Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków wciąż z szansami na awans do ekstraklasy. Musi się tylko nauczyć wygrywać z mocnymi...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Krzysztof Szymczak
W piątek w Wiśle Kraków panowały fatalne nastroje. Sobota nieco je zmieniła, bo nieoczekiwanie przegrał u siebie Ruch Chorzów i walka o ekstraklasę wciąż trwa.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Ta kolejka w kwestii awansu do ekstraklasy jeszcze nie matematycznie, ale praktycznie wyjaśniła jedną kwestię. Powiedzmy sobie szczerze, ŁKS Łódź po pokonaniu Wisły 3:2 może już przyjmować gratulacje z powodu awansu. Osiem punktów przewagi nad trzecim miejscem na cztery kolejki przed końcem sezonu to jest przepaść i podopieczni trenera Kazimierza Moskala nie roztrwonią tego dorobku. Za to za ich plecami robi się coraz ciekawiej.

Wisła mogła po tej kolejce być znów w strefie bezpośredniego awansu, ale nie zdobyła w Łodzi nawet punktu. Mecz miał na pięknym łódzkim stadionie świetną oprawę, godną rywali i ich ekstraklasowych aspiracji. „Biała Gwiazda” miała momenty, gdy mogła to spotkanie tak sobie ułożyć pod siebie, by zgarnąć nawet wygraną. Nie da się jednak wygrać z liderem na jego terenie, jeśli popełnia się tak koszmarne błędy jak w piątek Joseph Colley. Najpierw przewrócił się przy pierwszym golu, a następnie sprokurował bezmyślnie karnego, dzięki czemu ŁKS, rzucony chwilę wcześniej na deski bramką Luisa Fernandeza, dostał tlen jeszcze przed przerwą.

- Punktem newralgicznym w tym meczu była sytuacja z karnym - nie miał wątpliwości trener Wisły Radosław Sobolewski. - Zrobiło się 2:2, gdy mieliśmy już naprawdę dobry wynik, pewność siebie. Niepotrzebnie, za łatwo oddaliśmy to, co mieliśmy. Tego bardzo żałuję, bo gdybyśmy dłużej utrzymali ten korzystny wynik, to jestem ciekaw jak ten mecz by się potoczył…

A potoczył się tak, że pewność siebie odzyskał ŁKS. Po przerwie strzelił trzeciego gola, a następnie tak się zamknął, że Wisła nie była w stanie nawet stworzyć stuprocentowej sytuacji na wyrównanie. Trzecia porażka z zespołem czołówki I ligi stała się faktem. Wiślacy byli po tym meczu załamani, niektórzy - jak Luis Fernandez - wściekli. Ten ostatni aż kipiał ze złości, ale gdy rozstawaliśmy się w Łodzi, na pożegnanie rzucił: - Walczymy dalej! Za tydzień następny mecz!

Hiszpan nie wiedział wtedy jeszcze, co przyniesie sobota. A można się było spodziewać, że Ruch pokona u siebie Resovię i odskoczy Wiśle na pięć punktów. Ale w sobotę doszło do sensacji, bo wygrali rzeszowianie 3:1. Swoje spotkanie z Odrą Opole wygrała też 1:0 Puszcza Niepołomice, która ma tyle samo punktów, co Wisła, ale wyprzedza ją lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. No, a w poniedziałek może tutaj jeszcze przeskoczyć obie drużyny Bruk-Bet Termalica Nieciecza. „Słonie” podejmują bowiem Zagłębie Sosnowiec. Zrobiło się niesamowicie ciasno, a oliwy do ognia emocji dolewa jeszcze terminarz. Wystarczy rzut oka na najbliższą kolejkę, w której Wisła podejmie Bruk-Bet, Ruch pojedzie do Gdyni, a Puszcza do Katowic. I każdy scenariusz jest tak naprawdę możliwy. Przy Reymonta muszą zatem jak najszybciej zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Łodzi i przygotować na finisz ligi. Awans, nawet ten bezpośredni, wciąż jest realny. Pod warunkiem jednak, że Wisła nauczy się wygrywać z mocnymi, bo z tym ma na razie wciąż wielki problem…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków wciąż z szansami na awans do ekstraklasy. Musi się tylko nauczyć wygrywać z mocnymi... - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto