MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wojewoda małopolski: Trzeba przekonać uchodźców, żeby nie bali się jechać do innych miast Małopolski

Ewa Wacławowicz
Ewa Wacławowicz
Marcin Banasik
Marcin Banasik
Po posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego wojewoda małopolski Łukasz Kmita zaapelował do mieszkańców małopolskich miast i miasteczek, aby przyjmowali uchodźców, ponieważ w Krakowie może zabraknąć dla nich miejsca. - Będziemy przekonywać uchodźców, żeby zaufali Polakom w innych częściach województwa. Tam też jest zorganizowane schronienie dla potrzebujących - mówił wojewoda małopolski.

FLESZ - Polacy jednoczą się w słusznej sprawie

od 16 lat

- Wiemy, że wielu uchodźców boi się opuścić Kraków, bo uważają, że dziś jest to najbardziej bezpieczne dla nich miejsce. Musimy jednak mieć na uwadze, że przy tak dużej liczbie napływających osób nie będziemy w stanie zapewnić im tutaj należytej opieki. Chcemy zaapelować do wszystkich obywateli Ukrainy, którzy żyją i pracują w Krakowie od lat – przekonajcie państwo swoich rodaków uciekających przed wojną, żeby nie bali się jechać do innych miast, takich jak Muszyna, Nowy Sącz czy mniejszych miejscowości. Tam samorządowcy deklarują, że wciąż mają duże zapasy miejsc, gdzie mogą przyjąć Ukraińców - mówił wojewoda małopolski.

Dodał, że rozmawiał z burmistrzem Muszyny, które zapewniał go, iż mieszkańcy zorganizowali tam żywność, odzież i środki higieniczne. Teraz czekają na przyjęcie Ukraińców uciekających przed wojną.

Dworzec oblężony przez uchodźców

Łukasz Kmita podkreślił, że dziś miejscem szczególnie wrażliwym jest Dworzec Główny w Krakowie, który codziennie obsługuje tysiące osób, w tym coraz więcej uchodźców.

- Będziemy rozbudowywali infrastrukturę dworcową. Chcemy systemowo rozwiązać kwestię ciepłych posiłków, ale nie na samym dworcu, żeby nie tworzyć tam niepotrzebnego bałaganu. Chcemy, aby obsługa uchodźców odbywała się również w przygotowywanym namiocie na placu Nowaka-Jeziorańskiego - mówił Łukasz Kmita.

Na krakowskim dworcu PKP każdego dnia przybywa uchodźców. Są zdezorientowani, przerażeni, osłabieni. Niektórzy - i to zarówno młodzi jak i starsi - wciąż odsypiają ciężką podróż do Polski. Większość jednak stoi dzielnie w długich kolejkach do punktów recepcyjnych, których na ten moment na dworcu znajdziemy trzy. Na twarzach Ukraińców widać determinację i skupienie. Co jakiś czas do czekających wychodzi wolontariuszka, która wypytuje ile osób, w jakiej sprawie, a następnie wpuszcza do środka, gdzie są obsługiwani. Tutaj pozyskują informacje na temat możliwości zakwaterowania na terenie Krakowa i Małopolski. Pocedura w przypadku jednej osoby trwa ok. 30 minut.

- W kolejce czekałem dwie godziny, ale warto było. Dach nad głową mam zapewniony, a potem zobaczymy - mówi w rozmowie z nami Sasza, który uciekł przed wojną z Charkowa. Do nas przyjechał dziś przed 8 rano, jednak jak mówi, był tak wykończony, że jedyne o czym marzył to drzemka, dlatego sprawy relokacji zostawił na później. Wraz z nim do Krakowa przyjechał pies i dwójka dzieci w wieku 5 i 7 lat, które trzymają w rękach pluszaki i malutkie pakunki. - Jak staliśmy, tak uciekliśmy. Tam już nie ma życia, są tylko bomby i gruz. - mówi. Nie wie kiedy i czy wróci do Ukrainy, na razie jest wdzięczny, że ma schronienie w Polsce.

"Dom tam gdzie serce Twoje"

Jednak przed wojną uciekają nie tylko młodzi, ale też osoby starsze. Spotykamy na miejscu jedną z mieszkanek Lwowa, która nie chce podać imienia. Do Krakowa przyjechała sama. Jej zięć i mąż zostali na Ukrainie powołani do wojska i muszą walczyć. Ukrainka tłumaczy, że mimo zmęczenia wielogodzinną podróżą do Polski i strachu o najbliższych czuje się już bezpieczniej. W Krakowie otrzymała od wolontariuszy jedzenie i picie, co rusz podchodzą też, by spytać czy nie potrzebuje pomocy medycznej.

- Dach nad głową mam tu zapewniony, ciepło też, ale jak mówi lwowskie przysłowie: dom tam, gdzie serce Twoje, więc mam nadzieję szybko wrócić do męża i zięcia - mówi z wyraźnym wzruszeniem.

Większość wolontariuszy to Polacy, choć są wśród nich również Ukraińcy. Co rusz podchodzą do nich kolejni oczekujący i pytają a to o nocleg, a to kiedy odjeżdża pociąg i z którego peronu. Tych najbardziej zdezorientowanych wolontariusze prowadzą prosto na peron. Jedną z takich osób jest Eunika, z którą rozmawiamy. Jak mówi nam, sytuacja jest bardzo ciężka.

- W nocy dzieci śpią na dworcu w śpiworach lub okryte kurtkami. Mimo wielu chętnych do pomocy, rąk do pracy wciąż brakuje. Dzień i noc przyjeżdżają niezliczone tłumy zdezorientowanych, przerażonych i zmęczonych ludzi, którzy gubią się na dworcu, więc kierujemy ich do punktów medycznych, dajemy jedzenie, picie, dbamy o zwierzęta, z którymi przyjadą. Jeszcze to jakoś ogarniamy i pomagamy na tyle, na ile możemy, ale jest bardzo ciężko - tłumaczy Eunika.

Plaza przyjmie nawet 500 uchodźców

Na przyjęcie kilkuset uchodźców szykuje się Galeria Plaza, która od około roku stoi pusta. Jak możemy się dowiedzieć, wkrótce schronienie znajdzie tam od 300 do 500 ukraińskich uchodźców. Jak na razie na piętrze trwa remont pomieszczeń, a na dolnej kondygnacji zbiórka odzieży zorganizowana przez Strabag, Ikeę i Centrum Wielokulturowe.

O to, jak z nieczynnej od dłuższego czasu i olbrzymiej Galerii Plaza zrobić ciepły i bezpieczny dom dla uchodźców, pytamy Tomasza Wiszniewskiego, Dyrektora Technicznego Oddziału firmy Strabag Real Estate. Jak mówi w rozmowie z nami, nie jest to proste zadanie, bo wymaga całkowitej zmiany funkcji obiektu z handlowego na mieszkalny. - Ci ludzie muszą się tu czuć bezpiecznie pod każdym względem, musi być im zapewnione ciepło. Ten obiekt był już przygotowywany do rozbiórki, więc część instalacji, która została rozebrana, teraz musi być odtworzona - tłumaczy Tomasz Wiszniewski.

Na ten moment na pierwszym piętrze galerii, gdzie ulokowani mają być uchodźcy, gotowa jest elektryka, w tym ponad 400 kontaktów, pomalowane są już również wszystkie pomieszczenia po dawnych butikach. Jest już pralnia na 10 pralek i suszarek, dodatkowy węzeł sanitarny i jedna duża jadalnia dla gości. Tworzone jest zaplecze socjalne, trzy pomieszczenia kuchenne.

- Pierwsze piętro, które udostępniamy miastu to blisko 5000 mkw. powierzchni, które pomieści od 300 do 500 osób, a potem zobaczymy, jak potoczy się sytuacja. Jutro, 9 marca chcemy być gotowi, żeby udzielić pomocy pierwszym osobom, które do nas trafią - zapewnia Tomasz Wiszniewski.

W hali Hutnika przebywa 215 uchodźców

Z kolei w hali Hutnika Kraków schronienie znalazło 215 uchodźców z Ukrainy. Hutnik do akcji przyjęcia uchodźców włączył się w niedzielę. Pierwotnie przygotowano 50 miejsc, potem na szybko organizowano kolejne, zamiast łóżek polowych organizowano alternatywne miejsca do odpoczynku.

- Wykorzystaliśmy wszystko, co mieliśmy, materace sportowe. Dowieziono nam już jednak docelowe łóżka, wypełniliśmy nimi całą halę. Dostaliśmy też koce, poduszki - informuje Artur Trębacz, prezes Hutnika.

W działania pomocowe dla Ukrainy mocno angażuje się też Krakowskie Stowarzyszenie Polska Misja Medyczna. Organizacja ma w planach stworzenie szpitala polowego na terenie objętym wojną. Trwa zbiórka pieniędzy, ale także sprzętu niezbędnego do wyposażenia. Potrzeba namiotów, mebli polowych, sprzętu medycznego, a także leków i wyrobów medycznych.

– Zbierając informacje od kilkudziesięciu ukraińskich szpitali, z którymi jesteśmy w kontakcie, widzimy jak wielkie są potrzeby związane z leczeniem ran odnoszonych przez mieszkańców kraju, którzy są codziennie narażeni na ataki. Szpital polowy zapewni dodatkowe miejsca dla pacjentów, niezbędne w przypadku konfliktu zbrojnego i zwiększonego zapotrzebowania na pomoc medyczną. To bardzo ważne narzędzie i natychmiastowa odpowiedź na sytuację naszych sąsiadów, która realnie pomoże ratować życia - mówi Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej.

Ukraińcy chcący podjąć pracę mogą liczyć na Grodzki Urząd Pracy w Krakowie, który stworzył bazę firm, gotowych przyjąć cudzoziemców do pracy. Jest ona na bieżąco uzupełniana i poszerzana. Pracownicy GUP kontaktują się z przedsiębiorcami, zachęcając ich do składania ofert zatrudnienia dla obywateli Ukrainy, którzy w obawie przed konfliktem zbrojnym szukają schronienia w Polsce. Aktualnie w ten sposób udało się pozyskać 695 potencjalnych miejsc pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wojewoda małopolski: Trzeba przekonać uchodźców, żeby nie bali się jechać do innych miast Małopolski - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto