Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Władze Krakowa same zbudują ośrodek dla dzikich zwierząt. Uniwersytet Rolniczy zdziwiony

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt
Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Władze Uniwersytetu Rolniczego są zdziwione i zaskoczone decyzją władz Krakowa o samodzielnej budowie Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w lasach Tynieckich. Uczelnia proponowała współpracę i wspólny ośrodek przy budowanej przez nich klinice małych zwierząt. Przekonują, że dla miasta byłoby to tańsze i nie trzeba by wycinać drzew z 3 hektarów. Krytycznie na współpracę z UR patrzą jednak urzędnicy, radni i przedstawiciele organizacji ekologicznych.

FLESZ - Polacy za biedni by jeść eko

- Mogę złożyć zobowiązanie, że jeszcze w tym roku podejmiemy samodzielnie tę inicjatywę – zapowiedział wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, mówiąc o budowie ośrodka w lasach Tynieckich. Miasto rezygnuje więc z planów realizacji takiej placówki we współpracy z Uniwersytetem Rolniczym. Zdziwione działaniem miasta są władze uczelni.

- Mamy specjalistów, studentów. Dziwię się, że miasto nie chce zaoszczędzić i z uporem brnie w powołanie nowego ośrodka – mówi nam Tomasz Szanser, kanclerz Uniwersytetu Rolniczego.

Przypomnijmy, że o ośrodek rehabilitacji dla dzikich zwierząt od dawna zabiegają organizacje pozarządowe, zwykli mieszkańcy i miłośnicy zwierząt, a także radni. Ci ostatni w styczniu 2018 r. przegłosowali uchwałę autorstwa radnych PO wzywająca prezydenta Jacka Majchrowskiego do stworzenia takiego ośrodka. Udało się też zapisać pieniądze na ten cel w budżecie miasta. Natomiast w konsultacjach społecznych pod koniec 2018 r. mieszkańcy wybrali lasy Tynieckie jako lokalizację ośrodka.

Od tego czasu niewiele się jednak działo. Ośrodka jak nie było, tak nie ma. W międzyczasie z propozycją współpracy zgłosił się właśnie Uniwersytet Rolniczy. W 2020 na cały proces dodatkowo narzuciła się pandemia koronawirusa i do rozmów między miastem a uczelnią wrócono dopiero w wakacje. Jak jednak napisaliśmy wyżej, miasto nie jest już zainteresowane.

Klinika małych zwierząt za 37 mln zł

UR swoją klinikę małych zwierząt wybuduje w Rząsce. Uczelnia proponowała współpracę miastu, aby właśnie tam zlokalizować także ośrodek. UR klinikę wybuduje własnym sumptem. Mają już ważne pozwolenie budowlane, wkrótce ogłoszą przetarg na wykonanie. Inwestycja jest warta 37 mln zł. Miastu zaproponowali dołożenie się w wysokości 4 mln zł.

- To była propozycja, nie ultimatum. Może być 2 mln zł, może 3 mln, może zero, ale lepsza umowa na funkcjonowanie ośrodka. Żeby nasza klinika mogła pełnić także funkcję ośrodka rehabilitacji dla dzikich zwierząt, konieczne są tylko kosmetyczne zmiany – mówi kanclerz Szanser.

UR przekonuje, że ich lokalizacja ma lepsze atuty, niż lasy Tynieckie. Cały obszar ma 67 ha, do tego uczelnia rozmawia z gminą Zabierzów o pozyskaniu sąsiedniej działki, gdzie jest 15 ha lasów. - Nie jest prawdą, że tam nie może powstać ośrodek rehabilitacji, bo coś koliduje z lotniskiem (chodzi o zapisy prawne dotyczące odległości wypuszczania dzikich zwierząt od lotniska – red.). Dzikie zwierzęta są wypuszczane tam, gdzie, zostały złapane, a niekoniecznie przy ośrodku – uważa kanclerz. Dodaje też, że pod ośrodek w lasach Tynieckich trzeba wyciąć 3 ha lasu.

Uczelnia podkreśla, że przy odpowiednim odseparowaniu od innych zabudowań czy terenów wykorzystywanych na potrzeby zwierząt gospodarskich w Rząsce jest możliwość wybudowania obiektów niezbędnych do leczenia i rehabilitacji dzikich zwierząt. Część terenów jest zadrzewionych, co pozwoli na utrzymanie zwierząt w warunkach zbliżonych do naturalnych.

Miasto stawia na samodzielność, inni przyklaskują

Ze współpracy UR-miasto nic raczej nie wyjdzie. Z jednej strony jest twarda deklaracja prezydenta Kuliga, a z drugiej przeciwni współpracy z UR są zarówno radni, jak i organizacje pozarządowe, czemu wyraz wszyscy dali na ostatniej sesji rady miasta, gdy trwała dyskusja o ośrodku.

- Mamy szereg wątpliwości zgłaszanych przez aktywistów. Mamy złe doświadczenia z UR, od lat czekamy na grzebowisko dla zwierząt. UR ma pomysł na klinikę i obiekt o wielu funkcjach, natomiast ośrodek ma jeden cel – przywrócenie zwierząt do zdrowia i środowiska naturalnego. Ze względu na sytuację finansową jego budowa może się oddalić, ale lepiej to zrobić ze środków miasta, samodzielnie – mówił radny Wojciech Krzysztonek (KO).

- Rektor odezwał się do nas w połowie sierpnia, nie mieliśmy jeszcze możliwości przedyskutowania tego w szerszym gronie czy faktycznie taki zespół zadaniowy by został przygotowany (o taki zespół zaapelował rektor UR – red.), na pewno jak to mówiły jaskółki, niedobre są spółki, więc zawsze ta współpraca tu może być troszeczkę inna – mówiła z kolei Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska.

Przeciwko współpracy z UR są też aktywiści. Padały m.in. uwagi, że oprócz wspomnianych 4 mln zł, miasto musiałoby łożyć 1,8 mln zł rocznie na obsługę wspólnego ośrodka, bo takie wyliczenia przekazał UR. Uczelnia ripostuje, że taka kwota wynika z danych przekazanych im przez miasto.

- Jeśli byśmy mieli swój własny ośrodek, możemy zawierać umowy z okolicznymi gminami. Mając własny ośrodek mamy nad nim kontrolę, wybieramy sobie zarządcę. Nie będziemy mieli takiego wpływu jeśli chodzi o UR – przekonywała na ostatniej sesji Joanna Wójcik z Fundacji Dzika Klinika.

Także Kazimierz Walasz (Małopolskie Towarzystwo Ornitologiczne) uważa, że współpraca z UR nie byłaby dobra. - Uniwersytet posiada szereg specjalistów i będzie ich kształcił, którzy będą mogli być pomocni ośrodkowi. Natomiast funkcjonowanie uczelni jest zupełnie inne niż funkcjonowanie ośrodka i te cele są rozbieżne – przekonywał.

Trudny teren, duże koszty

Osobną kwestią są natomiast koszty i sama realizacja ośrodka w lasach Tynieckich. Łukasz Szewczyk, dyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich, przypomniał, że na ośrodek w budżecie na ten rok przewidziano 0,5 mln zł, 1,2 mln w przyszłym roku i 3,2 mln w 2022. - Te środki są za małe, to teren leśny, jest trudny dojazd, nie ma żadnej infrastruktury w pobliżu – mówił o inwestycji.

Rzeczywiście, teren jest mocno zadrzewiony, ciężko do niego dojechać, a pod budowę ośrodka będzie trzeba wyciąć sporo drzew.

- W związku z decyzją władz miasta planujemy ogłosić zamówienie publiczne na projekt koncepcyjny ośrodka, a następnie, w oparciu o koncepcję, zlecić wykonanie projektu budowlanego i wykonawczego wraz z uzyskaniem niezbędnych decyzji – mówi Jan Machowski, rzecznik ZIM.

Przewidywana liczba zwierząt obsługiwanych przez ośrodek w ciągu roku to ok. 3000 osobników (ok. 1500 ptaków, ok. 1500 innych zwierząt). Na potrzeby ośrodka zostanie zarezerwowana powierzchnia około 1,8 ha, uwzględniająca możliwość przyszłej rozbudowy do ok. 3 ha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Władze Krakowa same zbudują ośrodek dla dzikich zwierząt. Uniwersytet Rolniczy zdziwiony - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto