Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Peter Hyballa: Presja jest wszędzie. Jestem na nią gotowy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Peter Hyballa od pierwszego dnia w Wiśle Kraków wziął się ostro do pracy
Peter Hyballa od pierwszego dnia w Wiśle Kraków wziął się ostro do pracy wisla.krakow.pl
- Nie wydaje mi się, żeby treningi były przesadnie trudne. Taki mam styl pracy, lubię intensywne zajęcia, ale przecież to jest praca piłkarzy, więc nie ma tutaj nic nowego. Trenujemy z piłkami, czyli tak jak zawodnicy lubią - mówi po pierwszym tygodniu pracy w Wiśle Kraków jej nowy trener Peter Hyballa.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jest pan już tydzień trenerem Wisły. O ile więcej pan wie o drużynie po tych siedmiu dniach?
- Każdego dnia coraz więcej, bo trenujemy codziennie i codziennie też rozmawiam z zawodnikami. Poznaję ich potencjał. Mogę powiedzieć, że w tych pierwszych dniach wszystko jest w porządku.

- Jak ocenia pan jakość zawodników, z którymi rozpoczął pan pracę?
- Też jest w porządku. Widzę, że w drużynie są dobrze wyszkoleni piłkarze. Musimy popracować nad tempem naszej gry i tak też układamy treningi, żeby to poprawić. Wierzę, że będziemy coraz lepiej przygotowani do takiej gry, jaką chcemy prezentować.

- W szatni spotkał pan m.in. Jakub Błaszczykowskiego, którego poznał pan już w czasach Borussii Dortmund. To z jednej strony piłkarz, kapitan drużyny, ale również właściciel klubu. Jak chce pan sobie ułożyć relacje z Błaszczykowskim, który jest z jednej strony pana podwładnym, z drugiej szefem?
- Nie widzę tutaj żadnego problemu. Na co dzień Kuba jest przede wszystkim jednym z moich piłkarzy. To ja jestem szefem tej drużyny i rozmawiam z Kubą jak z jednym z zawodników. Oczywiście nie muszę tłumaczyć, jak bardzo ważnym piłkarzem on jest. I takie są nasze relacje w szatni. Oczywiście, jeśli dojdzie do sytuacji, ze będziemy rozmawiać o sprawach organizacyjnych, być może będę musiał się przestawić i przejść na relacje trener - właściciel klubu. To nie jest jednak dla mnie żadnym problemem.

- Prócz Jakuba Błaszczykowskiego jest w Wiśle jeszcze jeden zawodnik, którego znał pan wcześniej. W Salzburgu współpracował pan ze Stefanem Saviciem. Jak pan wspomina tego piłkarza?
- Nasza współpraca w Salzburgu układała się bardzo dobrze. Stefan uchodził wtedy za duży talent. Teraz spotkaliśmy się w Wiśle. Z nim również rozmawiamy codziennie - tak, jak z innymi zawodnikami - a moim zadaniem będzie sprawić, żeby grał tutaj jak najlepiej. Uważam, że to jest piłkarz, który wciąż ma bardzo duży potencjał.

- Ponoć od początku pana pobytu w Wiśle trenujecie naprawdę ciężko. Jak piłkarze to znoszą?
- Nie wydaje mi się, żeby treningi były przesadnie trudne. Taki mam styl pracy, lubię intensywne zajęcia, ale przecież to jest praca piłkarzy, więc nie ma tutaj nic nowego. Trenujemy z piłkami, czyli tak jak zawodnicy lubią. Pamiętamy też, że przed nami są jeszcze mecze w tym roku, w których chcemy pokazać się z dobrej strony.

- Gdy Wisła ogłosiła pana zatrudnienie, kibice bardzo się ucieszyli. Jeśli poczytać ich komentarze w internecie, można dojść do wniosku, że wiążą z panem bardzo duże nadzieje. To jest jakaś dodatkowa presja dla pana, żeby sprostać tak rozbudzonym oczekiwaniom?
- Zupełnie nie. W każdym klubie jest presja i jeśli jesteś trenerem, to musisz sobie z nią po prostu radzić. Wiem, że Wisła ma wielu kibiców, ale wszędzie jest tak samo. Jeśli wygrywasz, ludzie są zadowoleni, jeśli nie, to presja rośnie. Trzeba być na to gotowym.

- Jaki jest pomysł Petera Hyballi na Wisłę Kraków, jaka jest w ogóle pańska filozofia futbolu?
- Mógłbym długo wymieniać. Lubię, jak moje zespoły są niczym maszyna do pressingu. Lubię, gdy wymieniają dużą liczbę podań, gdy prezentują atrakcyjny, ofensywny futbol. Lubię, gdy piłkarze potrafią płynnie przechodzić do kontrataku i gdy potrafią też walczyć.

- Bardziej liczy się dla pana zespół jako całość, czy indywidualności, które ciągną drużynę do sukcesów?
- Dla mnie najważniejsze jest, żeby drużyna wychodziła na boisko wygrywać. Można to osiągać zarówno grą zespołową, jak i indywidualnymi umiejętnościami. Na ten moment Wisła miała problem z wygrywaniem. Moim zadaniem jest sprawić, żeby to się poprawiło, jak najszybciej zmieniło.

- Można o panu powiedzieć, że jest pan typowym przedstawiciel niemieckiej szkoły futbolu, czy fakt, że pracował pan w wielu krajach sprawił, że czerpał pan z różnych wzorców?
- Mógłbym zapytać, co to oznacza, że ktoś jest typowym niemieckim trenerem? Dalej mógłbym zadać pytanie, kto to jest typowy trener polski, holenderski czy jeszcze inny? Ja staram się przede wszystkim być nowoczesnym trenerem. Takim, który chce mieć wysokie umiejętności. Takim, który chce dobrze komunikować się z zespołem, być otwartym. Ale skoro padło już to pytanie, to jeśli miałbym szukać w sobie cech typowo niemieckich, to wskazałbym na dyscyplinę. Ona jest dla mnie rzeczywiście ważna.

- A kto jest pańskim trenerskim wzorem? Ma pan w ogóle kogoś takiego?
- Nie mam kogoś takiego jednego. Oczywiście od każdego można się czegoś nauczyć w tym zawodzie. Mógłbym powiedzieć np., że coś mogłem podpatrzeć u Juergena Kloppa. Ktoś może też powiedzieć, że wzoruje się na Mourinho czy Guardioli, ale ja patrzę przede wszystkim na siebie i staram się iść własną drogą.

- Został pan trenerem w bardzo młodym wieku. Nie myślał pan, żeby zawodowo grać w piłkę?
- Bardzo wcześnie wybrałem zawód trenera, to prawda. W piłkę grałem tylko trochę amatorsko. Starałem się jednak przede wszystkim kształcić jako trener, studiowałem. Trzeba pamiętać, że piłkarz i trener to są dwie różne sprawy, dwa różne zawody. Jeśli chcesz być dobrym trenerem musisz naprawdę dużo się nauczyć. Nie tylko jeśli chodzi o sprawy piłkarskie, ale również w kwestii komunikacji, psychologii, kreowania. I ja na to postawiłem, żeby pogłębiać swoją wiedzę już gdy miałem niecałe dwadzieścia lat.

- Był pan też bardzo młody, gdy zdecydował się pan na odważną, nawet nieco szaloną eskapadę, jaką był wyjazd do Afryki. Jakie ma pan wspomnienia z okresu pracy na tym kontynencie?
- To było świetne doświadczenie dla mnie jako trenera, ale również człowieka. Może tam nie było zbyt dużej dyscypliny, ale bardzo dobrze wspominam czas spędzony w Afryce. Pokochałem ten kontynent, niesamowitych ludzi. Byłem wtedy początkującym trenerem, ale pobyt tam pozwolił mi udoskonalić swoje umiejętności. Zawsze będę miło wspominał czas tam spędzony.

- Później pracował pan w wielu krajach europejskich. Przypomnijmy: Niemcy, Austria, Słowacja, Holandia. Gdzie było najtrudniej?
- W Austrii, ponieważ - tak jak mówiłem - jestem zawsze bardzo otwartym, bezpośrednim człowiekiem, stawiającym na dobre relacje międzyludzkie, a z tym był tam problem. Było dużo negatywnych emocji. W pozostałych krajach, w których pracowałem, było łatwiej pod tym względem.

- Co pan wiedział o ekstraklasie, zanim zdecydował się pan przyjąć ofertę Wisły Kraków?
- Interesowałem się polską ligą od mniej więcej dwóch lat, byłem gotowy przyjąć ofertę z polskiego klubu i kilka klubów było zainteresowanych zatrudnieniem mnie. Uważam, że polski rynek jest bardzo ciekawy dla trenera. Oglądałem mecze ekstraklasy. Znam też piłkarzy, którzy tutaj trafili, a wcześniej pracowali ze mną, takich jak Lubomir Satka czy Kristopher Vida. Gdy zakończyłem latem pracę w Holandii szanse na to, że poprowadzę klub w Polsce zaczęły rosnąć, bo znów było zainteresowanie moją osobą z tej strony. Ostatecznie trafiłem do Wisły.

- Debiutował pan w derbach Krakowa. Teraz czeka pana mecz z Legią Warszawa. Już panu powiedziano, jak ważne są to spotkania w Polsce?
- Tak, wiem, że te mecze mają bardzo bogatą tradycję. Wiem, że to są bardzo utytułowane kluby, które przez wiele lat walczyły ze sobą o mistrzostwo.

- To proszę na koniec powiedzieć, czy zatrzyma pan w sobotę mistrza Polski razem ze swoimi piłkarzami?
- Zobaczymy, na razie koncentruję się przede wszystkim na tym, żeby jak najlepiej przygotować swój zespół do tego meczu. Przed derbami nie mieliśmy zbyt dużo czasu na wspólną pracę, raptem jeden trening, a jednak udało nam się zagrać naprawdę dobrą godzinę. Teraz również będziemy chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

EKSTRAKLASA 2020-21: WYNIKI, TABELA, TERMINARZ, PLAN TRANSMISJI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Peter Hyballa: Presja jest wszędzie. Jestem na nią gotowy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto