Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków w meczu z Wartą Poznań ma być głodna zwycięstwa

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
W poprzednim sezonie Wisła Kraków dwukrotnie przegrała z Wartą Poznań
W poprzednim sezonie Wisła Kraków dwukrotnie przegrała z Wartą Poznań Andrzej Banaś
Po pucharowym meczu z Widzewem Łódź, Wisła Kraków wraca do ligowych obowiązków. W poniedziałek o godz. 18 „Biała Gwiazda” zagra na wyjeździe z Wartą Poznań. Punkty w tym meczu to klucz do spokojniejszej zimy, ale już poprzedni sezon pokazał, że z warciarzami Wiśle nie gra się łatwo.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Do Grodziska Wlkp. nie pojechali kontuzjowani Jakub Błaszczykowski i Alan Uryga. Obaj leczą wciąż kontuzje, choć w przypadku tego ostatniego sytuacja nieco się poprawiła. - Alan czuje się dużo lepiej niż tydzień wcześniej. Na ten moment skupiamy się jednak na Warcie, a co będzie później, czy będziemy mogli go brać pod uwagę na dwa ostatnie mecze, pokaże czas - mówi trener Wisły Adrian Gula.

Adrian Gula pierwszy raz z trybun

Szkoleniowiec Wisły mógł przyjść na przedmeczową konferencję prasową, ale w poniedziałek drużyny nie poprowadzi. To efekt dyskwalifikacji za czerwoną kartkę, jaką otrzymał po meczu z Radomiakiem. -

Dla dla mnie nowe doświadczenie - przyznaje Gula. - Nigdy wcześniej nie miałem sytuacji, żebym nie mógł usiąść na ławce z powodu choroby czy dyskwalifikacji. Wierzę, że drużyna da jednak radę w takiej sytuacji, bo przecież są Marian Zimen, Kaziu Kmiecik, który ma bardzo duże doświadczenie. Ważne, żeby drużyna czuła, że jesteśmy razem. Ważne, żeby zawodnicy czuli, że asystent to nie tylko asystent, a po prostu jeden z trenerów, ważny członek sztabu. Tak pracujemy na co dzień, więc myślę, że to nie będzie problem. Najważniejsza jest drużyna jako całość.

Więcej optymizmu po Pucharze Polski

Wisła do Grodziska Wlkp. pojedzie podbudowana wygraną w Łodzi z Widzewem w Pucharze Polski. Ten mecz to plusy - bo zespół podniósł się, choć przegrywał, co nie było wcześniej tak oczywiste. Do tego doszła bardzo dobra postawa bramkarza Pawła Kieszka, duża, pozytywna agresja w grze. Minusy to natomiast gra na bokach w obronie, gdzie rywale potrafili często zrobić spore zamieszanie.
- Zawsze musi być kompleksowa ocena po meczu - mówi Adrian Gula. - Cieszę się, że tym razem, że drużyna zareagowała, bo wiele razy rozmawialiśmy, że mamy z tym problem. Ten mecz pokazał, że ważne jest jak się wygląda na początku, ale również na końcu. To, że Paweł Kieszek dobrze bronił, to że „Biegi” też nam dawał dużo we wcześniejszych meczach to nie jest dla mnie problem z wyborem bramkarza. Teraz mamy większe pole manewru, co jest dobre dla drużyny. To samo w ataku, gdzie Kliment wszedł z ławki i strzelił dwie bramki, a wcześniej bardzo ważne trafienie zaliczył Felicio. Mamy też duży wybór w obronie, gdzie Frydrych z Sadlokiem dobrze współpracowali i udanie przerywali kontry przeciwnika. Ważne, żeby wszyscy czuli, że jesteśmy jedną drużyną. Czasami nie jest najważniejsze kto wychodzi w podstawowym składzie, bo bardziej istotne może okazać się to, kto wejdzie z ławki i w decydującym momencie pomoże zespołowi. Co do problemów na bokach, to one oczywiście były, ale to nie jest kwestia tylko gry bocznych obrońców, ale również ich współpracy ze skrzydłowymi. Jeśli ona będzie, to i problemów będziemy mieli mniej.

Przy okazji skrzydłowych, zapytaliśmy czy Yaw Yeboah po meczu w Łodzi wreszcie zrozumiał, że w Polsce w grudniu trzeba grać w butach z nieco dłuższymi kołkami. W spotkaniu z Widzewem Ghańczyk pośliznął się bowiem, stracił piłkę, a wszystko ostatecznie skończyło się golem dla rywali.
- Wreszcie zaczyna do niego docierać, bo założył „miksy” (buty, w których część kołków jest wkręcana, a część lana, przyp. red.) - uśmiecha się Gula. - Wierzę, że w profesjonalnym klubie w ogóle nie powinniśmy rozmawiać na takie tematy. Zawodnik przede wszystkim musi mieć pełną kontrolę nad bieganiem. W Łodzi było bardzo miękko. Piłkarz musi czuć czy dobrał dobre buty i ewentualnie reagować na to.

Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas

Choć w tym roku Wisła zagra jeszcze trzy mecze, to spotkanie z Wartą kończy pierwszą rundę. Od następnej kolejki zaczynają się już bowiem rewanże. Gula na razie nie chce jeszcze oceniać, jaka to była runda dla jego zespołu.
- Szczerze mówiąc, nie patrzę na to, ile mam mieć punktów po połowie sezonu - powiedział Słowak. - Patrzę na to w ten sposób, żeby pracować nad zasadami w drużynie i zawsze grać o zwycięstwo. Nie możemy być zadowoleni nawet po wygranych meczach, bo trzeba zawsze patrzeć do przodu. Na kompleksową ocenę przyjedzie jeszcze czas, bo przed nami trzy mecze do końca roku, choć wiem, że traciliśmy za dużo punktów. System w jakim chcemy grac trzeba szlifować, nie poddawać się w tym. Jestem przekonany, że to wreszcie przyniesie lepsze wyniki.

Warta to jeden z najsłabszych zespołów w tym sezonie. Nie wygrała jeszcze w roli gospodarza, ale Adrian Gula przestrzega przed lekceważeniem rywala: - To jest ekstraklasa. To jest drużyna, która ma organizację gry. Potrafi wyjść do pressingu, potrafi grać kompaktowo. Do każdej drużyny mam szacunek. Z ekstraklasy, z I ligi. Jeśli grasz w ekstraklasie, to zawsze musisz grać na maksymalnym zaangażowaniu. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na detale w grze przeciwnika. Wierzę, że mu będziemy przede wszystkim głodni zwycięstwa i będzie razem jako drużyna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków w meczu z Wartą Poznań ma być głodna zwycięstwa - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto