Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Piotr Starzyński: Przyjemnie było wrócić do Zabrza i znów tam wygrać...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
Piotr Starzyński w okresie przygotowawczym grał regularnie w meczach sparingowych. Gdy rozpoczął się już sezon w ekstraklasie, w dwóch pierwszych spotkaniach wychodził w podstawowym składzie Wisły Kraków. A później zniknął z niego na dobre kilka tygodni. Wrócił w minioną sobotę w Zabrzu. I był to powrót więcej niż udany, bo Starzyński był najlepszym zawodnikiem „Białej Gwiazdy” w spotkaniu, które krakowianie wygrali z Górnikiem 1:0.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Bardzo ucieszyłem się, że trener po dłuższej przerwie dał mi szansę gry w pierwszej jedenastce. Byłem w związku z tym bardzo zmobilizowany i cieszę się, że mogłem pomóc drużynie wygrać w Zabrzu - mówi 17-latek.

Zapytaliśmy Starzyńskiego jak w ostatnich tygodniach znosił fakt, że grał bardzo mało. Owszem Adrian Gula wpuszczał go w wielu meczach na boisko, ale na same końcówki. Nieco więcej minut młody chłopak zbierał w młodzieżowej reprezentacji Polski. Starzyński spokojnie jednak podchodzi do tematu swojej gry: - Musiałem sobie z tym jakoś poradzić, choć na pewno to jest inne uczucie gdy gra się regularnie co tydzień, a inne gdy na boisko się nie wychodzi lub wychodzi na krótko. Mam jednak taki charakter, że w sytuacjach, gdy nie wychodzę w podstawowym składzie, staram się nie poddawać. Pracuję jeszcze więcej i jak widać na swoją szansę zapracowałem. Będę też szczery, uważam, że wykorzystałem ją w Zabrzu. Mam nadzieję, że wywalczyłem to miejsce w wyjściowym składzie na dłużej.

Dla Piotra Starzyńskiego mecz akurat z Górnikiem Zabrze miał wyjątkowe znaczenie. Piłkarz Wisły wychowywał się głównie w Ruchu Chorzów, a rywalizacja akurat „Niebieskich” z Górnikiem na Górnym Śląsku ma wyjątkowy charakter. Piłkarz Wisły nie kryje zatem, że traktował mecz z Górnikiem szczególnie, a wizyta na Stadionie im. Ernesta Pohla wywołała przy tym wspomnienia.
- To było przyjemne uczucie wrócić na stadion Górnika i jednocześnie trochę dziwne - uśmiecha się Piotr Starzyński. - Przypomniałem sobie bowiem, że ja w Zabrzu grałem w takim turnieju juniorów nieco ponad rok temu, jeszcze w barwach Ruchu Chorzów. Wygraliśmy wtedy wysoko z Górnikiem w finale. Przyznam, że do głowy by mi wtedy nie przyszło, że minie raptem kilkanaście miesięcy, a ja znów przyjadę na stadion Górnika, żeby na nim zagrać tym razem w ekstraklasie. I znów ten stadion okazał się dla mnie szczęśliwy, bo znów wygrałem na nim ze swoją drużyną.

W Zabrzu Wisła zagrała nieco inaczej, bardziej ostrożnie niż we wcześniejszych meczach. Można powiedzieć, że na wynik. Piotr Starzyński podkreśla jednak, że Adrian Gula nie nastawiał zespołu tylko i wyłącznie na defensywę. - Owszem, trener wystawił więcej zawodników, którzy na co dzień grają w obronie, ale z drugiej strony w ofensywie też przecież mieliśmy kilka okazji na gole. Nie uważam, żeby wyglądało to najgorzej z naszej strony - podkreśla piłkarz „Białej Gwiazdy”.

Trudno się ze Starzyńskim nie zgodzić. Tym bardziej, jeśli przypomnimy sobie, że ona sam już na początku meczu miała stuprocentową okazję na gola. W polu karnym piłka tak poodbijała się bowiem od zawodników, że spadła młodemu wiślakowi pod nogi, a ten miał przed sobą tylko bramkarza Górnika Grzegorza Sandomierskiego. Wiślak trafił jednak w dobrze interweniującego golkipera.
- Pewnie tej sytuacji bardziej bym żałował, gdybyśmy nie wygrali meczu - mówi zawodnik Wisły. - Skoro jednak zwycięstwo jest, to trochę mniej szkoda, choć oczywiście miło byłoby takiego gola strzelić. Co mogłem zrobić w tej sytuacji lepiej? Na pewno uderzyć bardziej płasko, próbować zmieścić piłkę dołem, pod nogami bramkarza. Trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość z tej sytuacji.

Starzyński gola nie strzelił, ale i tak mocno przyczynił się do wygranej, bo miał duży udział przy bramce, którą już w drugiej połowie zdobył Michal Frydrych. To właśnie wiślacki młodzieżowiec zrobił spore zamieszanie w polu karnym Górnika, a później… Niech zresztą Starzyński sam opowie jak ten gol wyglądał z jego perspektywy: - Próbowałem znaleźć miejsce do dośrodkowania. W końcu się udało, ktoś wybił piłkę, trafiła do Michala, ten uderzył i po rykoszecie wpadło. Można zatem rzeczywiście powiedzieć, że jakiś udział przy tym golu miałem.

Później wiślacy utrzymali prowadzenie i po trzech porażkach z rzędu mogli się cieszyć z wygranej 1:0. - Gdy przegrywa się trzy mecze z rzędu, to później zwycięstwo smakuje szczególnie. Wierzę, że wygrana w Zabrzu spowoduje, że teraz rozpoczniemy całkiem nową i lepszą serię - tłumaczy Piotr Starzyński. Gdy pytamy go o kolejnego rywala Wisły, czyli Śląsk Wrocław dodaje: - Gramy u siebie, wyjdziemy na boisko mocno zmobilizowani i na pewno zagramy z bardzo dużym zaangażowaniem. Wierzę, że po tym jak wygraliśmy na wyjeździe z Górnikiem, pokonamy również u siebie ze Śląsk!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Piotr Starzyński: Przyjemnie było wrócić do Zabrza i znów tam wygrać... - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto