Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Rafał Wisłocki: Łączenie funkcji prezesa w TS Wisła i piłkarskiej spółce byłoby trudne...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Umówiliśmy się z przewodniczącym rady nadzorczej spółki Tomaszem Jażdżyńskim, że po wyborach w TS-ie usiądziemy i porozmawiamy. Ja już na pierwszej konferencji prasowej deklarowałem, że jeśli tylko będzie osoba gwarantująca w roli prezesa odpowiednie działanie, to jestem gotowy odejść w cień. Wiśle Kraków SA potrzebny jest bardzo dobry menedżer, który będzie we właściwy sposób budował relacje z urzędnikami i ze sponsorami - mówi Rafał Wisłocki, który w czwartek został wybrany na kolejną kadencję prezesem Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków.

- Po wyborze pana na kolejną kadencję prezesury w Towarzystwie Sportowym Wisła Kraków, powiedział pan, że to nowe otwarcie. Jeśli popatrzeć na skład zarządu, do którego prócz pana i Doroty Gburczyk-Sikory weszły całkiem nowy osoby, to tak to wygląda, że rzeczywiście zaczyna się coś nowego historii „Białej Gwiazdy”.
- Rozmowy, jakie toczyły się w ostatnich tygodniach, jeśli chodzi o tworzenie nowego zarządu, rozmowy wewnątrz poszczególnych sekcji doprowadziły do tego, że uznaliśmy, iż koniecznym jest wprowadzenie do władz dużej grupy nowych osób. Takich, które są związane mocno z Wisłą. Te siedem nowych osób, które weszły do zarządu, działają w poszczególnych sekcjach jako trenerzy, koordynatorzy i te sekcje od strony sportowej działają dobrze. Wisła Kraków jako klub została sklasyfikowana na 13. miejscu w Polsce. Akademia Piłkarska na szóstym. A jest jeszcze kilka innych sekcji, które zostały sklasyfikowane w pierwszej trójce. Sport w Wiśle ma się zatem dobrze. Wprowadziliśmy też jednak do władz osoby, które znają się na prawie, finansach, bo chcemy przy ich pomocy poprawić sytuację finansową Towarzystwa. Chcemy też poprawić naszą komunikację z władzami miasta i spółkami miejskimi. To są najważniejsze cele, które musimy na starcie osiągnąć - poprawa wizerunku i lepsza komunikacja.

- Wspomniał pan o sekcjach TS Wisła. Skład zarządu to ukłon w ich kierunku?
- Mamy świadomość tego, że w poprzednich latach wyglądało to trochę inaczej. Panowała pewnego rodzaju hegemonia. Teraz doprowadziliśmy do tego, że jest to dosyć mocno rozłożone, jeśli chodzi o te najważniejsze sekcje, które mają bezpośredni związek ze sportem. Panowie Łukasz Kwaśniewski i Szymon Michlowicz mieli świadomość, że ludzie związani mocno ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków teraz powinni zejść na dalszy plan, czy w ogóle usunąć się obecnie z obrazu Wisły. Nie wykluczamy, że być może kiedyś wrócą, bo dobre rzeczy, które robili w klubie są moim zdaniem warte wyeksponowania. A te dobre rzeczy w ostatnim czasie to choćby sytuacja związana ze spółką akcyjną, załatwienie spraw związanych z siłownią, restauracją i sklepem z pamiątkami. Wracając natomiast do obecnego zarządu, to jego skład jest krystaliczny.

- Łukasz Kwaśniewski zostanie w sekcji koszykarskiej jako menedżer?
- Łukasz ma ważną umowę do 30 czerwca. Będziemy na ten temat rozmawiali. Myślę, że pierwsze spotkanie zarządu będzie dotyczyło właśnie sekcji koszykówki kobiet.

- Ponoć znaleźliście nowego sponsora dla koszykarek. Może Pan powiedzieć coś więcej na ten temat?
- Jesteśmy bardzo blisko podpisania umowy, ale nie chcę wyprzedzać faktów. Jeszcze chwilkę poczekajmy.

- Jaki jest plan na najbliższe cztery lata, bo tyle trwa kadencja?
- Mówiłem wcześniej o dwóch punktach, czyli wizerunku i poprawie relacji z miastem. Jeśli to uda nam się zrobić, będzie też łatwiej rozmawiać z krakowskim biznesem. Zależy nam też na tym, żeby swoimi działaniami doprowadzić do poprawy infrastruktury sportowej dla zawodników trenujących w TS Wisła. Kluczem do tego wszystko może być budowa sztucznego boiska piłkarskiego, które będzie można zimą przykrywać balonem. To doprowadzi do tego, że piłkarze opuszczą tzw. nową halę. Zwolni się miejsce dla lepszego rozwoju sekcji koszykarskiej, siatkarskiej. Takie boisko, które stanęłoby w centrum Krakowa cieszyłoby się też pewnie dużą popularnością, więc byłoby to miejsce, na którym klub mógłby zarabiać.

- Jaka jest perspektywa na szybkie powstanie takiego boiska? Wiadomo, że jest „zamrożone” na ten cel 400 tysięcy złotych ze strony Stowarzyszenia Socios Wisła Kraków plus pieniądze zebrane z koncertu, jaki odbył się w hali przy ul. Reymonta. To wszystko jednak wciąż mało.
- Myślę, że będziemy musieli pomyśleć, czy ktoś nie chciałby się w to włączyć w roli inwestora. Są jednak do dyspozycji również pewne środki z tytułu współpracy ze spółką akcyjną, które możemy wykorzystać w najbliższych miesiącach. Mam tutaj na myśli środki z tytułu zobowiązań licencyjnych czy też pieniądze, jakie przekaże UEFA za szkolenie w sezonie, który się kończy.

- Wracając do sekcji koszykarek. Jesteście na ukończeniu rozmów z nowym sponsorem, więc trudno nie zapytać, o co Wisła będzie grała w nowym sezonie? Czy jest szansa, że koszykarki szybko wrócą do nie tak odległych, złotych czasów, czy trzeba będzie na to trochę poczekać?
- Tak naprawdę wiele będzie zależało od wariantu, który przyjmiemy z inwestorem. Czy to będzie od razu wariant ukierunkowany na walkę o czołową czwórkę, czyli o medale, czy też zdecydujemy się na wariant przejściowy. W tym drugim przypadku będziemy myśleć o budowie drużyny w oparciu na młodych, polskich zawodniczkach. Celem byłoby wtedy zbudowanie drużyny zdolnej do walki o mistrzostwo Polski w perspektywie trzech, czterech sezonów. Musimy być gotowi też na taki wariant, o którym mówiłem wiele razy w kontekście budowy drużyny piłkarzy.

- Pozostając przy koszykówce, chciałbym zapytać też o mężczyzn, bo występująca w II lidze drużyna też miała swoje kłopoty. Wydawało się nawet przez moment, że może być problem z dokończeniem rozgrywek. Sytuacja w tej sekcji unormuje się na dobre?
- W tym przypadku również jesteśmy po rozmowach ze sponsorami, którzy chcą wspierać „Wawelskie Smoki”. Były rzeczywiście problemy w trakcie sezonu, ale generalnie możemy być dumni z tej drużyny, bo przyniosła mnóstwo emocji, zwłaszcza w meczach domowych. Mamy kilku utalentowanych zawodników, których nie wiadomo czy zatrzymamy, czy trafią już do wyższych lig. Trener Piecuch wszedł w skład zarządu, więc ze swojej strony na pewno będzie dbał o to, żeby męska koszykówka odrodziła się w Wiśle na jeszcze wyższym poziomie.

- Przed radnymi Krakowa mówił pan ostatnio o rozbudowie sali do fitness, która ma być umiejscowiona przy nowej hali. Na jakim to jest etapie?
- Na etapie prac architektonicznych i uzyskiwania odpowiednich zezwoleń. Umowa, zaakceptowana przez walne zgromadzenie, weszła w życie. Chodzi o to, żebyśmy uzyskali niezbędne pozwolenia i żeby inwestor mógł ruszyć z budową. To byłby świetny sygnał dla sportów, które są uznawane za niszowe, ale my też o nich myślimy. Jesteśmy stowarzyszeniem, które skupia wiele dyscyplin. Nie tylko te, które uznawane są za najbardziej komercyjne, ale również te, które po prostu krzewią kulturę fizyczną. Myślimy o sporcie powszechnym, a że miasto Kraków ma to wpisane w strategię swojego działania, więc mam nadzieję, że będziemy mogli liczyć na wsparcie.

- Towarzystwo Sportowe Wisła jest wciąż formalnie właścicielem piłkarskiej spółki. Unia personalna w postaci tego samego prezesa wciąż będzie obowiązywać, czy po wyborach w Towarzystwie nadejdzie czas zmian w spółce i odejdzie pan ze stanowiska prezesa w niej?
- Umówiliśmy się z przewodniczącym rady nadzorczej spółki Tomaszem Jażdżyńskim, że po wyborach w TS-ie usiądziemy i porozmawiamy. Ja już na pierwszej konferencji prasowej deklarowałem, że jeśli tylko będzie osoba gwarantująca w roli prezesa odpowiednie działanie, to jestem gotowy odejść w cień. Wiśle Kraków SA potrzebny jest bardzo dobry menedżer, który będzie we właściwy sposób budował relacje z urzędnikami i ze sponsorami. Będzie miał plan na to, żeby uzdrowić spółkę, która jest cały czas w zarządzaniu kryzysowym. Członkowie rady nadzorczej takie sygnały ode mnie dostawali, więc jestem pewien, że jest tam świadomość tej sytuacji.

Kawa na ławie. Milion+, czyli jak mógłby wyglądać program pomocy (nie tylko) Wiśle Kraków

- Chce pan powiedzieć, że jest już kandydat na zastąpienie pana w piłkarskiej spółce?
- Nie potrafię w tym momencie odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że do końca miesiąca będziemy mieli trochę czasu, żeby pomyśleć nad rozwiązaniem. Ja do końca czerwca jestem cały czas do dyspozycji. W najbliższych dniach spotkamy się zapewne z radą nadzorczą, z pełnomocnikiem zarządu, w szerszym gronie, żeby podyskutować, w jakim kierunku pójdzie spółka.

- A widzi pan w ogóle szanse, żeby w dłuższej perspektywie łączyć obie funkcje?
- Myślę, że to byłoby trudne. To wiąże się z bardzo dużą liczbą spraw, które trzeb kontrolować, prowadzić. Przez ostatnie pięć miesięcy poświęciłem się głównie pracy w spółce, pomagając przy pracy w Akademii i w marginalnym stopniu w TS-ie. Ogrom spraw do ogarnięcia, jakie niosą za sobą te funkcje powoduje, że ich łączenie jest bardzo trudne. Dlatego w przyszłości będę chciał poświęcić się pracy tylko w Towarzystwie i Akademii, bo dla mnie ważne jest też to, że praca w TS-ie pozwoli w przyszłości na mój powrót na murawę. Jeśli zająłbym się tylko pracą w Towarzystwie, to byłbym w stanie wygospodarować czas na pracę indywidualną z młodzieżą lub nawet przejęcie którejś z młodszych grup.

- Czyli trenerskiego dresu nie ma pan zamiaru chować głęboko do szafy?
- Absolutnie. Mam zresztą w klubie znakomity przykład prezesa Ludwika, który świetnie łączył te dwie funkcje. Cóż, prezesem się bywa, a trenerem się jest całe życie, gdy się nim już raz zostanie. To jest fantastyczna sprawa wyjść na boisko, pracować z zawodnikami, dawać im inspirację. Cieszą mnie ostatnio dni otwarte, które zorganizowaliśmy w klubie. Fakt, że wiosną daliśmy szansę gry w ekstraklasie tylu młodym chłopakom sprawił, że inni młodzi zawodnicy chcą tutaj przychodzić. Oni widzą, że sztab trenerski, jaki pracuje obecnie w Wiśle, jest gotowy dawać szansę młodzieży.

- Skoro znów nawiązał pan do piłki nożnej, to proszę powiedzieć, czy w najbliższym czasie kibice mogą spodziewać się kolejnych transferów?
- Cały czas liczymy na to, że dołączy do nas jeszcze jeden prawy obrońca, bo mamy na tę pozycję w tym momencie tylko Davida Niepsuja.

- Chce pan powiedzieć, że Łukasz Burliga nie zostanie w Wiśle?
- Nie o to chodzi. Mówię, jak sytuacja wygląda na ten moment, choć najbardziej zależałoby nam na tym, żeby przedłużyć kontrakt z Łukaszem. To jest wiślak, chłopak stąd, który wie, ile trzeba poświęcić, żeby w tej szatni się znaleźć i w niej pozostać. Są jednak pewne kwestie, które musimy dopiąć z Łukaszem. Zobaczymy też, jaka będzie decyzja Pawła Brożka. Chcemy z nim przedłużyć kontrakt, ale to zależy od niego. Widzieliśmy w końcówce sezonu, że Paweł mógł wciąż dużo może wnosić do zespołu. Wiadomo, że u niego proces regeneracji trwa trochę dłużej, żeby był gotowy na kolejny mecz, ale kiedy pojawiał się na boisku, to asystował, był w stanie strzelić gola. On cały czas ma jakość. Marko Kolar, Olek Buksa to trochę mało napastników w kadrze.

- Na ile poważne oferty macie dla Kolara i Mateusza Lisa?
- To są w tym momencie dwa najbardziej gorące nazwiska w Wiśle. Są też zapytania o Krzyśka Drzazgę, który miał bardzo dobre momenty wiosną. Wracając natomiast do piłkarzy, jakich szukamy, to być może powinniśmy pomyśleć o jeszcze jednym zawodniku do środka pola. Mamy tam Bashę, Savicevicia, Plewkę, pewnie Szot będzie dostawał szansę. Dobrze byłoby jednak mieć jeszcze jednego kreatora gry w pomocy.

- Rafał Pietrzak zostanie? Rozmawialiście w ogóle z nim o nowym kontrakcie, czy czekacie na to, czy znajdzie klub za granicą?
- Wiemy, czego Rafał oczekuje. Wiemy również, ile jesteśmy w stanie my dać. Są między nami rozbieżności, ale one nie są tak duże, żebyśmy nie byli w stanie się porozumieć. Rafał pokazał w minionym sezonie, ile może wnieść do gry zespołu. On dobrze czuje się tutaj. Jak mam być szczery, to powiem, że ja uwielbiam tych chłopaków. Lubię spędzać z nimi czas, dyskutować z nimi o futbolu. To są świetni ludzie, niezwykle lojalni wobec siebie. Nie ma przypadku w tym, że ten zespół zapracował sobie na miano drużyny z charakterem. To oczywiście duża zasługa Maćka Stolarczyka, Arka Głowackiego, że tak skonstruowali tę drużynę. To byłoby fantastyczne, gdyby Rafał Pietrzak mógł zostać z nami. To będzie tylko kwestia tego, czy on sam zdecyduje się na ofertę, którą dostanie z zewnątrz. Finansowo ona na pewno będzie lepsza od naszej. Pytanie, czy na tyle dobra, żeby Rafał zdecydował się na opuszczenie Krakowa.

- Jak będzie wyglądał ostatecznie pion sportowy w piłkarskiej spółce? Z jednej strony Arkadiusz Głowacki złożył wypowiedzenie z funkcji dyrektora sportowego. Z drugiej Maciej Stolarczyk powiedział nam, że „Głowa” będzie szefem skautów, a z trzeciej klub nic na razie oficjalnie nie potwierdził.
- To wszystko jest na etapie tworzenia. Arek pojechał na urlop, bo już wcześniej miał zaplanowany wyjazd. Nie było go w Krakowie, ale już wrócił. Spotkaliśmy się, choć na razie rozmawialiśmy o najbardziej palących kwestiach. I co ciekawe, były to rozmowy o młodzieży. Tutaj też sporo ważnych decyzji przed nami. Przed nami kolejne tury rozmów i pewnie na dniach przekażemy informacje, jaki kształt będzie miał dział sportowy.

- Będzie nowy dyrektor sportowy?
- Plan był taki, że ja będę mógł wspierać pion sportowy swoim doświadczeniem. Dlatego poczekajmy, jak to się rozstrzygnie, jeśli chodzi też o moją osobę. Trudno mi w tym momencie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Dzisiaj jesteśmy już po wyborach w TS-ie, został zrobiony kolejny krok i teraz przyjdzie czas na spotkania i inne ważne rozstrzygnięcia.

- Jak wygląda sprawa IV-ligowych rezerw, bo krążą po Krakowie pogłoski, że jednak możecie nie wystawić drużyny do rozgrywek na tym szczeblu?
- To jest kwestia do dyskusji. Ja mam swoje wątpliwości, czy jesteśmy już teraz w stanie podołać w tym względzie sportowo i organizacyjnie. Są jednak i takie głosy w klubie, że damy radę. Wyjazdy nie są w IV lidze zbyt obciążające budżet. Myślę jednak bardziej o sprawach organizacyjnych. Mam w głowie szereg pytań. Czy będziemy mieć odpowiednią liczbę ludzi do grania? Czy będziemy mieli odpowiednią liczbę ludzi w sztabie, żeby prowadzić to profesjonalnie? Na chwilę obecną mamy 22 piłkarzy na profesjonalnych, dorosłych kontraktach, do tego dużo młodzieży. Tak, jak powiedziałem, mam swoje wątpliwości, ale myślę, że na dzisiaj szanse na to, że wszystko odbędzie się z deklaracjami, które padły w kwietniu o reaktywacji rezerw, można ocenić na 80 procent.

- To na koniec jeszcze raz wróćmy do finansów. Wierzy pan w to, że Wisła otrzyma jednak pomoc od miasta w szerszym wymiarze?
- Po ostatnich obradach wiemy, że jest grupa radnych, która chce rozmawiać na ten temat. Było blisko, żeby ta dyskusja już się rozpoczęła. Wierzę jednak, że na kolejnych sesjach Rady Miasta ten temat zostanie poruszony. To jest proces. Wiemy, że nie od razu zapadną decyzje, że miasto da pieniądze na profesjonalną piłkę w Wiśle czy Cracovii. Podebatujmy jednak o tym. Chciałbym, żeby do takiej dyskusji doszło. Dobrze byłoby, gdyby nasza rada nadzorcza, zarząd mogły dokładnie przedstawić radnym plan, jaki mamy na ten klub. Silna Wisła to duma dla Krakowa. To możliwość ściągnięcia w przyszłości silnych klubów pod Wawel w rozgrywkach europejskich. To magnes dla kibiców. Po wielu chudych latach, chcielibyśmy, żeby przy ul. Reymonta zabrzmiał przynajmniej znów hymn Ligi Europy.

- Pojawi się w Wiśle inwestor strategiczny w najbliższym czasie?
- Na razie cieszę się z tego, że sporo osób obdarzyło nas zaufaniem. Jesteśmy blisko podpisania kilku umów na wynajem skyboksów. Jeden z moich znajomych, prowadzący dość dużą działalność postanowił zostać sponsorem Wisły. To są plusy. Ciężko jednak liczyć na to, że ktoś wejdzie z wielkim workiem pieniędzy i wyłoży je na klub. Bardziej trzeba liczyć na realny, trzy, czteroletni plan wyjścia z kryzysu, który pozwoli spłacić długi i pomyśleć o poważniejszych inwestycjach. Gdyby nie bagaż długów, to o naprawdę dużych celach moglibyśmy myśleć już teraz. A tak trzeba będzie jeszcze trochę na to poczekać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Rafał Wisłocki: Łączenie funkcji prezesa w TS Wisła i piłkarskiej spółce byłoby trudne... - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto