Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Niedosyt? Wiślacy mimo wszystko powinni pamiętać jak ten mecz wyglądał...

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Przemysław Świderski
To był mecz z gatunku tych, po zakończeniu którego jeszcze przez moment wiślacy mogli odczuwać niedosyt, że z Arką Gdynia tylko zremisowali. Po chwili namysłu każdy z nich musi jednak przyznać, że wynik 1:1 trzeba szanować i to bardzo.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Dla Wisły piątkowe starcie było z gatunku tych, których przegrać nie można było za żadne skarby. Porażka oznaczałaby bowiem już dziewięć punktów straty do liderującej Arki. Remis pozwolił te szanse zachować, bo sześć punktów to nie jest dystans, którego przy dozie szczęścia nie dałoby się zniwelować. No, ale żeby tak się stało, Wisła musi pokazywać w kolejnych meczach taką twarz jak w drugiej połowie, a o tej pierwszej jak najszybciej zapomnieć. A może inaczej. Pamiętać i nie dopuścić już, żeby taki koszmar powtórzył się jeszcze w tym sezonie.

Po końcowym gwizdku trener Albert Rude o tej pierwszej części powiedział wprost: - Na pierwszą połowę nie dojechaliśmy. Nie rywalizowaliśmy odpowiednio z Arką.

Trudno było się z Hiszpanem nie zgodzić. Arka była lepsza, bardziej agresywna, bardziej konkretna z przodu. No i strzeliła gola. Fakt, bo ogromnym błędzie Dawida Szota i nieco mniejszym Alvaro Ratona przy uderzeniu Olafa Kobackiego, ale nikt nie miał prawa powiedzieć, że było to prowadzenie niezasłużone. Mało tego, Wisła powinna wtedy cieszyć się, że schodziła na przerwę tylko przy jednobramkowej stracie.

- Proszę mi wierzyć, że w przerwie w ogóle nie rozmawialiśmy o taktyce. Bardziej rozmawialiśmy o nastawieniu, o tym, żeby wrócić do rywalizacji - mówił o tym, co działo się w po pierwszej połowie w wiślackiej szatni Albert Rude. Jakich metod, słów tam nie użył, pomogło. Po zmianie stron zobaczyliśmy znacznie lepsze oblicze „Białej Gwiazdy”. No i przede wszystkim udało się wyrównać po akcji w trójkącie Angel Rodado, Jesus Alfaro, Szymon Sobczak. Ten ostatni miał też piłkę meczową, ale nie trafił w bramkę. W tej sytuacji napastnika Wisły można jednak wytłumaczyć, bo Martin Dobrotka, który starał się go powstrzymywać, uczył to mocno na granicy przekroczenia przepisów, a tak naprawdę chyba je przekroczył i Wisła powinna dostać rzut karny. Nie dostała, Sobczak drugi raz do siatki nie trafił, został remis. Pozostawiający w wiślakach niedosyt? Nie, bądźmy poważni. To był bardzo sprawiedliwy podział punktów. A Wisła ma szansę o bezpośredni awans bić się dalej. W piątek kolejny mecz za sześć punktów. Tym razem z Miedzią Legnica.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Niedosyt? Wiślacy mimo wszystko powinni pamiętać jak ten mecz wyglądał... - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto