Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Wiktor Szywacz: Muszę sytuację z golem „wziąć na klatę”. Nie ma żadnego tłumaczenia

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl/Bruno Opoka
Wiktor Szywacz musiał w Gliwicach pojawić się na boisku w trybie ekspresowym, bo kontuzji doznał Alex Mula. Nie było to dobre wejście młodego piłkarza na boisko. Dosłownie chwilę po tym jak się na nim pojawił, uciekł mu Tomasz Wójtowicz, który dośrodkował do Michała Feliksa, a ten strzelił gola na 1:0.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Po końcowym gwizdku Szywacz nie miał wesołej miny. To był dla niego wyjątkowy mecz, zagrał przeciwko bratu Remigiuszowi, więc było to dla całej rodziny duże wydarzenie. Cieszyć mógł się jednak tylko zawodnik Ruchu. A wiślak tak komentował swój występ: - Muszę tę sytuację z golem wziąć „na klatę”. Nie ma żadnego tłumaczenia. Powinienem w tej sytuacji po prostu zachować się lepiej. A co do tego, że zagrałem przeciwko bratu… Cóż, na 90 minut zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy braćmi. Ja walczyłem dla Wisły, on dla Ruchu. My żałujemy bardzo, bo przegraliśmy bardzo ważny mecz w kontekście układu tabeli. Boli, ale walczymy dalej!

Wisła zagrała najgorsze spotkanie w tym roku. To nie był zespół, który szedł od zwycięstwa do zwycięstwa w poprzednich spotkaniach poza wpadką w Niepołomicach. Już nawet nie chodzi o to, że krakowianie przegrali w Gliwicach. Bardziej o to, że nie byli w stanie dotrzymać kroku „Niebieskim”.
- Szczerze, to nawet nie wiem jak to wytłumaczyć - kręcił głową po meczu Wiktor Szywacz. - Bo tak naprawdę Ruch niczym nas nie zaskoczył jeśli chodzi o sposób gry. Doskonale wiedzieliśmy, że będą grać tak twardo, zdecydowanie, że to będą ich argumenty, żeby wybić nam z rąk nasze. Daliśmy się jednak niepotrzebnie sprowokować do takiej gry, jaką oni chcieli. Może gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje, to ten mecz ułożyłby się zupełnie inaczej. Ruch był jednak skuteczniejszy. Też nie miał za wiele okazji, ale te które miał, zamienił na gole. Taki jest futbol.

Szywacz jest generalnie środkowym pomocnikiem, ale na skrzydle już grywał. Teraz znów tam wystąpił. I nie wiadomo co dalej, bo choć nie był to jego najlepszy występ, to jednak nie wiadomo jak będzie wyglądała sytuacja z Alexem Mulą. Pytany, na której pozycji czuje się najlepiej Wiktor Szywacz odpowiada dyplomatycznie: - Czuję się najlepiej tam, gdzie trener mnie wystawia. Tym razem padło na lewą pomoc, więc tam zagrałem. Starałem się dać drużynie jak najwięcej na tej pozycji. Czy będę grał w następnym meczu, nie wiem. Na pewno będę pracował bardzo ciężko, a decyzja będzie należała do trenera. Przede wszystkim chciałbym jednak, żeby Alex był zdrowy. To jest bardzo wartościowy zawodnik, który pomaga nam swoją jakością.

Warto na koniec poruszyć jeszcze jedną sprawę, bo w drugiej połowie Wiktor Szywacz został dość brutalnie potraktowany przez jednego z piłkarzy Ruchu. Ten w walce o górną piłkę uderzył w głowę wiślaka z pełnym impetem swoim barkiem. Wyglądało to bardzo brzydko, ale sędzia nie odgwizdał w tej sytuacji nawet rzutu wolnego, choć Szywacz padł na boisko. Poproszony o komentarz do tej sprawy mówi: - Nie mnie to oceniać czy był w tym przypadek czy nie. Starałem się zagrać głową i nagle dostałem mocne uderzenie w nią. Czy to było celowe, nie mam pojęcia. Obrażać się jednak na piłkarza Ruchu nie mam zamiaru. Taka jest już ta I liga i trzeba się dostosować do warunków, jakie w niej panują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Wiktor Szywacz: Muszę sytuację z golem „wziąć na klatę”. Nie ma żadnego tłumaczenia - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto