też całego klubu, żeby nikt nas nigdy nie podejrzewał o jakieś niecne rzeczy w tych meczach. A obydwa mecze skończyły się bardzo dziwnie, są ewenementem w skali już nawet nie tylko Polski, ale i świata. Tym bardziej uważam, że trzeba podejść do tematu transparentnie i sprawę rozebrać na czynniki pierwsze.

W waszym pierwszym wtorkowym oświadczeniu informujecie o zawieszeniu w prawach zawodnika Kamila Wengera i Dawida Kubowicza, a w kolejnym punkcie o podejrzeniu dotyczącym match-fixingu w dwóch ostatnich meczach Hutnika. Można to tak odczytać, że akurat z tymi dwoma zawodnikami kojarzycie to podejrzenie.

Z drugiej strony, gdybyśmy podejrzewali tych zawodników i mieli na to jakieś dowody, czy wręcz byśmy w ogóle zakładali, że zadziałali na szkodę, to nie rozwiązywalibyśmy umowy za porozumieniem. Wiadomo, że wtedy oparłoby się o rozwiązania dyscyplinarne. Mówimy o interpretacji komunikatu. Został odebrany tak, jak został, dlatego pojawił się drugi komunikat – po to, żeby jasno pokazać, jakie są zamiary takiego a nie innego postępowania ze strony klubu.

W drugim komunikacie napisał pan: „Nie mamy żadnych dowodów na to, że w ostatnich dwóch meczach Hutnika doszło do ustawiania meczów i też ich nie szukamy”. No, ale z drugiej strony zwróciliście się do Rzecznika Dyscyplinarnego PZPN o to, żeby właśnie sprawdził czy do ustawiania nie doszło.

W tym celu, o którym mówiłem wcześniej. Chodzi o to, żeby tutaj nikogo nie podejrzewał i żeby nie pozostały po czasie domysły. Żeby ktoś nam za jakiś czas nie wracał do tych meczów. No bo wiadomo, że one są dziwne i one pewnie niestety długo będą gdzieś przywoływane. Powtarzam: chcemy po prostu, żeby sytuacja była jasna. Wiemy, jakie błędy popełnili zawodnicy, ale chcę też powiedzieć, że nie tylko w tych dwóch meczach je popełnili. Bo gdyby były tylko w tych meczach, można by się pewnie bardziej doszukiwać jakiegoś niesportowego zachowania ze strony zawodników. Natomiast tak nie było i te błędy zdarzały się też we wcześniejszych spotkaniach. Ocena przyszła teraz, bo dwa ostatnie mecze były już zdecydowanie trudne. Natomiast, tak jak mówię, mówimy o dwóch osobnych sprawach i stąd drugi komunikat.

Rozstania z piłkarzami bezpośrednio po ich nieudanych meczach są czymś rzadkim. Z Kamilem Wengerem rozeszliście się za porozumieniem stron. Z Dawidem Kubowiczem, jak sądzę, też chętnie byście rozwiązali kontrakt, tyle że z jego strony nie ma takiej woli.

No tak, ma ważny kontrakt. Też mamy świadomość, że wszystko to się dzieje na gorąco, absolutnie na Dawida nie będziemy na razie naciskać, ale pewnie się jeszcze spotkamy i będziemy z nim rozmawiać w tej sprawie. Natomiast na tę chwilę zawodnik nie uczestniczy w treningach pierwszego zespołu.

Co teraz będzie robił?

Będzie trenował z drużyną juniorów starszych.

Myśli pan, że to jest dobre dla drużyny juniorów?

Mam nadzieję, że jest to rozwiązanie czasowe. Nie mamy drużyny rezerw, więc po prostu nie możemy zaproponować innej drużyny Dawidowi, a z kontraktu wynika, że musimy zapewnić zawodnikowi treningi z drużyną.

Na jak długo dla pierwszej drużyny wprowadzacie siedmiodniowy tydzień pracy?

Wszystkie obostrzenia, które wprowadziliśmy, mają okres do końca rundy i wtedy będziemy dalej się zastanawiać, w jakim kierunku będziemy szli. Wtedy przyjdzie czas na ocenę tej jesiennej części sezonu, no i będziemy wyciągać wnioski.

Co chcecie osiągnąć tym siedmiodniowym tygodniem pracy, bez dnia wolnego dla zawodników?

Kto obserwuje nasze mecze, to widzi, jak one przebiegają. Generalnie gramy nieźle, potrafimy zdominować każdego przeciwnika, natomiast mamy problemy z koncentracją. Zdecydowaną, zdecydowaną większość bramek tracimy w drugich połowach meczów, bardzo dużo w końcówkach meczów. Chcemy, żeby drużyna jeszcze bardziej popracowała nad elementami koncentracji, nad elementami taktyki i chcemy, żeby ten czas został w ten sposób wykorzystany. Mówimy o okresie miesiąca, to tak naprawdę cztery dodatkowe dni.

Jak wygląda sytuacja z zamrożeniem premii za wyniki? To nastąpiło jeszcze przed meczem z Kotwicą.

Określiliśmy próg punktowy, oczywiście realny do osiągnięcia.

To ile punktów drużyna musi zdobyć do końca rundy, żeby otrzymać premie?

Nie chciałbym o tym mówić. Jest nasza umowa z zawodnikami, mówiąc o tym publicznie nie chciałbym wywierać na nich jakieś presji pod tym kątem. Jeśli zespół osiągnie wyznaczony próg, piłkarze dostaną wszystko, na co się umawialiśmy.

W komunikacie mowa o ewentualnym odmrożeniu.

Nie, to jest pewnik.

Ile czasu zajęło zarządowi Hutnika podjęcie tych wszystkich decyzji? Jak do nich doszliście?

Naradzaliśmy się dwa dni po meczu z Kotwicą, analizowaliśmy ostatnie sytuacje i całą rundę. Nie chcieliśmy podejmować decyzji na gorąco. Natomiast nie mogliśmy pozostać bierni po tych dwóch meczach, uznaliśmy, że nic nie robiąc zostaniemy w tym punkcie, w którym jesteśmy - i nie możemy oczekiwać innych rezultatów i innych efektów na boisku. Doszliśmy do wniosku, że to jest moment, w którym trzeba po prostu mocno wstrząsnąć drużyną. Ja liczę na to, że ten wstrząs zadziała pozytywnie, drużyna spręży się i po przeorganizowaniu zacznie punktować tak, jak wszyscy na to liczymy.

Dojdzie do przeorganizowania też na boisku, bo wyjęliście z tej drużyny dwóch podstawowych środkowych obrońców – Wengera i Kubowicza.

Nie da się ukryć, że taka decyzja zapadła. Natomiast, tak jak mówię, zawodnicy ci popełniali sporo błędów i limit naszego zaufania do nich się wyczerpał.

Trochę tak to wygląda, jakbyście uderzyli pięścią w stół i rozlała się cała herbata, która na nim stała.

No, czasami jest tak, że żeby zrobić porządek, trzeba najpierw zrobić bałagan. Uznaliśmy, że to jest moment, w którym musimy zadziałać drastycznie, żeby efekt był odczuwalny dla wszystkich, ale też, żeby zostały wydobyte pozytywne efekty z tego działania.

Nie jest tak, że chcieliście pokazać kibicom, bardzo niezadowolonym po ostatnim meczu, że działacie, działacie bardzo twardo?

Myślę, że te decyzje to też efekt naszego niezadowolenia, bo to nie jest tak, że tylko kibice są niezadowoleni. My jesteśmy równie niezadowoleni jak kibice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wstrząs w Hutniku Kraków. Klub sprawdza, czy mecze nie zostały ustawione. Prezes Artur Trębacz: To też w interesie zawodników - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto