Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Najważniejszy był wynik

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
W odmiennych nastrojach byli po meczu trenerzy GKS-u Katowice i Wisły Kraków. Rafał Górak miał powody do dużego zawodu, bo jego zespół jeszcze w doliczonym czasie gry prowadził 2:1, a jednak ostatecznie przegrał 2:3. Z kolei Radosław Sobolewski mógł odetchnąć z ulgą. Po trzech meczach bez wygranej, jego zespół wreszcie zgarnął komplet punktów.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Rafał Górak powiedział: - Trudny to niewątpliwie moment. Wydawało się, że powinniśmy wyjeżdżać stąd z trzema punktami, ale niestety tak nie jest. Słabo bardzo weszliśmy w to spotkanie i te pierwsze dziesięć minut było na pewno niedobre. Doliczony czas, te jedenaście minut, to niestety również okres, w którym moi zawodnicy w jakiś sposób pogubili się i niestety tych punktów nie ma. Natomiast pozostały czas to na pewno dużo dobrej gry, dużo dobrej jakości. Wyszliśmy na prowadzenie. Wydawało się, że gra jest całkowicie pod kontrolą, a mieliśmy jeszcze doskonałą sytuację, żeby jeszcze ten wynik podwyższyć. Tak się nie stało. No cóż. Niekiedy po prostu im mniej się powie, tym lepiej. Ogromny żal i na pewno ogromny niedosyt z tego powodu, ale musimy po prostu sami uderzyć się w piersi, bo to nasza wina. Nikt za nas tego przecież nie zrobił.

Trener Górak był pytany czy fakt, że GKS traci bramki po strzałach z pola karnego ze strefy między jedenastym, a szesnastym metrem jest efektem złego ustawienia obrony czy bardziej błędów zawodników? Odpowiedział: - Wydaje się, że jednak bardziej można by się doszukiwać indywidualnych spraw, bo kwestia obrony pola karnego jest dla nas sprawą czytelną i jasną. Powinniśmy sobie z tym zespołowo poradzić. Niekiedy niestety tak jest, że to właśnie komuś zabraknie tego przysłowiowego metra, albo niekiedy paznokcia i przeciwnik oddaje strzał. Szkoda, że niestety trafia do siatki.

Rafał Górak: Nie ma żadnego alibi

Kolejne pytanie padło o potrójną zmianę w końcówce meczu i to czy to nie rozregulowało zespołu? Trener Górak odpowiedział: - Nie. Doskonale wiedziałem, co się z danymi zawodnikami dzieje. Nawet ta przerwa, która była, to dostawaliśmy znaki, żeby to wszystko zrobić. Wiadomo, że na boisku cały czas musi być też młodzieżowiec. Nie powiem, żeby to były jakieś wymuszone zmiany, natomiast zaplanowane. Ci zawodnicy, którzy weszli, powinni sobie w danym momencie bezapelacyjnie poradzić i tutaj nie ma żadnego alibi.

Kolejne pytanie dotyczyło przerwy spowodowanej fajerwerkami. Rafał Górak został konkretnie zapytany czy to nie rozregulowało jego zespołu. Powiedział: - Ciężko powiedzieć, natomiast ten czas doliczony i te jedenaście minut, które było doliczone, było zagrane przez nas słabo. Tak jak pierwsze dziesięć, ale czy akurat przerwa, ten moment przeszkodził mojej drużynie? Powiem inaczej - nie powinien.

Padło pytanie o przerwę po pierwszej połowie i o to, co starał się w niej przekazać swoim zawodnikom trener GKS-u: - W pierwszej połowie, tak jak powiedziałem, te pierwsze dziesięć minut było może średnie, ale później dostrzegaliśmy już bardzo dobre momenty. I to, że jesteśmy w stanie bezapelacyjnie tutaj powalczyć w drugiej połowie o pełną pulę. Taka była narracja w przerwie. Wiedzieliśmy, co zrobiliśmy źle w pierwszych fragmentach meczu, a później było odmiennie, było bardzo porządnie. Wierzyliśmy, byliśmy przekonani, że jesteśmy w stanie ten wynik odwrócić. W danym momencie już się tak działo, mieliśmy w drugiej połowie piłkę na to, żeby ten mecz zakończyć.

Trzeba podnieść głowy przed meczem z Arką

Trener Górak był też zapytany o to, jakie nastroje mogą mieć kibice GKS-u przed kolejnym meczem, który katowiczanie zagrają z liderem, Arką Gdynia? Odpowiedział: - Dzisiaj nastroje będą na pewno minorowe i jest ogromny żal z niedowierzaniem. Jeśli w taki sposób się wypuszcza trzy punkty, to bardzo boli. Ale najwidoczniej musi, bo chyba każdy, kto jest ambitny ubolewa nad porażką i nad każdym takim meczem. Wydaje mi się, że sportowcy mają to do siebie, że czasami przegrywają. To jest sport, to jest rywalizacja sportowa. To właśnie w takich momentach trzeba pokazywać charakter i to, co się kocha, co się najbardziej lubi. Zawodnikom będziemy to wpajać, że trzeba podnieść głowy do góry i z Arką, z liderem zagrać na pewno o trzy punkty. A dzisiaj na pewno jest ciężko.

Na koniec trener GKS-u został zapytany o rozmowę pomeczową z sędzią Wojciechem Myciem. Szkoleniowiec tak to opisał: - Chodziło o dwie decyzje dość mocno kontrowersyjne. Ja muszę to jeszcze oglądnąć. Zawodnicy byli bardzo mocno przekonani, że aut jest dla nas, że to nasza piłka. Ja tego tak nie dostrzegłem, to była bardzo dynamiczna sytuacja. Będziemy to na pewno jeszcze oglądać i będę mógł się odnieść do tych emocji. Zawodnicy byli mocno przekonani, że ta piłka powinna być dla nas.

Radosław Sobolewski: Chciałbym podziękować chłopakom

Trener Wisły Radosław Sobolewski powiedział z kolei: - Skomentuję ten mecz po prostu, jakie emocje towarzyszyły podczas tego całego spotkania. I to będzie bardzo krótkie podsumowanie. Na początku były dobre emocje. Później były bardzo złe emocje i już końcówka, no to już naprawdę bardzo, bardzo pozytywne emocje i zwycięstwo. I chciałbym podziękować chłopakom za to zwycięstwo i za te bardzo pozytywne emocje.

Wisła traciła w tym meczu dość łatwo bramki zagrała słabiej w obronie. Zapytany o tę kwestię trener Sobolewski powiedział: - Zgadza się. Popełniliśmy trochę błędów i w ustawieniu, ale również indywidualnych - jeśli chodzi o naszą grę obronną, ale najważniejszy w dzisiejszym dniu był wynik. Wiem, że chłopcy niesamowicie chcieli tego zwycięstwo i niesamowicie o nie walczyli.

Wiślakom i ich rywalom znów przyszło grać na niezbyt dobrej murawie. Były momenty, gdy ślizgali się na boisku. Zapytany z kolei o to, trener Wisły odpowiedział: - Tak naprawdę już komentowaliśmy sprawę boiska wielokrotnie i nie mam nic do dodania. Choć wchodzimy w okres zimowy, to mam nadzieję, że z tygodnia na tydzień to boisko będzie wyglądało lepiej.

Wisła zagrała w środku pola z ustawieniem Igor Sapała, Marc Carbo i Kacper Duda. Zapytany czy jest zadowolony z tego, co zaprezentowała ta trójka, Sobolewski odpowiedział: - Jestem bardzo zadowolony. Zdało to egzamin, skoro wygraliśmy mecz.

Pytany o kontuzję Romana Goku, który schodził z boiska trzymając się za udo, Sobolewski powiedział z kolei: - Goku zgłosił w przerwie, że podczas pierwszej połowy „poczuł” mięsień dwugłowy, ale bardzo mocno chciał jeszcze spróbować. Ale ja ze swojej strony nie chciałem ryzykować, bo przed nami jeszcze parę meczów. Stąd ta zmiana.

Wisła wygrała w bólach, a jeden z dziennikarzy zapytał, kiedy przyjdzie takie spotkanie, że „Biała Gwiazda” wygra w sposób bardziej przekonujący i po bardziej płynnej grze. Trener odparł: - Wierzę w to, że ciężka praca przyniesie efekty i że przyjdą takie mecze, gdy zagramy całe 90 minut plus ten czas doliczony bardzo płynnie. I bardzo dobrze w obronie i w ofensywie, a także w stałym fragmencie ofensywnym, defensywnym. Dążymy do tego, ale wiadomo jak to jest w piłce nożnej trudne. Ale tak jak powiedziałem - tym razem najważniejszy był wynik i zwycięstwo w tym meczu.

Jeden z dziennikarzy zapytał o doliczony czas gry i fakt, że po przerwie spowodowanej fajerwerkami, wystrzelonymi przez kibiców, drużyna zaczęła grać lepiej, Sobolewski odparł: - Ja skupiam się tylko i wyłącznie na sportowych sprawach. Reaguję w trakcie meczu, gdy jest chwila przykładowo oddechu, to staram się przekazać zawodnikom jak najwięcej energii, ale również przesłać jak najwięcej podpowiedzi, żeby po prostu ta gra była lepsza.

Pytany o to, co działo się na trybunach i jak wykorzystał przerwę, co przekazał zawodnikom, Sobolewski powiedział: - Dziś była fantastyczna atmosfera podczas meczu i to był czuć. A co powiedziałem? Żeby na pewno nie tracili wiary w siebie, żeby walczyli do samego końca. Najważniejsze jest to, że to oni są na tym boisku. To oni decydują o swoim losie i oni decydują o tym, co zrobią i co się wydarzy w końcówce. Chciałem właśnie natchnąć wiarą, ale też były drobne podpowiedzi taktyczne. Już tak naprawdę bardziej chodziło o grę bezpośrednią i to przyniosło efekt.

Padło też pytanie o Alana Urygę, który najpierw popełnił błąd przy straconej bramce, ale później wybił piłkę z linii bramkowej przy wyniku 1:2. To pozostawiło Wisłę w grze. Sobolewski na ten temat powiedział: - Jestem zadowolony z każdego zawodnika, który dziś grał. Każdemu przytrafiają się błędy i najważniejsze, że ma wokół siebie partnerów, przyjaciół, którzy chcą pomóc mu w trudnych momentach.

Pytany jak z coraz mniejszymi temperaturami radzą sobie zawodnicy z Hiszpanii, Sobolewski odparł: - Wiadomo, że każdy zawodnik, pochodzący z cieplejszych rejonów, potrzebuje trochę czasu na aklimatyzację. Musi się przyzwyczaić do pewnych rzeczy. Niektórzy są już przyzwyczajeni, niektórzy są w trakcie, ale myślę, że taki mecz - jeszcze zwycięski - no to ta aklimatyzacja przebiegnie płynniej.

Trener Wisły chwali młodego pomocnika

Pytany o początek drugiej połowy Radosław Sobolewski powiedział: - Przypomnę, że przed stratą bramki mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje. O tym też należałoby pamiętać i podkreślić. Natomiast później przydarzył się indywidualny błąd i pewność siebie zespołu po takim momencie nie jest na najwyższym poziomie. Ale cieszę się, że właśnie chłopcy dźwignęli ten temat i ostatecznie wygrali z naprawdę trudnym rywalem, grającym bardzo twardo. Jeśli chodzi o statystyki naprawdę prezentującym się też całkiem nieźle, mimo zajmowanej pozycji.

Pytany z kolei o wejście na boisko i gola Patryka Gogóła, Sobolewski powiedział: - Po to też zrobiłem tę zmianę, żeby wprowadził ożywienie w zespole. Też „Dudi” - jeśli chodzi o mobilność - pokazał się z niesamowitej strony. Pracował, harował najpierw wyżej, a później jego pozycja została obniżona i napracował się w tym meczu niemiłosiernie. Chciałem dodać sił zespołowi i to mnie cieszy, bo już któryś raz mówię, że Patryk Gogół nie trafił do Wisły przez przypadek. Analizowaliśmy tego chłopaka bardzo dokładnie. Bardzo mocno w niego wierzymy. Wiemy, jakim potencjałem dysponuje. Chcemy skrócić ten czas jego aklimatyzacji w Wiśle Kraków do jak najkrótszego czasu, ale wiadomo, że młody chłopak go potrzebuje. Ale taką bramką na pewno bardzo mocno sobie pomaga. Raz buduje siebie, ale dwa też w szatni będzie mu łatwiej z pewnymi rzeczami i też będzie mieć większe zaufanie od partnerów. Oby częściej wchodził i strzelał bramki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Najważniejszy był wynik - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto