Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków remisuje we Wrocławiu ze Śląskiem

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków prowadziła we Wrocławiu ze Śląskiem, ale ostatecznie wywalczyła tylko jeden punkt po remisie 1:1. Znacznie ciekawsza była pierwsza połowa. W drugiej obie drużyny skoncentrowały się bardziej na tym, żeby tego meczu nie przegrać niż żeby go wygrać.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Już przed meczem do wiślaków dotarła we Wrocławiu smutna wiadomość o śmierci Stanisława Sękiewicza, wiernego kibica „Białej Gwiazdy”, który od 2005 roku wcielał się na jej meczach w postać Wiślackiego Smoka. Krakowianie zagrali zatem również dla pana Stanisława.

Trener Jerzy Brzęczek postawił na ofensywne ustawienie. Z przodu zagrał Luis Fernandez, a za jego plecami operował tercet: Giorgi Citaiszwili, Elvis Manu i Stefan Savić. I Wisła zaczęła rzeczywiście ten mecz bardzo ofensywnie. Wyszła wysokim pressingiem, atakowała Śląsk już na 20-30 metrze od jego bramki. Na efekty takiego obrazu gry długo nie przyszło czekać. W 6 min co prawda pierwszy celny strzał w tym meczu oddał Caye Quintana, ale krakowianie wyprowadzili natychmiastowy atak. Luis Fernandez podał do Giorgiego Citaiszwiliego, a ten prostopadłym podaniem uruchomił na skrzydle Konrada Gruszkowskiego. Prawy obrońca dograł natomiast przed bramkę w taki sposób, że Elvisowi Manu pozostało już tylko dostawić stopę i goście prowadzili 1:0.

Po stracie gola Śląsk niby ruszył do ataków, ale przez dłuższy czas niewiele w tych ofensywnych chęci wrocławian wynikało. Jeśli było groźnie, to raczej pod ich bramką, gdzie kilka razy zakotłowało się mocno. Dopiero w 25 min wrocławianie stworzyli sobie naprawdę dobrą okazję na wyrównanie, ale strzał Roberta Picha obronił Paweł Kieszek, a po dobitce głową tego samego zawodnika z linii bramkowej piłkę wybił Maciej Sadlok.

Wisła odpowiedziała zresztą błyskawicznie, bo ledwie kilkadziesiąt sekund później po dośrodkowaniu Mateja Hanouska z bliska strzelał Giorgi Citaiszwili. Pomylił się nieznacznie.

W 35 min wydawało się, że nic nie uchroni Wisły od straty bramki. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową strzelał Caye Quintana. Wtedy jednak pofrunął w bramce Paweł Kieszek i kapitalną paradą utrzymał „Białą Gwiazdę” na prowadzeniu. Siedem minut później golkiper Wisły nie miał już nic do powiedzenia. Wszystko zaczęło się od straty Gieorgija Żukowa. Śląsk po przechwycie błyskawicznie rozegrał akcję. Ostatecznie Victor Garcia dośrodkował w pole karne a tutaj nogę dostawił Caye Quintana i mieliśmy remis.

Takim też rezultatem zakończyła się pierwsza połowa, po której wiślacy mogli mieć mocno mieszane uczucia. Z jednej strony nie wyglądali źle, strzelili gola, stworzyli sobie kilka okazji na kolejne, a obraz ostatnich minut przed przerwą był taki, że powinni się cieszyć, że utrzymali remis. W 43 min Krzysztof Mączyński trafił bowiem z 18 metrów w słupek, a po chwili tylko świetna interwencja Pawła Kieszka sprawiła, że gola na 2:1 nie strzelił Victor Garcia.

Od początku drugiej połowy lekką przewagę miał Śląsk. Może nie wynikało z tego jakieś oblężenie bramki Wisły, ale to jednak wrocławianie w tym fragmencie meczu wyglądali lepiej. Atakowali też częściej. Po części wynikało to z prostych momentami strat wiślaków, którzy grali niedokładnie.

Z czasem krakowianie poprawili się o tyle, że zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce. Raczej jednak na 30-40 metrze od bramki Śląska, bo gdy przychodziło dograć dokładnie w pole karne, był już z tym problem. W 80 min krakowianie doprowadzili jednak do dużego zagrożenia przed bramką wrocławian. Świetną okazję w polu karnym miał Elvis Manu, ale jego strzał obronił Michał Szromnik. I to była tak naprawdę „piłka meczowa”, bo później już do końca widać było w postawie obu drużyn przede wszystkim strach, żeby jakiś niepotrzebny błąd nie sprawił, że z rąk wymknie się choćby jeden punktów. Wiśle ten remis dał tyle, że na dwa punkty zbliżyła się do Zagłębia Lubin, czyli pierwszej bezpiecznej drużyny w tabeli.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Manu 6, 1:1 Quintana 42.
Śląsk: Szromnik - Bejger (46 Hyjek) Golla, Tamas - Janasik, Mączyński (46 Stiglec), Olsen (86 Jastrzembski), Garcia - Quintana, Pich (73 Sobota) - Piasecki (62 Exposito).
Wisła: Kieszek - Gruszkowski, Frydrych, Sadlok, Hanousek - Poletanović, Żukow (73 Skvarka) - Citaiszwili (73 Cisse), Manu (82 Ondrasek), Savić (82 Hugi) - Fernandez.
Sędziowali: Szymon Marciniak (Płock) oraz Paweł Sokolnicki (Płock) i Tomasz Listkiewicz (Warszawa). Żółte kartki: Poletanović (24, faul), Gruszkowski (34, faul). Widzów: 7291.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków remisuje we Wrocławiu ze Śląskiem - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto