Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Będziemy starali się budować optymizm poprzez ten awans

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś, Wojciech Matusik
Trenerzy Wisły Kraków i Puszczy Niepołomice byli po meczu Pucharu Polski w różnych nastrojach. Tomasz Tułacz żałował, że jego zespół odpadł z rozgrywek. Z kolei Radosław Sobolewski cieszył się z awansu, choć podkreślał też, że w grze „Białej Gwiazdy” wciąż nie brakowało mankamentów.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Pierwszy spotkanie podsumował Tomasz Tułacz. Powiedział: - Zacznę od gratulacji dla Wisły i życzę powodzenia w kolejnych fazach Pucharu Polski. Przejdę do podziękowań dla kibiców, wielu osób, które tutaj dzisiaj przyjechały. Chcę im podziękować w swoim imieniu swoim, sztabu, drużyny, bo widzieliśmy te osoby. Z tego miejsca bardzo im dziękuję za wsparcie. Chcę pogratulować chłopakom postawy, charakteru, jaki pokazali mimo niekorzystnego układu na boisku i tego w ilu grali na ilu. Mimo nie najlepszego dla nas meczu, bo trzeba powiedzieć uczciwie, że nie graliśmy najlepiej. Nie układało nam się to tak jak chcieliśmy i jak nas stać. Potrafiliśmy w dziewiątkę wyrównać, doprowadzić do karnych i za ten charakter, za tę jedność, jaką stanowią od początku sezonu, naprawdę słowa uznania. Trudno, odpadliśmy, w tym roku Pucharu Polski nie zdobędziemy. Koncentrujemy się na innych wyzwaniach.

Regeneracja i kolejny mecz

Radosław Sobolewski mówił znacznie dłużej. Rozpoczął od podsumowania: - Na pewno cieszy awans do kolejnej rundy. Przeszliśmy lidera I ligi. Natomiast znów powinniśmy ten mecz o wiele szybciej zamknąć. Tego żal. Ogólnie rzecz ujmując, gubimy duże rzeczy poprzez detale. Z jednej strony to jest bardzo frustrujące, denerwujące, ale z drugiej strony wydaje mi się, że skoro to są detale, to będziemy je w stanie w krótkim czasie naprawić, skorygować. Jeśli chodzi o sam mecz, to wiadomo… Wyglądał jak wyglądał. Cieszy mnie natomiast to zwycięstwo. Będziemy starali się budować optymizm w drużynie poprzez ten awans. Teraz pozostają dwa dni na czystą regenerację i w sobotę niesamowicie ważny dla nas mecz w lidze.

Zapytaliśmy trenera Wisły o okoliczności straty drugiej bramki, bo „Biała Gwiazda” długo bardzo dobrze broniła się przeciwko stałym fragmentom gry Puszczy, a jednak w 120 minucie dała się zaskoczyć.

- Powiem szczerze, że nie widziałem jeszcze tej bramki na wideo - powiedział Sobolewski. - Musiałem jeszcze parę innych ważnych rzeczy zrobić z drużyną. Jakby ona jednak nie wyglądała… Dobrze się broniliśmy przez 120 minut przy stałych fragmentach gry, a tutaj jednak dochodzi zawodnik do strzału, choć było ich o dwóch mniej. I strzela nam bramkę. I to właśnie było to, o czym mówiłem, że przez detale możemy stracić duże rzeczy. Nie mamy prawa dopuścić do takiej sytuacji, żeby w ten sposób stracić bramkę.

Wisła wreszcie dała trochę radości swoim kibicom, ale Sobolewski trochę uspokaja: - To jeszcze nie było pełne zwycięstwo, bo było 2:2, ale traktujemy to jako zwycięstwo o tyle, że jest awans do następnej rundy. Postaramy się wyciągnąć parę rzeczy. Graliśmy też nowym systemem. Spróbowałem zupełnie innego ustawienia. Momentami wyglądało to ciekawie, konsekwentnie. Były jednak również błędy, które wynikały z tego, że robiliśmy to po raz pierwszy. Będziemy natomiast pchali zespół w ten optymizm. Nie mam innego wyjścia. Będziemy wyszukiwać te rzeczy, które robią dobrze, które ich spełniają. Musimy maksymalnie wydłużać okres dobrej gry. Cieszy też - i to też będę powtarzał chłopakom - że jednak mogą wspólnie popracować 120 minut na boisku, pocierpieć, a później cieszyć się z końcowego rezultatu. Mam nadzieję, że to będzie taki mały impuls do tego, żeby coś się urodziło. Na razie rodzi się w bólach, ale mam nadzieję, że się urodzi.

Nowy system, będzie kontynuacja

I właśnie o ustawienie z trójką obrońców był pytany również Radosław Sobolewski, a konkretnie czy zastosował ten system jednorazowo, czy będzie próbował go również w lidzie. Odpowiedział: - To nie jest jednorazowo. Przez prawie dwa lata w Wiśle Płock przepracowaliśmy trzy systemy: 1-4-1-4-1, 1-4-3-3, a później przeszliśmy na piątkę czy jak chce ktoś nazwać na trójkę obrońców. Będziemy z tego korzystać, bo to jest ciekawe rozwiązanie, gdy nie funkcjonują skrzydła. W tym systemie mają problem ze znalezieniem miejsca w składzie skrzydłowi. Tutaj bardziej operuje się „dziesiątkami”. Jeśli zawodnicy, grający na skrzydłach będę prezentowali się bardzo dobrze, będziemy grali skrzydłowymi. Jeśli zauważymy deficyty, będziemy mogli naturalnie przejść na trójkę obrońców. Widać, że to fajnie momentami wyglądało. Jeszcze jest za mało ataku przestrzeni za obrońcami. Ale jak to robimy, to jesteśmy groźniejsi. To nie był porywający mecz, ale momenty były ciekawe. Dobrze, że jest wynik końcowy optymistyczny, bo wtedy też łatwiej wdrażać pewne rzeczy. Jest wtedy zaufanie. Poza tym trójka obrońców to też dla nas może być korzystny układ, bo mamy bardzo dobrych zawodników na tę pozycję. Jest jeszcze, przypomnę, kontuzjowany Alan Uryga. Jak dojdzie, to rywalizacja na tej pozycji będzie spora i przy słabszej dyspozycji skrzydłowych, wskakuje do jedenastki dodatkowy stoper.

W meczu z Puszczą Wisła zaczęła z Momo Cisse w ataku. I piłkarz ten spisał się dobrze, bo nie tylko strzelił gola, ale też wymuszał np. sporo fauli. Pytany o nową rolę dla Cisse, Sobolewski tłumaczy: - Czekaliśmy w średniej obronie nie dlatego, że obawialiśmy się przeciwnika, ale dlatego, że chcieliśmy otworzyć przestrzeń za obrońcami. Do tego potrzebni są szybcy zawodnicy, a Momo jest u nas jednym z najszybszych. Momo może więcej, jeszcze można z niego wycisnąć więcej i mam nadzieję, że zacznie pokazywać jak wielki ma talent.

Na koniec jeden z dziennikarzy zapytał trenera Wisły czy nie uważa on, że jego drużyna powinna grać bardziej prosty futbol, bo do pięknej i skomplikowanej taktyki nie ma na razie wykonawców, bo jest dużo błędów. Sobolewski odparł: - To są drobne rzeczy. Też byłem piłkarzem i wiem, że mnóstwo głupot człowiek narobił na boisku. To są jednak właśnie te detale, gdy w zbyt prosty sposób gubimy piłkę. Tracimy przez to pewność siebie. Najbardziej denerwują mnie takie malutkie rzeczy. Jeśli natomiast chodzi o grę w piłkę, to nie mamy prawa tego zmieniać. Jesteśmy w krakowskim klubie i tutaj zawsze się wymagało, żeby grać piłką. Na początek przekaz jest jeden, utrzymujemy się przy piłce. Chcemy męczyć przeciwnika, utrzymując się przy piłce. Sami przez to często możemy wypoczywać mając piłkę. Nie możemy być jednak jednowymiarowi, bo nawet mecz w Niecieczy pokazał, jakie możemy mieć problemy. To nie był mecz całościowo słaby. Chodziło mi bardziej o nasze atakowanie, bo rywale bardzo mocno, indywidualnie podeszli pod nas. I ciężko nam było utrzymać się z rywalem na plecach. To jest pierwszy krok, nie możemy być jednowymiarowi i jak zauważymy, że można zagrać bardziej bezpośrednio, będziemy z tego korzystać. Tak jak nawet teraz kilka razy zagraliśmy przez dwie linie. Jeśli będziemy łączyć jedno z drugim, będziemy groźniejsi i łatwiej się nam będzie grało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto