Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wpadka przy ulicy Igołomskiej w Krakowie [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Maciejowski
fot. Joanna Urbaniec
Urzędnicy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu starali się o dofinansowanie unijne dla przebudowy ulicy Igołomskiej, ale popełnili błędy. Teraz tłumaczą się... niewiedzą.

Urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu popełniają błędy nie tylko przy organizowaniu remontów w mieście, ale również m.in. przy wyborze wykonawców planowanych zadań. Nieprawidłowości wytykają im pracownicy Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT) w tzw. raporcie pokontrolnym. Efekt? Odmowa przyznania ponad 130 tysięcy złotych dofinansowania.

Obecnie trwa drugi etap modernizacji ul. Igołomskiej, na ponad siedmiokilometrowym odcinku - od ul. Giedroycia do ul. Brzeskiej. Ulica zostanie poszerzona do dwóch pasów ruchu w każdym kierunku. Dzięki temu dojazd do Krakowa będzie zdecydowanie łatwiejszy.

Opisywane kontrowersje dotyczą zakończonej w ubiegłym roku pierwszej części inwestycji, w ramach której przebudowane zostało m.in. skrzyżowanie ul. Igołomskiej z ul. Brzeską.

Urzędnicy z ZIKiT szukali chętnych do tzw. „nadzoru inwestorskiego” nad tymi robotami. Z wybranym „nadzorcą” podpisali umowę o wartości 153 381 zł. I złożyli wniosek o 85 proc. dofinansowania unijnego, czyli właśnie o około 130 tysięcy złotych. Okazało się jednak, że popełnili elementarne błędy. - Ponieważ nieprawidłowość została wykryta na etapie weryfikacji wniosku o płatność, środki nie zostały poświadczone i wypłacone - mówi Dominika Kloskowska z CUPT.

Z raportu tej instytucji wynika, że „zasady równego traktowania, niedyskryminacji i przejrzystości” zostały tylko częściowo spełnione przez urzędników z ZIKiT przy wyborze „nadzoru inwestorskiego”. Ponieważ wartość tego zadania wynosiła poniżej 30 tysięcy euro, urzędnicy nie musieli ogłaszać tradycyjnego przetargu. Musieli jednak wysłać tzw. zapytania ofertowe do przynajmniej trzech firm i - jak podkreślają w CUPT - upublicznić zamówienie, czyli zamieścić na swojej stronie internetowej informację, że poszukują wykonawców tego konkretnego zadania. Właśnie po to, by wszyscy potencjalnie zainteresowani, mieli równy dostęp do informacji o tym zamówieniu.

Tymczasem urzędnicy twierdzą, że... nie wiedzieli o takim obowiązku. W odpowiedzi na nasze pytania, które otrzymaliśmy od ZIKiT czytamy m.in., że: „w dniu wysłania zapytania ofertowego beneficjent nie posiadał wiedzy na temat wytycznych (dotyczących zamówień do 30 000 EUR) zawartych w dokumencie stanowiącym regulamin konkursu [...]”.

Generalnie, w ZIKiT twierdzą, że obowiązek umieszczania w internecie informacji o tego typu zamówieniach - które następnie miałyby być dofinansowane ze środków unijnych - został wprowadzony już po tym, jak wysłali swoje oferty do trzech wybranych przez siebie firm i podpisali umowę na „nadzór inwestorski”.

Pracownicy CUPT, którzy dokonywali kontroli, w swoim raporcie datowanym na sierpień bieżącego roku, piszą jednak wprost, że bez znaczenia jest fakt, iż w momencie, gdy ZIKiT wysyłał zapytania ofertowe, nie obowiązywał jeszcze dokument pn. „Wytyczne w zakresie kwalifikowalności wydatków w ramach POIiŚ”. Ponieważ obowiązywały inne dokumenty nakazujące stosowanie wspomnianych wcześniej zasad „równego traktowania i niedyskryminacji” oferentów.

Dzisiaj urzędnicy starają się zaklinać rzeczywistość i przekonują, że ZIKiT, czyli de facto gmina Kraków nie straciła dofinansowania, tylko... go nie otrzymała. „Gmina Miejska Kraków nie utraciła żadnych środków finansowych, a co wynika z powyższych wyjaśnień mogła jedynie uzyskać dodatkowe środki” - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania. W ZIKiT przekonują również, że kwotę dofinansowania, której nie otrzymali na „nadzór inwestorski” udało im się ostatecznie zdobyć na inne wydatki związane z przebudową ul. Igołomskiej. - Ogólnie mówiąc, dostaliśmy ostatecznie to dofinansowanie na tzw. roboty dodatkowe podczas tej inwestycji - mówi Michał Pyclik z biura prasowego ZIKiT.

To nie pierwsze kontrowersje wokół prowadzonych przez ZIKiT zamówień, w przypadku których nie są ogłaszane tradycyjne przetargi. Wystarczy przypomnieć historię z 2013 roku, którą ujawniliśmy i szeroko opisywaliśmy na łamach „Kroniki”. Wtedy jeden z wicedyrektorów ZIKiT został zwolniony m.in. za to, że podległa mu jednostka zlecała wiele kosztownych badań komunikacji miejskiej m.in. jego znajomym. Część z zadań trafiała do nich właśnie na podstawie tzw. zapytań ofertowych. Czyli w taki sposób, że pracownicy ZIKiT sami wybierali firmy, do których wysyłali zapytania - dotyczące m.in. tego za jaką kwotę byłyby w stanie wykonać dane zadanie. I sami wybierali konkretną ofertę.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 22

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto