Pierwsze minuty to było wzajemne badanie sił. Nikt nie chciał się otworzyć, stąd gra toczyła się głównie w środku pola. Z takiego obrazu gry wyłoniła się sytuacja Śląska w 11 min., gdy w pole karne wbiegł Flavio Paixao. Portugalczyk strzelił jednak niecelnie.
W 16 min. znów Piaxao szarżował w polu karnym Wisły, a tutaj powalił go Wilde Donald Guerrier. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Po chwili sam poszkodowany wykorzystał rzut karny i goście objęli prowadzenie.
Taki obrót sprawy nie obudził Wisły. Krakowianie grali zbyt wolno, nie radzili sobie z pressingiem wrocławian, posyłając długie podania, najczęściej niecelne. Na pierwszą sytuację, w której „Biała Gwiazda” była bliska wyrównania trzeba było poczekać do 32 min. Wtedy to Semir Stilić strzelił z rzutu wolnego. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jednak od wewnętrznej strony słupka i wyszła w pole.
Ta sytuacja nieco ożywiła wiślaków. Zaczęli oni częściej przebywać na połowie Śląska. W 38 min. Mariusza Pawełka strzałem przewrotką próbował zaskoczyć Rafał Boguski. Uderzył jednak zbyt słabo i bramkarz pewnie złapał piłkę.
To było jednak wszystko, co pokazała Wisła w pierwszej, słabej w wykonaniu krakowian połowie. Śląsk też nic wielkiego nie zademonstrował, ale grał na pewno solidniej, i m.in. dlatego mógł cieszyć się z jednobramkowego prowadzenia.
W drugiej części Wisła wreszcie ruszyła do śmielszych ataków. Krakowianie nawet potrafili nieco zamieszać w polu karnym Śląska, ale brakowało im zdecydowania, gdy trzeba było oddać strzał.
Goście koncentrowali się na obronie nikłego prowadzenia i tylko sporadycznie wyprowadzali kontry. Dla wrocławian ważny był jednak przede wszystkim fakt, że mur, jaki postawili przed swoją bramką był szczelny. Do czasu jednak. W 68 min. Wisła przeprowadziła popisową akcję w swoim najlepszym stylu. Piłka krążyła jak po sznurku, w końcu Mariusz Stępiński wyłożył ją Pawłowi Brożkowi, a temu pozostało kopnąć do pustej bramki.
W 71 min. powinno być 2:1. Krakowianie wyprowadzili kontrę, w której Semir Stilić zagrał do Emmanuela Sarkiego. Ten miał przed bramką Pawła Brożka i Mariusza Stępińskiego, ale... podał do Mariusza Pawełka.
Mecz nabrał jednak rumieńców, bo piłkarze Śląska zmęczeni kilkudziesięciominutowym pressingiem, nie atakowali wiślaków już tak wysoko i ci mieli więcej miejsca na swoje akcje. Dobrą zmianę dał Mariusz Stępiński, który był zdecydowanie bardziej widoczny niż niemrawy przed przerwą Łukasz Garguła.
Goście też mieli swoją szansę. W 88 min. Sebastian Mila z rzutu wolnego trafił jednak w słupek.
Ostatecznie bramki już nie padły i oba zespoły mogły dopisać sobie po jednym punkcie.
Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
Bramki: Brożek 68 - Paixao 17 karny.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Żółte kartki: Dudka - Ostrowski, Danielewicz.
Widzów: 14 242.
Wisła: Buchalik – Dudka, Głowacki, Guzmics, Guerrier – Uryga – Sarki (86 T. Zając), Stilić, Boguski, Garguła (46 Stępiński) – Brożek.
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu – Hateley (76 Pawelec), Danielewicz – F. Paixao, Mila, Pich (61 Droppa) – Machaj (50 Ostrowski).
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?