Wisła Kraków. Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” w Niecieczy
(NIE)OCZEKIWANA ZMIANA W BRAMCE
O tym, że Mateusz Lis może odejść spekulowano już tak długo, że można się dziwić, jeśli ktokolwiek tym transferem jest zaskoczony. Cała polityka transferowa z bramkarzami, jaką Wisła prowadziła latem, była przecież dyktowana m.in. tym, że ten transfer był bardzo realny. W sobotę zadebiutował Mikołaj Biegański, ale wcale nie musiało do tego dojść! Lis pojechał bowiem z drużyną na zgrupowanie, a gdy okazało się, że sprawa jego transferu będzie „dopinana” w kolejnych dniach, był pytany, czy w takiej sytuacji jest gotowy wejść do bramki. Wahał się, a trener Adrian Gula słusznie uznał, że w takiej sytuacji musi wystawić zawodnika w pełni skoncentrowanego na „tu i teraz”. Biegański debiutancki egzamin zdał. Wiele osób obwinia go co prawda o puszczenie pierwszej bramki, ale dla nas ta sytuacja aż tak oczywista nie jest. Oczywistym natomiast jest to, że gdyby nie Biegański, to już do przerwy byłoby „pozamiatane”, a gospodarze prowadziliby różnicą kilku bramek. I to z debiutu 19-latka trzeba pamiętać przede wszystkim.