MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wkurzeni na sędziego

JK
Na konferencji prasowej trener Robert Kasperczyk nie chciał zabierać głosu w sprawie nie uznanej bramki dla jego zespołu, tłumaczył to tym, że emocje meczowe nie sprzyjają realnej ocenie sytuacji.

Na konferencji prasowej trener Robert Kasperczyk nie chciał zabierać głosu w sprawie nie uznanej bramki dla jego zespołu, tłumaczył to tym, że emocje meczowe nie sprzyjają realnej ocenie sytuacji. Ale wieczorem obejrzał całą sytuację w telewizji i jak mówi oficjalnie jest mocno wkurzony, prywatnie użyć można by znacznie mocniejszych słów.

- To była sytuacja, w której można się było pomylić tylko przy wyjątkowo złej woli - mówi Robert Kasperczyk. - Te słowa kieruję pod adresem sędziego liniowego, bo to on niejako wziął odpowiedzialność na siebie za ostateczną decyzję. Jasiak nie mógł być na spalonym, bo Heinrich był zdecydowanie bliżej swojego bramkarza, zresztą sędzia główny też tak to widział i w pierwszej chwili chciał uznać gola. Nawet piłkarze Korony byli przekonani, że tak się stanie. Ale potem boczny narobił galimatiasu. Zostaliśmy bezczelnie oszukani. A swoją drogą, to wypada zapytać w PZPN dlaczego od chwili, gdy trenerem Korony został Dariusz Wdowczyk temu zespołowi albo sędziuje arbiter z Warszawy, albo kwalifikatorem spotkania jest ktoś z Warszawy.

O błędach sędziów, które mają wpływ na wynik trzeba głośno mówić, tak jak nie wolno i samemu uciekać od odpowiedzialności za końcowy wynik. Hutnik miał w sobotę sporą przewagę, ale nie potrafił bramki strzelić. I nie jest tu wytłumaczeniem sam fakt bardzo dobrej dyspozycji bramkarza Stwarza. Liczy się i to, że w dogodnych sytuacjach żaden z krakowian do bramki trafić nie potrafił.

Spotkanie Hutnika z Koroną miało swój podtekst, bowiem nastąpiło kilka dni po rozwiązaniu klubu. Kibice protestowali przeciwko tej decyzji nad wyraz kulturalnie, niepotrzebne więc okazały się wzmocnione siły policji wokół stadionu. A co o tym kroku myślą w drużynie?

- Trudno nam oceniać czy to jest dobre wyjście, czas pokaże jakie bądą efekty likwidacji klubu i istnienie drużyny pod szyldem Spółki. Na pewno likwidacja nie kojarzy się ludziom dobrze, ale z drugiej strony potrzebny był jakiś wstrząs, bo już nawet nadziei na zmiany na lepsze nie było. Nam zależy na tym, by sprawnie funkcjonowała pierwsza drużyna. I żeby przestało nas prześladować widmo komornika - mówi Kasperczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto