Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Szymon Sobczak: Skoro był kontakt, to po prostu należała nam się jedenastka

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Szymon Sobczak wszedł na boisko w drugiej połowie i strzelił dla Wisły Kraków gola na 1:1 w meczu z Arką Gdynia. A później z jego udziałem miała miejsce największa kontrowersja tego spotkania. O tym wszystkim i nie tylko porozmawialiśmy z napastnikiem „Białej Gwiazdy” po końcowym gwizdku meczu w Gdyni.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Po meczu z Arką większa radość jest z gola na 1:1 czy żal, że nie udało się wykorzystać drugiej sytuacji, która najprawdopodobniej dałaby wam wygraną?
- Pozostaje kwestia czy pytamy czy był rzut karny w tej drugiej sytuacji?

- Do tego też dojdziemy…
- Trudno jest mi się wypowiadać w sytuacji, w której nie chcę powiedzieć, że sędzia pomógł Arce… Dlatego może ujmę to w taki sposób, że Arce pomógł fakt, że ta sytuacja nie była sprawdzana. A co do całości tego meczu, to punkt jest bardzo ważny. Arka nam nie odskakuje. Oczywiście bardziej zadowalałyby nas trzy punkty, ale z przebiegu meczu na nie nie zasłużyliśmy i to trzeba sobie też jasno powiedzieć.

- W pierwszej połowie pana na boisku jeszcze nie było, ale trudno nie zgodzić się ze słowami waszego trenera Alberta Rude, że nie dojechaliście na nią…
- Podkreślałem to już wielokrotnie i chyba nawet nie ma sensu powtarzać tych oczywistych prawd, że jak chce się wygrywać, to trzeba grać dobrze przez większość spotkania.

- Druga połowa była już znacznie lepsza w waszym wykonaniu. I chyba też dobrze wytrzymaliście ten mecz fizycznie, bo wyglądaliście w tych ostatnich minutach lepiej od gospodarzy.
- Pytanie czy można lepiej wyglądać fizycznie w drugiej części spotkania niż w pierwszej? Tutaj chyba bardziej nastawienie mentalne decyduje o wszystkim. Oczywiście są sytuacje, że zdobywasz bramkę wyrównującą i dostajesz dodatkowej energii. Siły jednak generalnie były. Czasami do tego typu meczów trzeba podejść inteligentnie. Przeciwnik zaczął mocno, pokazał, że chce narzucić własne warunki. Zbierali drugie piłki, dominowali w centrum boiska i to przekuwało się na to, że my nie potrafiliśmy wykreować dogodnych sytuacji. Wracając zatem do pierwszego pytania, to moja bramka cieszy, bo z przebiegu spotkania to mimo wszystko chyba my powinniśmy bardziej być zadowoleni z tego jednego punktu niż Arka.

- Wie pan, że ten gol to był dopiero wasz pierwszy strzał w światło bramki w tym meczu?
- Ważne, że pierwszy znalazł drogę do bramki, co cieszy chyba wszystkich w Krakowie. Mnie cieszy, bo szukamy sytuacji, trenujemy mocno wykańczanie akcji, strzały w światło bramki. A wracając do pierwszego pytania, to czuję mimo wszystko niedosyt jeśli chodzi o tę drugą sytuację. Oczywiście to jak mnie powstrzymywał obrońca było decydujące, bo inaczej przynajmniej bramkarz musiałby się wykazać, a tak piłka została przeniesiona nad poprzeczką. I dlatego czuję rozczarowanie, bo już w meczu z Widzewem po interwencjach na mnie, trzech interwencjach można było pokazać przynajmniej jedną jedenastkę. Teraz znowu taka sytuacja. Denerwuje mnie to, że sędziowie jakoś bardzo łatwo te rzuty karne dyktują przeciwko nam, a w drugą stronę to już tak łatwo nie działa. Nie chcę tego tematu w tym momencie pompować, ale skoro jest VAR, to niech on sprzyja sędziom. W takiej sytuacji oni to powinni po prostu dokładnie sprawdzić. Dodam tylko, że z Martinem Dobrotką wymieniliśmy się opiniami, bo znamy się z boiska. I wyglądało to tak, że na początku była między nami twarda walka o pozycję, bo napastnik szuka dogodnej sytuacji. Kluczowe w mojej ocenie było to, że w momencie oddawania strzału byłem już przed obrońcą. I to właśnie powinno być decydujące. Skoro był kontakt, to po prostu należała nam się jedenastka. Koniec, kropka!

- Rozmawiał pan z sędzią Pawłem Raczkowskim na ten temat?
- Ponieważ moim zdaniem jest to bardzo dobry arbiter, to powstrzymam się od zdradzania tego, co powiedział do mnie po tej sytuacji. Skomentuję to w ten sposób - gdyby VAR wezwał go przed monitor, to podyktowałby jedenastkę.

- Na pomeczowej konferencji prasowej jeden z miejscowych dziennikarzy zapytał trenera Alberta Rude jak oceni to, co zrobił pan po strzelonym golu. Chodziło o to, że miał pan prowokować miejscowych kibiców swoim zachowaniem. Proszę o komentarz do tak postawionych zarzutów.
- Nie… Proszę sobie to dokładnie zobaczyć. Nawet nie spojrzałem w kierunku kibiców Arki. Uważam, że czym innym jest gestykulować w kierunku kibiców, a czym innym zwykła celebracja radości po strzelonej bramce. W ogóle nie miałem w głowie prowokować kogokolwiek. Dla mnie ważniejsze jest to, że Wisła wywalczyła punkt w Gdyni od tego, co robią kibice na trybunach. Każdy może oceniać tę sytuację jak chce, ale ja wiem, że nawet przez moment nie popatrzyłem w kierunku kibiców Arki, żeby ich sprowokować do czegokolwiek.

- Za wami dwa wyjazdy do drużyn, z którymi walczycie o awans. Cztery zdobyte w punkty w potyczkach z Odrą Opole i Arką Gdynia to wykonany cel minimum?
- My przede wszystkim musimy na boisku mieć swój styl, a tego przez większość czasu na boisku w Gdyni z naszej strony nie było. Niech będzie, że zdobycz punktowa zadowala, a odpowiedź na inne pytania pozostawiam osobom, które są za to odpowiedzialne. Najważniejsze, że czołówka nam nie odjechała. Za moment zagramy u siebie, co zawsze jest prawdziwym świętem, podwójnym świętem dla nas i naszych kibiców. Przyjedzie do nas teraz Miedź Legnica, która w mojej ocenie nie jest słabsza piłkarsko od Arki Gdynia. Trzeba będzie udowodnić swoją wyższość. Trzeba będzie udowodnić, że jako drużyna jesteśmy w stanie dźwigać ciężar takich spotkań, bo z każdym meczem wszystko, co w tej lidze się dzieje, będzie ważyć coraz więcej i więcej.

- Mecz z Miedzią jest ostatnim przed przerwą reprezentacyjną i zamyka na moment serię spotkań z zespołami, które tak jak Wisła, walczą o ekstraklasę…
- Tylko, że awans nie robi się tylko meczami z górą, a również spotkaniami ze środkiem czy dołem tabeli. Trzeba być równym przez cały sezon. My już tych punktów nagubiliśmy mnóstwo i oczywiście warto wygrywać na wyjazdach, ale przede wszystkim trzeba być regularnym. Musimy podchodzić do meczów z większą pewnością siebie. Właśnie tego mi w Gdyni zabrakło. Przyjechaliśmy do mocnej Arki, ale nie uważam, żeby ta ich siła była aż tak duża, żeby spychali nas do tak dużej defensywy.

- To na koniec pytanie o osobiste odczucia, bo ostatnio strzelił pan bramkę Widzewowi, teraz Arce. Nawet jeśli nie gra pan regularnie, to wysyła sygnały, że jest pan gotowy na więcej...
- Skupmy się na tym, co powiedziałem już kilka razy. Żeby kogoś rozliczać, to ten ktoś musi grać. Regularność nie tyczy się tylko mnie, ale każdego zawodnika. Jeśli ona jest, jeśli są liczby, jest przełożenie na boisku, to wtedy tych minut powinno być zdecydowanie więcej. Nie chcę się jednak rozgadywać na ten temat. Szkoda na to mojej energii, żebym skupiał się na tym w tym momencie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Szymon Sobczak: Skoro był kontakt, to po prostu należała nam się jedenastka - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto