Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła wygrała z Widzewem [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Wisła Kraków wygrała w Łodzi z Widzewem 2:1 (2:1) w meczu 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Dwie bramki dla Białej Gwiazdy zdobył Rafał Boguski. Obie padły w pierwszym kwadransie gry: w 1. i 13. minucie. Widzewiacy odpowiedzieli golem Mehdiego w 28. minucie.

Wisła do Łodzi jechała po trzech kolejnych meczach bez zwycięstwa. Jeśli szukać poprzedniej wygranej na wyjeździe, to trzeba było się cofnąć jeszcze dalej, bo aż do kwietnia, kiedy to krakowianie pokonali w Bielsku-Białej Podbeskidzie. Plan mógł być zatem tylko jeden - wreszcie wrócić na zwycięską ścieżkę, bo punktów wiślakom brakowało bardzo. I ta sztuka krakowianom się udała, choć mecz na kolana poziomem nie rzucił. Więcej w nim było szarpaniny niż porywającej gry. W obecnej sytuacji Wisły piękno schodzi jednak na dalszy plan. Liczą się przede wszystkim punkty.

Już przed pierwszym gwizdkiem trener Tomasz Kulawik zapewniał, że ma plan na Widzew, że zna słabe punkty tego zespołu. Pozostawało zatem tylko wcielić te plany szkoleniowca w życie.

Żeby myśleć o wygranej, krakowianie musieli poprawić to, co najbardziej ostatnio szwankowało, czyli skuteczność. To co nie udało się Wiśle w meczu z Jagiellonią Białystok w poprzedniej kolejce przez 90 minut, w Łodzi wyszło błyskawicznie. Krakowianie mecz rozpoczęli bowiem od bardzo mocnego uderzenia. Już w 55 sekundzie przeprowadzili akcję, w której Maor Melikson podał do Rafała Boguskiego, a ten strzelił bramkę dla krakowian.

W ten sposób podopieczni Tomasza Kulawika znakomicie ustawili sobie spotkanie jeszcze zanim zaczęło się ono na dobre, a sam szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" mógł zacierać ręce nie tylko dlatego, że w Łodzi było wczoraj bardzo zimno. Boguski zajął bowiem miejsce w wyjściowym składzie Daniela Sikorskiego i już na dzień dobry znakomicie odpłacił Kulawikowi za zaufanie. Przy okazji warto wspomnieć, że drugą zmianą było pojawienie się od pierwszej minuty powracającego po kontuzji Radosława Sobolewskiego, który zluzował na boisku Michała Chrapka.

Po pierwszym golu do ataków ruszył Widzew, ale w tym fragmencie spotkania nie zagroził poważniej bramce Wisły. Łodzianie kilka razy wrzucali piłkę w pole karne gości, ale łapał ją bez najmniejszych problemów Sergiej Pareiko. Wiślacy tymczasem spokojnie poczekali i w 13 minucie znów zaatakowali w popisowy sposób. Tym razem prawą stroną ruszył Ivica Iliev. Serb dograł piłkę Rafałowi Boguskiemu, a ten ponownie posłał piłkę do siatki, kolejny raz udowadniając, że zasłużył na miejsce w wyjściowym składzie. Obie bramki pokazały, że Widzew ma problem ze swoją lewą obroną, na której bezlitośnie ogrywany był Jakub Bartkowski.

Po drugiej bramce Widzew sprawiał wrażenie boksera mocno trafionego, ale jeszcze nie takiego, który zostałby ostatecznie znokautowany. Wprost przeciwnie, łodzianie szybko otrząsnęli się z szoku i mocniej zaatakowali.

Ich starania przyniosły efekt w 28 min, kiedy Marcin Kaczmarek znakomicie dośrodkował w pole karne na głowę Ben Dhifallaha, a ten precyzyjnym strzałem uzyskał kontaktowego gola.

Od tego momentu skończyła się gra w pierwszej połowie, a rozpoczęła szarpanina, przetykana przepychankami między zawodnikami obu drużyn. Sporo było nerwowości, ale prowadzący mecz Tomasz Wajda radził sobie z tym bałaganem całkiem dobrze. Mniej było natomiast składnych akcji. Wspomnieć można było w zasadzie tylko o strzale Rafała Boguskiego w doliczonym czasie pierwszej połowy. Do skompletowania hat tricka zabrakło "Bogusiowi" niewiele, ale piłka minęła słupek bramki Macieja Mielcarza.

Wisła schodziła jednak na przerwę przy niewielkim prowadzeniu i to dla krakowian było najważniejsze.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków goniącego wynik Widzewa. W 52 min Wisła miała mnóstwo szczęścia, gdy Ben Dhifallah wypalił z kilku metrów w słupek. Krakowianie odpowiedzieli kilkoma kontrami. Po jednej z nich Macieja Mielcarza mocnym strzałem rozgrzał Ivica Iliev.

Po kilku minutach gra się wyrównała, a różnica w akcjach obu zespołów była tylko taka, że widzewiacy starali się jak najprostszymi środkami przedostawać się pod bramkę Wisły, krakowianie natomiast długo rozgrywali piłkę. Starali się przy niej utrzymywać jak najdłużej. W taki sposób wiślacy nie tylko szukali trzeciej bramki, ale również zyskiwali cenny przy prowadzeniu czas.

W 75 minucie pomocną dłoń (dosłownie i w przenośni) wyciągnął do gości Mehdi Ben Dhifallah. Piłkarz Widzewa w niegroźnej sytuacji zagrał piłkę ręką i sędzia ukarał go żółtą kartką. A że było to już drugie "żółtko", to w ślad za nim poszła szybko w górę kartka czerwona, a widzewiak powędrował do szatni.

W dziesiątkę Widzew grał w końcówce ambitnie, ale nie był w stanie zamknąć Wisłę na jej połowie. Krakowianie prezentowali natomiast w tym okresie już bezpieczniejszy futbol, dbając przede wszystkim o zabezpieczenie własnej bramki. I udało się ją zabezpieczyć na tyle, żeby już gola nie stracić i dowieźć prowadzenie do końca. Liczne dośrodkowania w pole karne "Białej Gwiazdy" nie zrobiły jej wielkiej krzywdy i trzy punkty pojechały do Krakowa.

Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:2 (1:2)
Bramki: Ben Dhifallah 28 - Boguski 1, 13.

Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec).
Widzów: 4000.

Widzew: Mielcarz - Broź, Phibel, Duda, Bartkowski (84 Banasiak) - Rybicki (71 Kowalski), Okachil, Bartoszewicz, Dudek (77 Stępiński), Kaczmarek - Ben Dhifallah.

Wisła: Pareiko - Jaliens, Głowacki, Czekaj, Bunoza - Wilk, Sobolewski (69 Chrapek) - Iliev, Garguła, Melikson (68 Genkow) - Boguski (83 Quioto).



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto