Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojenna droga do kapłaństwa

Marek Lubaś-Harny
Do najbardziej znanych zdjęć Karola Wojtyły należy bez wątpienia to, które od wielu lat wisi w Krakowie w witrynie zakładu fotograficznego założonego przez Pawła Bielca.

Wykonane w roku 1938 do tableau UJ, przedstawia młodzieńca poważnego, po którym łatwo poznać, że niedawno przyjechał z prowincji i dopiero szuka dla siebie miejsca w akademickim mieście. Niezbyt modnie ubrany i uczesany, nawet jak na tamte czasy, wydaje się być chłopcem nieśmiałym i nieco zagubionym.

To złudzenie. Przynajmniej, jeśli wierzyć opowieściom ludzi, którzy go znali w tamtych czasach. Przybysz z Wadowic wcale w tych relacjach nie jawi się jako outsider. Przeciwnie, wszyscy zapewniają o jego wyjątkowości, już wtedy dla nich oczywistej. Może trudno byłoby go nazwać przywódcą, ale budził w rówieśnikach respekt. Oczywiście, trzeba brać pod uwagę, że wspomnienia te powstawały, kiedy był już papieżem i mówić inaczej po prostu nie wypadało. Coś w tym jednak musiało być, skoro Tadeusz Kwiatkowski przypominał sobie, że wspólnie z kolegami z polonistyki ułożyli o Karolu wierszyk: "Poznajcie Lolka Wojtyłę, wnet poruszy ziemi bryłę".

Niewinna złośliwostka miała okazać się prorocza, jednak w zupełnie inny sposób, niż jej autorzy zapewne sobie wyobrażali. Na pierwszym roku studiów polonistycznych nikt z kolegów jeszcze nie przypuszczał, że Wojtyła zostanie księdzem. To miało przyjść później, w latach niemieckiej okupacji. Na razie wróżono mu przyszłość poety, dramaturga, aktora. Zresztą, sam dawał ku temu liczne powody.

Chociaż… Juliusz Kydryński, w tamtych latach najbliższy chyba przyjaciel Wojtyły, przyznawał, że wszyscy z ich paczki czuli się przede wszystkim młodymi poetami i aktorami, ale jednak Karol był najpoważniejszy, nieco zamknięty w sobie i "jakby stale rozważający problemy, które nas przerastały". Kiedy po zajęciach na uczelni czy po zakończeniu wieczorku literackiego cała paczka udawała się do kawiarni, zapewne nie tylko na filiżankę kawy, Wojtyła zawsze dyskretnie znikał. Nie dlatego, że był nietowarzyski, jedynie pewne aspekty życia towarzyskiego nigdy go nie interesowały. Kydryński wspominał ponadto, ku wielkiemu niezadowoleniu polujących na sensacje zachodnich dziennikarzy, że choć jego przyjaciel nie stronił w młodości od kobiet i miał kilka serdecznych przyjaciółek, to jednak trudno było się w tym dopatrzyć cienia erotyzmu. Tłumaczył to w ten sposób, że widocznie Wojtyła już wtedy skłaniał się ku życiu duchowemu.

Okupacja dodała do tego wizerunku nową cechę, stworzyła Karola Wojtyłę - robotnika. Praca w kamieniołomach fabryki Solvaya zapewniła mu mocną Arbeitskarte, ale i dowiodła, że ten subtelny, uduchowiony poeta to również silny mężczyzna, stający na równi z innymi do najcięższych fizycznych zajęć. Nie było w tym sprzeczności. Po wielu latach połączenie talentu literackiego, humanizmu i głębokiej duchowości z doświadczeniami robotnika od Solvaya miało się objawić w sposób szczególny. Można zaryzykować przypuszczenie, że to właśnie ono zaowocowało jednym z najważniejszych tekstów pontyfikatu - encykliką "Laborem exercens", w której już jako Jan Paweł II upomniał się o godność ludzi pracy.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto