Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków przegrywa w Częstochowie. „Biała Gwiazda” kompletnie bez ognia w ataku

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków przegrała na inaugurację ligowej wiosny z Rakowem 0:2. „Biała Gwiazda” prezentowała się w Częstochowie jakby chciała ten meczu przetrwać z wynikiem 0:0. Krakowianom udało się to tylko w pierwszej połowie, bo w drugiej wyraźnie lepsi gospodarze zrobili już swoje. Zespół Adriana Guli zaprezentował się koszmarnie słabo jeśli chodzi o grę ofensywną.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Nie było wielkiego zaskoczenia jeśli chodzi o wyjściowy skład Wisły Kraków na pierwszy mecz ligowy w 2022 roku. Wystarczyło śledzić jak wyglądały sparingi oraz doniesienia o tym kto trenował cały czas, a kto miał problemy zdrowotne, by wytypować w miarę poprawnie wyjściową jedenastkę. Zagadki były praktycznie tylko na bokach obrony i skrzydłach. Ostatecznie w pierwszym przypadku Adrian Gula postawił na Dawida Szota i Mateja Hanouska, a w drugim na Mateusza Młyńskiego i Stefana Savicia. Niektórzy dziwili się, że na środku obrony od początku wyszła para Joseph Colley, Maciej Sadlok. Tylko, że tutaj akurat trudno było o zaskoczenie. Michal Frydrych stracił bowiem sporo czasu w okresie przygotowawczym, bo był chory, a Serafin Szota w Częstochowie zagrać nie mógł ze względu na kartki.

Raków był faworytem tego spotkania, ale nie rzucił się na Wisłę w pierwszych minutach w jakiś zdecydowany sposób. Gospodarze powoli, ale jednak konsekwentnie zaczęli budować swoją przewagę. Krakowianie momentami mieli problem z wyjściem spod pressingu częstochowian. O zbliżeniu się pod bramkę Vladana Kovacevicia na początku meczu nie było mowy.

Po kwadransie Raków przycisnął mocniej. W 16 min miejscowi mieli pierwszą naprawdę bardzo dobrą okazję na gola. Zamknęli Wisłę w jej polu karnym, w końcu piłka trafiła na skrzydło do Patryka Kuna, który posłał mocne dośrodkowanie przed bramkę Mikołaja Biegańskiego. Tutaj głową strzelał Tomas Petrasek, ale uczynił to źle, nie trafił w bramkę. To było jednak dla „Białej Gwiazdy” już bardzo poważne ostrzeżenie.

W 28 min z pola karnego strzelał Ben Lederman. Tym razem celnie, ale Mikołaj Biegański był na miejscu i złapał piłkę.

Wisła w ataku wyglądała beznadziejnie. Jak była okazja do kontry, to krakowianie zwalniali akcje by rozgrywać piłkę na swojej połowie. Jak już jakimś cudem dostali się pod pole karne Rakowa, to grali niedokładnie. A jak im się już trafił stały fragment gry, po którym można by ewentualnie zagrozić bramce gospodarzy, to - tak jak w 40 min - rozgrywali np. rzut wolny w taki sposób, że z kontrą ruszał Raków… Jak to jednak w piłce nożnej bywa, czasami potrafi urodzić się coś z niczego. I taka sytuacja miała miejsce w 45 min gdy wiślacy wykorzystali jedyny moment, gdy drzemkę urządziła sobie obrona Rakowa i stworzyli najlepszą okazję w całej pierwszej połowie. Jan Kliment miał przed sobą jedynie Vladana Kovacevicia, ale strzelił źle i bramkarz odbił piłkę na rzut rożny. Nawet jednak biorąc pod uwagę tę sytuację, wiślacy mogli się cieszyć, że na przerwę schodzili w bezbramkowym remisem.

Ten długo w drugiej połowie się nie utrzymał. Raków zaatakował praktycznie od razu. Na efekty tym razem nie przyszło długo czekać. W 54 min Maciej Sadlok wpadł w polu karnym we Vladislavsa Gutkovskisa i sędzia wskazał na jedenasty metr. Skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Fran Tudor i mieliśmy 1:0.

W 60 min mogło być 2:0, ale po potężnym strzale Vladislavsa Gutkovskisa świetnie w bramce zachował się Mikołaj Biegański.

Wisła w odpowiedzi była bliska wyrównania, gdy po rzucie rożnym w zamieszaniu próbował piłkę do siatki skierować Joseph Colley. Został jednak zablokowany.

Mecz nabrał rumieńców, bo goście szukali wyrównania, a miejscowi wcale nie rezygnowali z chęci podwyższenia wyniku. Świetną okazję miał np. w 68 min Mateusz Wdowiak, ale posłał piłkę z kilku metrów nad poprzeczkę. Niewiele później Mikołaja Biegańskiego o mały włos nie przelobował Fran Tudor.

W 74 min gospodarze podwyższyli prowadzenie. Do zagranej z głębi pola wystartował Mateusz Wdowiak, wpadł w pole karne, a choć po jego pierwszym strzale skutecznie interweniował Mikołaj Biegański, to piłka odbiła się tak pechowo dla bramkarza Wisły jeszcze raz od piłkarza Rakowa, że wpadła do siatki.

Po tym ciosie krakowianie nie mieli już prawa się podnieść. Ich argumenty w ofensywie wyglądały bladziutko już przy remisie 0:0, czy minimalnej stracie 0:1. Trudno było zatem oczekiwać, że Wisła nagle zacznie stwarzać sytuację za sytuacją. Nie zaczęła. Komplet puntów został w Częstochowie, a przy ul. Reymonta muszą zająć się teraz przede wszystkim dwoma najbliższymi meczami u siebie - najpierw ze Stalą Mielec, a następnie z Górnikiem Łęczna. Punkty w nich mogą okazać się kluczowe w walce o utrzymanie.

Raków Częstochowa - Wisła Kraków 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Tudor 55 karny, 2:0 Wdowiak 74.
Raków: Kovacević - Tudor (80 Poletanović), Petrasek, Arsenić - Długosz (73 Racovitan), Lederman (80 Czyż), Papanikolau, Kun - Wdowiak, Sturgeon (80 Lopez) - Gutkovskis (84 Musiolik).
Wisła: Biegański - Szot, Colley, Sadlok, Hanousek (76 Ring) - Fazlagić, Plewka - Młyński 3 (65 Cisse), Skvarka (76 Ondrasek), Savić 4 (65 Hugi) - Kliment.
Sędziowali: Szymon Marciniak (Płock) oraz Paweł Sokolnicki (Płock) i Tomasz Listkiewicz (Warszawa). Żółte kartki: Hanousek (47, faul), Ring (77, faul). Widzów: 3823.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków przegrywa w Częstochowie. „Biała Gwiazda” kompletnie bez ognia w ataku - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto