Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła przegrała w hicie kolejki [zdjęcia]

11.pl
11.pl
W spotkaniu na szczycie Wisła Kraków przegrała w Sosnowcu z warszawską Legią 0:1, a jedyną bramkę spotkania strzelił rezerwowy Miroslav Radović.

Wisła grała bez pomysłu, a Legia bardzo skutecznie w obronie, na czym ucierpiało widowisko.

Jak przystało na mecz pomiędzy tymi drużynami, początek był bardzo uważny i piłkarze koncentrowali się na dokładnym dograniu piłki. Pierwszy Jana Muchę próbował zaskoczyć w 5 minucie Patryk Małecki, ale jego strzał z lewej strony minął warszawską bramkę. Trzy minuty później było już dużo groźniej po szarży Andraża Kirma, kiedy to strzał Pawła Brożka z najbliższej odległości cudem obronił Mucha. Po kwadransie Legia odpowiedziała strzałem głową Piotra Gizy, który niepewnie Pawełek sparował do spółki z Marcelo na rzut rożny.

Po dwudziestu minutach na prowadzenie mogli wyjść goście. Mogli, ale mają w składzie… Chinyamę, który wziął potężny zamach i… nie trafił w piłkę! A był pięć metrów od bramki "Białej Gwiazdy". Aktywny w środkowej strefie boiska i często notował przechwyty, ale gorzej już było u popularnego „Iwana” z ostatnim podaniem. Podobnie było u wiślaków, gdzie fatalnie dysponowany był Mauro Cantoro. W 33 minucie na boisku za Szałachowskiego pojawił się Serb Miroslav Radović i było to piorunujące wejście, bo „Rado” od razu trafił do siatki Pawełka! Idealnym podaniem w uliczkę popisał się z kolei Marcin Smoliński.

Krakowianie od razu rzucili się do odrabiania strat, ale wyglądali jak Andrzej Gołota po ciosie Tomasza Adamka - czyli kompletnie zamroczeni. Mnożyły się niedokładne podania i niecelne strzały, co do szału doprowadzało trenera Macieja Skorżę. Mimo jego rozpaczliwych gestów i instrukcji, wiślacy nie zdołali wyrównać przed przerwą.

Na drugą odsłonę goście wyszli z nastawieniem, aby bronić dostępu do własnej bramki i próbować swoich szans w kontratakach. Trzeba przyznać, że do pola karnego Wisły nawet wyglądało to nieźle, ale im bliżej bramki, tym gorzej. W 53 minucie wynik mógł brzmieć 1:1, bo nieoczekiwanie w świetnej okazji znalazł się Kirm, ale jego strzał zatrzymał Mucha, po czym wypuścił piłkę z rąk, jednak Choto wybił ją z linii bramkowej. To dodało krakowianom animuszu i co chwilę to z lewej, to z prawej sunęły ataki na stołeczną bramkę. Ale ta była jak zaczarowana…

Na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo i mnożyły się bezsensowne faule z obydwu stron, choć w tej statystyce "przeważała" Legia. W 65 minucie mogło być już „pozamiatane”. Jop stracił piłkę w niegroźnej sytuacji przed własną bramką, przejął ją Chinyama i błyskawicznie uderzył, ale piłka o milimetry minęła długi róg bramki Pawełka.

Za chwilę mógł być jednak remis. W 69 minucie z dystansu uderzył rezerwowy Tomas Jirsak, Mucha odbił przed siebie, a mający przed sobą pustą bramkę Małecki uderzył – o zgrozo - nad poprzeczką. Na kwadrans przed końcem rajd przez pół boiska zdecydował się Marcelo, ale zabrakło mu sił na mocne uderzenie i Mucha spokojnie "przytulił" futbolówkę do piersi. Ostatnie minuty meczu to wyczekiwanie Legii na końcowy gwizdek i bicie głową w mur wiślaków. Nic się w kwestii wyniku już nie zmieniło i trzeba przyznać, że Wisła swoją postawą bardzo rozczarowała, a Legia zagrał bardzo umiejętnie broniąc się całym zespołem. Miał być hit, a po części wyszedł kit. Spotkanie jak na pojedynek mistrza kraju z wicemistrzem nie był porywającym widowiskiem, a piłkarze dali mało okazji do rozgrzania się zmarzniętym kibicom.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 Radović 33 min

Wisła: Pawełek – Alvarez, Jop, Marcelo, Piotr Brożek – Łobodziński (61. Ćwielong), Cantoro (46. Jirsak), Diaz, Kirm – Małecki (78. Garguła), Paweł Brożek.

Legia: Mucha – Komorowski, Astiz, Choto, Rzeźniczak – Rybus, Iwański, Giza, Szałachowski (33. Radović) – Smoliński (88. Borysiuk) – Chinyama.

Sędzia: Hubert Sielewicz.
Żółte kartki: Cantoro – Choto, Mucha.

Po meczu powiedzieli:

Jan Urban (trener Legii):
- Był to trudny mecz i miałem obawy, że Wisła znów ucieknie nam na 10 punktów po pierwszej rundzie. Były sytuacje z obydwu stron, boisko było „szybkie” i piłka uciekała zawodnikom. Wygrana dała nam szanse włączyć się do walki o mistrza, ale ja się zbytnio nie podniecam, bo droga do tytułu jeszcze daleka. Radović strzelił i bardzo mnie to cieszy, bo udowodnił, że nawet jako rezerwowy może wnieść sporo do gry. Oprócz punktów ta wygrana daje nam trochę spokoju, ale tylko do następnego meczu.

Maciej Rybus (pomocnik Legii):
- Bardzo się cieszę z wygranej, bo media nie dawały nam żadnych szans w starciu z Wisłą. Pokazaliśmy dziś charakter i udowodniliśmy, że stać nas na dobrą grę. Może nie byłą ona zbyt porywająca, ale nie styl się tu liczy, tylko punkty, które przybliżają nas w drodze do dogonienia Wisły i do tytułu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto