Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Michał Żyro: Idziemy po wszystko! Wszystko zależy od nas

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
- Widać jakość! Jest jej więcej w meczach, ale ja osobiście czuję to nawet w treningu. Jest on dzisiaj po prostu przyjemniejszy, piłka szybciej chodzi. Mniej jest juniorskich zagrań, bo nie czarujmy się - w tamtej rundzie, momentami dochodziło na boisku do wręcz abstrakcyjnych zagrań… - mówi o tym, co zmieniło się w Wiśle Kraków zimą jej piłkarz Michał Żyro.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Wisła wygrywa wszystko od początku roku, kibice się cieszą, ale chciałem zapytać o pańską sytuację, bo z zawodnika, który był podstawowym, dzisiaj stał się rezerwowym w tej drużynie i pewnie nie jest to dla pana komfortowa sytuacja.
- Nie jest i chyba nikt z chłopaków, którzy są rezerwowi, nie cieszy się ze swojej sytuacji. To jest jednak piłka nożna, grać w podstawowym składzie może tylko jedenastu zawodników, a jak często powtarza nam to trener - najważniejsze jest dobro drużyny. Ja jestem z takiego pokolenia piłkarzy, tak byłem uczony, że w takich sytuacjach nie obrażam się, tylko ciężko trenuję i czekam na swoją szansę. Nie będę jednak krył, że ambicje mam duże, a do Wisły nie przyszedłem siedzieć na ławce rezerwowych. Jeśli jednak wygrywamy, a trener na razie ma na mnie taki pomysł, żebym był tym zawodnikiem wchodzącym ewentualnie na boisko z ławki, to pytanie akurat do niego dlaczego ma taki pomysł. Ten jak widać na razie się sprawdza, bo drużyna wygrywa. Ja jestem jednak cały czas w gotowości, żeby jeśli tylko będzie taka potrzeba, wejść na boisko i pomóc zespołowi.

- Trochę pan w już w piłce widział, przeżył. Jak pan sobie tę swoją sytuację układa w głowie?
- Jest to trudna sytuacja od strony psychicznej. Jest to ciężko poukładać sobie w głowie i powiem szczerze, że po meczach jestem bardziej zmęczony psychicznie niż wtedy gdy grałem regularnie. To wynika z tego, że siedzisz na ławce, ale musisz być cały czas „pod prądem”, musisz być gotowym, że w każdym momencie możesz wejść na boisko. I to jest trudniejsze niż zaczynanie meczów od początku. Trzeba być jednak gotowym. Jest wiele możliwości jak się do tego przygotować. Trzeba dbać o suplementy, mieć przygotowaną odpowiednia rozgrzewkę, żeby wchodząc na boisko rzeczywiście dawać od siebie coś ekstra. Na razie w tych meczach, w których wchodziłem na boisko, więcej pracy było w defensywie, bo graliśmy już na utrzymanie prowadzenia. Z racji mojego doświadczenia parę razy utrzymaliśmy piłkę. Od tej strony myślę zatem, że wyglądało to tak, jak powinno. W ostatnim meczu ze Skrą mieliśmy z kolei większy komfort, bo prowadziliśmy 3:0, chcieliśmy, wchodząc z ławki, może bardziej się pokazać. Już jednak nie utrzymywaliśmy się przy piłce tak jak powinniśmy, więc to jest na pewno do poprawy.

- Trener Radosław Sobolewski nie lubi robić zmian w wyjściowym składzie, ale jak sam powtarza, wszyscy musicie być gotowi cały czas do gry, bo to może być moment, gdy ktoś dostanie szansę i albo ją wykorzysta albo nie. Pan też tak podchodzi do sprawy, czeka na taki swój moment szansy?
- Można tak powiedzieć. Tym bardziej, że moim zdaniem czekają nas wkrótce mecze nieco inne niż te, które graliśmy przed przerwą na kadrę. Będziemy w bezpośrednich starciach rywalizować z zespołami, które też walczą o awans do ekstraklasy. Przy niekorzystnym wyniku, a takie sytuacje mogą przecież się zdarzyć, ofensywni zawodnicy na pewno będą potrzebni, żeby wejść z ławki, dać impuls drużynie, przechylić szalę na naszą stronę.

- Co takiego się zmieniło w Wiśle przez zimę, że z zespołu, który jesienią momentami męczył kibiców swoją grą, staliście się drużyną pewną swoich możliwości i przede wszystkim wygrywającą mecz po meczu?
- Widać jakość! Jest jej więcej w meczach, ale ja osobiście czuję to nawet w treningu. Jest on dzisiaj po prostu przyjemniejszy, piłka szybciej chodzi. Mniej jest juniorskich zagrań, bo nie czarujmy się - w tamtej rundzie, momentami dochodziło na boisku do wręcz abstrakcyjnych zagrań… Mówiąc wprost - doszli do nas zawodnicy z większą jakością, szybko dostosowali się do naszej drużyny. Większość z nich gra w podstawowym składzie, więc plan, jaki założył sobie po zakończeniu grania jesienią trener, wypalił jak do tej pory bardzo dobrze.

- Gdy patrzy pan w przyszłość, to widzi pan Wisłę bardziej w barażach, czy w szatni jest przekonanie, że będzie was stać na bezpośredni awans?
- Nie bierzemy jeńców - idziemy po wszystko! Wszystko zależy od nas. Mamy drużynę, którą stać na bardzo dobre wyniki, na wygrywanie mecz po meczu. Jest dzisiaj w naszej szatni taka mentalność, w której ja byłem wychowywany. Dla niektórych może nasza seria sześciu wygranych meczów z rzędu była szokiem, bo przeżywają to pierwszy raz. Dla mnie to jest jednak normalna sprawa i uważam, że w Wiśle to też powinno być normą. Nic jednak nie wzięło się z przypadku. Wygrywamy, bo czujemy się pewnie, bo dobrze gramy w piłkę. Nawet jak goniliśmy wynik w jednym czy drugim meczu, to czuć było pewności siebie, przekonanie, że wcześniej czy później zrobimy swoje i strzelimy decydującego gola. Tak to powinno wyglądać. Teraz w przerwie na mecze reprezentacji popracowaliśmy mocniej, ale była też praca nad taktyką, bo przecież mamy świadomość, że rywale nas obserwują i będą się pod nas przygotowywać. Ale spokojnie, parę nowości dla nich przygotujemy… I mam nadzieję, że po tej przerwie meczem z Chrobrym potwierdzimy dobrą dyspozycję. To będzie bardzo ważne spotkanie, które ma pokazać, że kontynuujemy dobrą drogę, że nikt nie popada w Wiśle w samozadowolenie.

- A pan widzi w szatni, jaki obraz? Taki, że kolejne wygrane was nakręcają czy już pojawiają się objawy takiego nasycenia zwycięstwami?
- Nie, nie ma mowy o tym, żeby było samozadowolenie, przekonanie, że już zrobiliśmy swoje i reszta sama przyjdzie. Myślę, że pomogło nam to, że przyszli do nas zawodnicy, którzy nie przejmowali się tym, co było jesienią, bo ich tutaj po prostu wtedy nie było. Patrzyli tylko do przodu. A ci piłkarze, którzy już tutaj byli, też mają coś do udowodnienia. Dzisiaj atmosfera w naszej szatni jest taka, że liczy się tylko następny mecz i wygrana, a po niej następna i następna. Takie jest nastawienie. Nikt dzisiaj nawet nie zastanawia się co będzie w meczu z Ruchem czy ŁKS-em. Mówimy tylko o meczu z Chrobrym Głogów. Tylko takie podejście na końcu może nam przynieść sukces, na który wszyscy bardzo mocno liczymy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Michał Żyro: Idziemy po wszystko! Wszystko zależy od nas - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto