Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Sebastian Ring: Obiecuję uważać na kartki…

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
- Przede wszystkim chcę grać jak najwięcej. Chcę, żeby moja gra przynosiła jak najwięcej punktów Wiśle, żebyśmy szli w górę w tabeli. Mam nadzieję, że to będzie dla mnie bardzo dobry czas - mówi nowy piłkarz Wisły Sebastian Ring.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jak wrażenia po pierwszych kilku dniach w nowym klubie?
- Czuję się bardzo dobrze. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy przyjęli mnie w Wiśle bardzo dobrze. Już wcześniej wiedziałem, że to jest bardzo profesjonalny, duży klub. Jest tutaj bardzo dobre centrum treningowe. Nie pozostaje nic innego jak tylko ciężko pracować. Wszystko jest w najlepszym porządku.

- Jest ktoś kto w nowej dla pana szatni specjalnie panu pomaga?
- Wszyscy! Rozmawiam ze wszystkimi. Praktycznie wszyscy mówią po angielsku, więc nie ma żadnych problemów komunikacyjnych. Z trenerem też mogę spokojnie porozmawiać w tym języku, więc nie ma najmniejszych problemów w adaptacji. Jestem bardzo szczęśliwy, że tutaj trafiłem.

- Jest pan pierwszym szwedzkim piłkarzem w Wiśle. Kiedy otrzymał pan pierwszy sygnał, że krakowski klub jest panem zainteresowany?
- To było w połowie grudnia. Najpierw o zainteresowaniu Wisły moją osobą poinformował mnie mój agent, a później miałem długą rozmowę z dyrektorem sportowym Tomaszem Pasiecznym. Właśnie po tej rozmowie z Tomaszem zacząłem być bardzo pozytywnie nastawiony do tej oferty. To bardzo pozytywna postać, przekonał mnie, że warto w to wejść. Ustalenie szczegółów kontraktu poszło już później dość szybko.

- A co wiedział pan w ogóle o Wiśle, zanim pojawiła się ta oferta?
- Szczerze? Nie za wiele. Oczywiście wiedziałem, że to jest w Polsce duży klub. Pamiętam też, że Wisła grała w swojej historii w europejskich pucharach, bo to z tych rozgrywek kojarzę jej nazwę. Wiem też, że w Krakowie są trochę szaleni - w pozytywnym ujęciu - i mocno zaangażowani kibice.

- Podpytywał pan o Wisłę i polską ligę innych piłkarzy, którzy trafili tutaj ze Szwecji? Choćby Mikaela Ishaka i Jespera Karlstroema z Lecha Poznań?
- Nie znam ich za dobrze, ale mój brat grał z Jesperem w Djurgarden, więc rzeczywiście trochę podpytywałem o Polskę.

- To kto ostatecznie przekonał pana do tego transferu?
- Ostatecznie to była moja decyzja, ale złożyło się na nią wiele argumentów. Rozmowy z moim agentem, wspomnianym Tomaszem Pasiecznym, również analiza tego, że dla mnie to może być dobra liga do rozwoju. Mam nadzieję, że to będzie naprawdę dobry krok w mojej karierze. Przychodzę do Wisły z dużymi nadziejami.

- Większość swojej kariery spędził pan w Szwecji, tylko jeden sezon grał pan w Anglii, w Grimsby. To był świadomy wybór czy po prostu nie było wcześniej ofert z innych lig?
- Szwecja to mój kraj i po prostu dobrze czułem się w mojej rodzimej lidze. Powoli rozwijałem się w niej, gdy przyszła oferta z Anglii. Nie poszło mi tam jednak do końca tak jak chciałem. Może dlatego, że to nie był do końca taki futbol, jaki lubię. Stąd m.in. mój powrót do Szwecji. Ostatni rok w Kalmar był najlepszym w mojej karierze. Byłem w szóstce najlepszych piłkarzy na mojej pozycji w całej lidze. Dobrze czułem się w tym mieście, to był naprawdę dobry czas dla mnie.

- W Anglii miał pan również problemy zdrowotne.
- Tak. A jak pojawia się kontuzja, to czasami trudniej jest funkcjonować w zespole, nie wszystko idzie po twojej myśli. To też przyczyniło się do tego, że w Anglii spędziłem tylko jeden rok.

- W Anglii nie miał pan na pewno problemów komunikacyjnych, bo dobrze mówi pan po angielsku. Nie ma pan obaw, że w takim codziennym życiu w Polsce może być pod tym względem trochę trudniej?
- To nie takie proste. Na tym poziomie w Anglii, na którym grałem, nie do końca są przyzwyczajeni do piłkarzy z innych krajów. I dlatego jest im nieco trudniej zaadaptować się panujących tam warunków, zasad w zespole. Już po tych kilku dniach, jakie spędziłem w Polsce, widzę, że tutaj pod tym względem jest dużo lepiej. Myślę, że sobie poradzę również z innymi sprawami. Jest tutaj przyjazna atmosfera.

- Porozmawiajmy chwilę po pańskich początkach w futbolu. Pochodzi pan ze sportowej rodziny. Mama grała w piłkę nożną, taka uprawiał hokej. To pewnie miało wpływ na wybór drogi życiowej?
- Od najmłodszych lat z bratem uprawialiśmy najróżniejsze dyscypliny sportu. Piłkę nożną, hokej. Sport był rzeczywiście bardzo obecny w naszym życiu, ale gdy miałem 15-16 lat trzeba było się na coś zdecydować. A że mój brat już postawił na futbol, to mój wybór też był łatwiejszy. Graliśmy w największym klubie z naszego miasta Orebro, powoli pokonywaliśmy kolejne szczeble.

- Fakt, że miał pan w dzieciństwie kontakt z innymi dyscyplinami sportu, dzisiaj ułatwia panu w jakiś sposób funkcjonowanie w futbolu?
- Oczywiście, zdecydowanie. To bardzo ważne dla młodego chłopca czy młodej dziewczynki, żeby mieć kontakt z różnymi sportami. Bo różne dyscypliny wyrabiają różne pozytywne cechy. Tak, z całą pewnością fakt, że uprawiałem inne sporty, pomaga mi w jakimś stopniu już w karierze piłkarza.

- Ostatni sezon grał pan razem ze swoim bratem Jonathanem w Kalmar FF. Była taka opcja, żebyście trafili do Wisły razem?
- Szczerze mówiąc nic na ten temat nie wiem, choć gdzieś o tym czytałem. Kto wie, może jeśli ja pokażę się z dobrej strony w Wiśle, to kiedyś w przyszłości sięgnie ona również po mojego brata.

- Nie ma co kryć, że szwedzka liga w Polsce nie jest szczególnie popularna. Proszę zatem powiedzieć polskim kibicom, jakie są najmocniejsze strony Sebastiana Ringa?
- Myślę, że mam naprawdę niezłą lewą nogę i to moja najmocniejsza strona. Bardzo lubię być przy piłce. Uważam, że jestem nieźle wyszkolony technicznie. Lubię też wychodzić do przodu, stwarzać przewagę w środkowej strefie. Generalnie kocham być przy piłce.

- To porozmawiajmy trochę o negatywnych stronach. W ostatnim sezonie dostawał pan dużo kartek, w sumie dziesięć. To o wiele więcej niż we wcześniejszych sezonach. Skąd taka zmiana?
- Mam mnóstwo energii na boisku, czasami za dużo. Jak wychodzę grać, to jest po prostu ogień! I czasami kończy się to kartkami. Zdarzało się mi się też porozmawiać z sędziami i to też czasem kończyło się kartkami. Trzeba nad tym popracować.

- To w Polsce będzie musiał pan szczególnie uważać. Jeden z pańskim nowych kolegów, Michal Frydrych po pierwszych miesiącach gry w Wiśle mówił, że nigdy w Czechach nie dostawał tyle kartek co w naszej lidze…
- Obiecuję, że wezmę sobie to do serca i będę uważał, żeby nie dostawać niepotrzebnych kartek.

- W Krakowie mieszka pan sam czy już z rodziną?
- Z rodziną choć na razie w hotelu. Szukamy mieszkania do wynajęcia i gdy je znajdziemy, przeniesiemy się do niego. Jest tutaj ze mną żona Amanda, mały synek Frank i… córeczka, która jest jednak jeszcze w drodze. Bardzo na nią czekamy.

- Podpisał pan z Wisłą kontrakt na 1,5 roku. Co tak naprawdę chce pan osiągnąć w nowym klubie?
- Przede wszystkim chcę grać jak najwięcej. Chcę, żeby moja gra przynosiła jak najwięcej punktów Wiśle, żebyśmy szli w górę w tabeli. Mam nadzieję, że to będzie dla mnie bardzo dobry czas.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2021-22: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Sebastian Ring: Obiecuję uważać na kartki… - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto