Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Cieszy, że praca daje efekty

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków zagrała w Lublinie dobry mecz i pokonała zasłużenie Motor 4:1. Trener Radosław Sobolewski mógł triumfować, bo jego pomysł na grę okazał się zdecydowanie lepszy od tego, co zaprezentował Goncalo Feio. Choć ten ma na to trochę inne zdanie…

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Na wstępie chcę powiedzieć, że na pewno bardzo cieszy zwycięstwo na tak trudnym terenie w Lublinie - powiedział trener Wisły Radosław Sobolewski. - Wiemy jak Motor umie skutecznie grać u siebie i to na pewno trzeba podkreślić. Zwycięstwo w takich dużych rozmiarach! Natomiast ten mecz miał różne fazy. Na początku weszliśmy naprawdę nieźle w spotkanie, ale za chwilę Motor przejął inicjatywę. A później my strzelamy bramki. Na pewno był to bardzo trudny mecz i chłopcy odczuli trudy tego spotkania bardzo mocno. Cieszy natomiast, że praca daje efekty. Tak jak mówiłem w przedmeczowym wywiadzie, bardzo mocno skupiamy się w ostatnim czasie na fazie finalizacji, na skuteczności. Chcieliśmy to poprawić, żeby uspokoić nerwy i to dziś przynajmniej w pewnych momentach było widać. Strzelamy na wyjeździe cztery bramki, bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że to spotkanie i również rozmiary tej wygranej mogą uwolnią chłopców z niepotrzebnych nerwów przed samą bramką i teraz zaczniemy już grać skuteczniej.

Zapytany o końcówkę meczu, nerwowe wydarzenia na boisku i aż trzy czerwone kartki, trener Wisły powiedział nieco szerzej: - Prowadziliśmy wiadomo 3:0 i bramka mogłaby napędzić przeciwnika, natomiast skutecznie się broniliśmy tak naprawdę przez całe spotkanie. Skutecznie i mądrze. Nastawialiśmy się na pewne rzeczy w wykonaniu Motoru, jeśli chodzi o taktykę, bo atakują specyficznie pole karne, jak również przy stałych fragmentach gry. Przy stanie 3:1 zespół Motoru poczuł, że można coś jeszcze zrobić, więc przyciskał, ale my skutecznie się broniliśmy i to jest najważniejsze. I w końcówce jeszcze podwyższyliśmy wynik. A po bramce Goku? To były nerwy, emocje. Piłka nożna to wiadomo, że są niesamowite emocje. Miło jest i fajnie znosi się pewne rzeczy jak się wygrywa, a inaczej pewne rzeczy się przyjmuje, jak się przegrywa. Niepotrzebne zdarzenie i tylko tyle mogę powiedzieć.

Wisła dobrze i skutecznie grała pressingiem. Właśnie on przyniósł dwa poważne błędy rywali i dwa pierwsze gole dla „Białej Gwiazdy”. Sobolewski nie kryje, że taki był plan na ten mecz, żeby z tego korzystać: - Jesteśmy przygotowani taktycznie na pewne rzeczy. Tak naprawdę wysoki pressing Wisły Kraków wygląda dobrze od początku rundy. Nie to było naszym problemem. To że mamy taką liczbę punktów, a nie inną, nie wynikało ze złej obrony, czy to wysokiej, czy średniej, czy też w polu karnym, tylko z braku skuteczności. I ten wysoki pressing wygląda w naszym wykonaniu podobnie w każdym meczu. Wiadomo, że pewne rzeczy modyfikujemy, uczulamy na pewne sprawy zawodników. Natomiast skuteczność tego pressingu jest zawsze w wykonaniu Wisły Kraków na naprawdę niezłym poziomie.

Na pytanie czy Motor czymś zaskoczył Wisłę, Sobolewski na początku odpowiedział zastrzegając: - Żeby była jasność, to nie jest zarzut. Nie chcę, żeby to było tak odebrane, bo zaraz coś powiem i tak to ktoś zacznie odbierać. Różni trenerzy idą różnymi drogami. Niektórzy idą w pełen automatyzm, w powtarzanie pewnych rzeczy non stop i przez gdzieś te automatyzmy dopracowują do fantastycznego poziomu. Uważam, że takim właśnie zespołem jest Motor. Tutaj widać ewidentnie pracę trenera. A czy nas Motor zaskoczył? Nie zaskoczył. Analizowaliśmy dokładnie zespół rywala, chcieliśmy się jak najlepiej przygotować do tego spotkania, tylko jedno jest wiedzieć pewne rzeczy, a drugie później to wykorzystać. Żeby to nie zabrzmiało jako zarzut wobec sztabu szkoleniowego Motoru Lublin. Zaskoczenia może nie było, ale fajnie, że pewne fazy wychodziły nam po prostu lepiej w tym meczu, w tym dniu.

Na koniec padło też pytanie o czerwoną kartkę dla Angela Rodado, która później została cofnięta i zamieniona na żółtą. Jeden z lubelskich dziennikarzy określił faul Hiszpana jako bandycki, na co Sobolewski odpowiedział:

- Nie widziałem tej sytuacji w powtórkach, więc nie wiem czy faul był tak jak pan to określił bandycki, czy nie. Skoro jednak sędzia dał żółtą kartkę, to chyba nie można nazywać tego zdarzenia bandyckim.

Dziennikarz upierał się przy swoim i Sobolewski lekko się zirytował: - Jeśli by taki był, to jaka jest kara za bandyckie zachowanie? To czemu była żółta i to jeszcze po interwencji VAR-u?

Goncalo Feio: Mieliśmy pełną kontrolę nad meczem, ale podawaliśmy do przeciwnika

Z kolei trener Motoru Lublin Goncalo Feio powiedział: - Zanim przejdziemy do piłki nożnej, to chciałbym powiedzieć o dwóch rzeczach. Po pierwsze jestem dumny ze swojego zespołu. Wiem, że może brzmieć dziwnie po tak bolesnej porażce, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, ale taka jest prawda. Po drugie chcę podziękować kibicom. Po meczu nie zrobiliśmy tego z murawy, bo sami widzieliście jaka była końcówka. Straciłem dwóch piłkarzy na kolejne mecze, moim zdaniem niesprawiedliwie po czerwonych kartkach już na ławce. Nie wiedziałem zatem, co może się dziać już po meczu. I dlatego, żeby uniknąć jakichkolwiek sytuacji, podjąłem decyzję, żeby zabrać całą drużynę do szatni. Jesteśmy jednak wdzięczni naszym kibicom. Ta drużyna zasługuję na pełną areną na każdym meczu.

Na ten gry Feio powiedział: - Co do samego meczu, to nie wiem czy w tej lidze jest zespół, który był lepszy od Wisły Kraków. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak było. Po początkowej fazie, bardzo krótkiej przejęliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem. Wisła nie mogła właściwie wyjść z własnej połowy. Zarówno nasz atak pozycji, pressing - to była pełna kontrola nad spotkaniem i tylko potrzebne były sytuacje i my je mieliśmy. A później, wiadomo… Jak podajesz przeciwnikowi dwa razy tak, jak my podaliśmy, to jest nagle 0:2. I z tego podnieść nie jest się łatwo, ale mimo tego, to robiliśmy. Kolejny raz dużą konsekwencją, charakterem doprowadziliśmy do kolejnej sytuacji, żeby strzelić bramkę kontaktową. Nie udało nam się to do przerwy. W przerwie rozmowa z drużyną była bardzo krótka, bo taktycznie niewiele było do poprawienia. Wolicjonalnie również nie, bo byliśmy zdecydowanie lepsi od Wisły, ale musimy unikać takich błędów. Tutaj szacunek dla nich, że wykorzystali je bezwzględnie. W drugiej połowie tak samo to wyglądało. Mecz na połowie przeciwnika, pełna kontrola i dochodziliśmy do dogodnych sytuacji tak jak w pierwszej połowie. Wisła miała karnego po stałym fragmencie gry, wyszła na 3:0, ale dalej nasza drużyna się nie poddała. Wyszliśmy na 3:1, a później szczerze myślałem, że VAR sprawdzi czerwoną kartkę dla piłkarza Wisły, ale okazało się, że w zamieszaniu w naszym polu karnym podobno była kolejna ręka. Ja jeszcze tego nie widziałem. Jest 4:1, mam dwóch piłkarzy mniej na kolejne mecze, choć będziemy się odwoływać. Mam nadzieję, że prawo sportu wygra, bo mamy wideo, na którym widać, że na pewno jedna z tych kartek była niezasłużona, a druga to słowo przeciwko słowu. Będzie zatem ciężko, ale jednak to nie może być czerwona kartka. Piłkarz wszedł na boisko, żeby rozdzielić piłkarzy, uspokoić sytuację. Biorę pełną odpowiedzialność za tę porażkę. Nie jestem do niej przyzwyczajony, tym bardziej trzema bramkami. Jeśli kibice są rozczarowani, to możecie być rozczarowani mną. Nie ma problemu.

Jeden z dziennikarzy zapytał trenera Goncalo Feio, że skoro Motor tak dobrze grał, był według niego lepszy od Wisły, to dlaczego przegrał tak wysoko?
- Już powiedziałem, oglądał pan mecz? - odpowiedział pytaniem szkoleniowiec. - Byliśmy słabsi niż Wisła? Pan powie prawdę, ludzie mogą mieć różne opinie, to nie jest problem.

Gdy dziennikarz przedstawił statystyki, z których wynikało, że Wisła oddała więcej strzałów, Feio dodał: - A z czego to wynikało? Bo podaliśmy im piłkę. Wisła poszła do kontry i zdobyła dwie bramki. A kolejne okazje? Jeden z karnych też podarowaliśmy przeciwnikowi.

Dziennikarz dopytywał dlaczego w dwóch ostatnich meczach Motor popełnił tyle błędów? To zirytowało szkoleniowca, który odpowiedział z przekąsem:

- To moja wina, treningi są słabe. Moja wina, mówię prawdę. Pyta mnie pan o przyczynę, dlaczego podajemy piłkę do przeciwników. To moja wina. Trzeba było kopnąć na połowę przeciwnika i nie byłoby takich problemów. To ja decyduję jak ten zespół gra.

Dodał również z czego wynikały zmian: - Z charakterystyki rywala, charakterystyki piłkarzy, dobrej dyspozycji innych. Nic więcej, normalne zarządzanie drużyną wobec meczu, tygodnia, który nas czeka.

Trener powiedział jeszcze: - Zawsze najważniejszy na koniec będzie wynik, ale trzeba oddzielić rezultat od tworzenia gry. Zarówno tydzień temu, jak i dzisiaj ten wynik mógł być diametralnie inny. To jest piłka nożna. Mecz ułożył się swoimi momentami i też jest coś takiego w sporcie i piłce to też występuje jak prawo serii. Jeśli mamy natomiast dalej pracować, to będziemy pracować tak samo konsekwentnie jak do tej pory. Tak samo jak seryjnie wygrywaliśmy, tak pierwszy raz przegraliśmy dwa mecze z rzędu. Byliśmy konsekwentni, wyciągnęliśmy wnioski, żeby stać się lepszym. Teraz dopóki będą mnie tutaj chcieli, to będziemy robić tak samo.

Goncalo Feio był pytany również o kolejny mecz, ten w Pucharze Polski z Puszczą Niepołomice, tzn. czy były już jakieś przygotowania pod to spotkanie? Odparł: - Tylko wewnątrz sztabu. Wewnątrz sztabu zawsze dzień przed meczem rozmawiamy już o następnym przeciwniku. Styl gry Puszczy jest specyficzny. Nie powiem nic odkrywczego. Jest mocna w stałych fragmentach gry. Jest to bardzo dobrze zbudowana drużyna fizycznie i bardzo fizyczny mecz nas czeka. Dobrze się ustawiają pod długie podania, ale nie tylko, bo również pod prostopadłe. Jest to drużyna skuteczna w tym, co gra. Dlatego trener tam pracuje tak długo i dlatego ostatnio zrobili historyczny awans do ekstraklasy. Mam tylko nadzieję, że wszyscy ludzie, którzy byli z nami w pięknych chwilach, bo przez ten rok przeżyliśmy piękne chwile, to mam nadzieję, że będą z nami dalej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Cieszy, że praca daje efekty - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto