Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków przegrywa w Szczecinie po samobójczych golach

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Niespodzianki w Szczecinie nie było. Wisła Kraków przegrała z walczącą o mistrzostwo Polski Pogonią 1:4. „Portowcy” byli lepszym zespołem, ale krakowianie mają też czego żałować, bo gole tracili stanowczo zbyt łatwo. W dodatku dwa z nich strzelili sobie sami po technicznych błędach…

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Jerzy Brzęczek postawił dokładnie na tych samych zawodników w wyjściowym składzie co w niedawnym meczu z Lechem Poznań. Tym razem Wisła nie zaczęła jednak tak mocno, tak agresywnie jak w starciu z „Kolejorzem”. Krakowianie starali się raczej pilnować przede wszystkim swoich tyłów, grać odpowiedzialnie w obronie. Z kolei Pogoń podchodziła wysoko, szukała odbiorów w wysokim pressingu, by po przejęciu na połowie gości momentalnie atakować.

Wisła zatem głównie się broniła, choć nie rezygnowała również z kontrataków. Brakowało w nich jednak dokładności, a z każdą minutą napór „Portowców” rósł, co wymuszało też błędy podopiecznych Jerzego Brzęczka. W 18 min całe nieszczęście Wisły rozpoczęło się właśnie od takiego fatalnego błędu, który popełnił Joseph Colley. Nonszalancko wyprowadzał piłkę spod swojej bramki, zabrał mu ją Sebastian Kowalczyk, który szybko rozegrał akcję z Piotrem Parzyszkiem. W efekcie w sytuacji sam na sam z Mikołajem Biegańskim znalazł się ten pierwszy. Bramkarz Wisły jeszcze obronił, odbił piłkę na rzut rożny, ale to było jedynie odroczenie wyroku. Pogoń została bowiem po kornerze pod bramką Wisły. W końcu z prawej strony dośrodkował Mariusz Fornalczyk, a Joseph Colley interweniował tak pechowo, że zamiast wybić, wpakował piłkę do swojej siatki.

Dopiero strata bramki sprawiła, że Wisła zaczęła grać nieco odważniej. I nie potrzebowała wcale wiele czasu, żeby wyrównać. Już w 30 min krakowianie przycisnęli na tyle mocno, że zmusili obronę Pogoni do popełnienia błędu. Mariusz Malec wybijał piłkę w taki sposób, że trafiła ona na lewą stronę do Mateja Hanouska. Ten dośrodkował przed bramkę, a tutaj nogę sprytnie dostawił Luis Fernandez. Dante Stipica był bez szans, a „Biała Gwiazda” wyrównała stan meczu w praktycznie pierwszej tak klarownej okazji na gola.

Gospodarze byli trochę zaskoczeni takim obrotem sprawy. Tempo gry w pierwszej połowie po golu dla Wisły lekko spadło, ale krakowianie nie potrafili dłużej utrzymać się przy piłce, przynajmniej „dowieźć” remis do przerwy. A Pogoń wypracowała sobie najpierw stuprocentową okazję, w której strzelał Kamil Grosicki, ale dobrze w bramce zachował się Mikołaj Biegański. W 43 min bramkarz Wisły nie miał już jednak najmniejszych szans, gdy zupełnie pozostawiony bez opieki Kamil Drygas przymierzył głową i trafił przy samym słupku. Dośrodkowanie Sebastiana Kowalczyka było w tej sytuacji bardzo dobre, ale też Joseph Colley zupełnie zgubił krycie Drygasa, który tylko potwierdził, że gra głową to jego bardzo mocna strona. W ten sposób „Portowcy” znów wyszli na prowadzenie, a wiślacy mogli tylko żałować, że bramki dawali sobie strzelać tak naprawdę w dość łatwy sposób.

Pierwsze pięć minut drugiej połowy to był prawdziwy szturm Pogoni. Zamknęła ona całkowicie Wisłę w jej polu karnym, nie pozwalała złapać oddechu nawet na moment. Krakowianie to przetrwali, a później mieli dwa rzuty rożne.

W kolejnych minutach dużo było szarpanej gry w środku pola. Pogoń nie miała już tak wyraźnej przewagi, ale Wisła nie potrafiła stwarzać okazji na gole, a skoro goniła wynik, to była sprawa kluczowa. Krakowianie podeszli wyżej, zaczęli stosować pressing, wydawało się, że coś się może z tego konstruktywnego urodzić. Problem w tym, że taka gra otwierała drogę do kontr Pogoni. I w 69 min taki atak „Portowcy” wyprowadzili. Kamil Grosicki wygrał na prawym skrzydle pojedynek z Matejem Hanouskiem i zagrał przed bramkę. A tutaj Konrad Gruszkowski próbował uprzedzić Mariusza Fornalczyka, ale uczynił to tak nieporadnie, że wpakował piłkę do własnej bramki.

To praktycznie zamknęło kwestię zwycięzcy w tym meczu. Wisła próbowała jeszcze zmniejszyć straty, Pogoń podwyższyć wynik. Obie strony obiły jeszcze słupki, a całość pięknym strzałem z woleja zwieńczył Michał Kucharczyk, który w doliczonym czasie przypieczętował zwycięstwo miejscowych. „Biała Gwiazda” pogorszyła zatem swoją sytuację w walce o utrzymanie, a pocieszać wiślacy mogą się już tylko tym, że mecze z całą czołówką mają za sobą. Żeby jednak w ekstraklasie pozostać, muszą teraz zacząć wygrywać seriami. Margines błędu mocno się bowiem zawęził.

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 4:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Colley 19 samob. 1:1 Fernandez 30, 2:1 Drygas 43, 3:1 Gruszkowski 69 samob., 4:1 Kucharczyk 90+3.
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Malec, Mata - Dąbrowski - Fornalczyk (70 Łegowski), Drygas (86 Biczachczjan), Kowalczyk (81 Kurzawa), Grosicki (81 Kucharczyk) - Parzyszek (70 Silva).
Wisła: Biegański - Gruszkowski, Colley, Frydrych, Hanousek - Poletanović, Fazlagić - Savić (71 Młyński), Fernandez (77 Manu), Cisse - Ondrasek.
Sędziowali: Damian Sylwestrzak (Wrocław) oraz Adam Karasewicz (Wrocław) i Michał Sobczak (Bydgoszcz). Żółte kartki: Mata (34, faul), Parzyszek (45+1, faul) - Fazlagić (84, faul). Widzów: 8874.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków przegrywa w Szczecinie po samobójczych golach - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto