Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Mateusz Młyński: Nie mamy zamiaru się zatrzymywać

Redakcja
wisla.krakow.pl
Mateusz Młyński od początku wiosny wychodzi w podstawowym składzie Wisły Kraków. W miniony piątek lewoskrzydłowy „Białej Gwiazdy” przyczynił się swoim golem do wygranej drużyny 3:1 w Gdyni z Arką.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Ostatni mecz w Gdyni podsumował pan bramką strzeloną Arce. Często tak bywa, że byli zawodnicy trafiają w spotkaniach z klubami, których barwy kiedyś reprezentowali.
- Na pewno ucieszył mnie ten gol, ale dla mnie to jest przede wszystkim bodziec do pracy. Bo jak są jej efekty, to człowiek jeszcze mocniej nakręca się, żeby było tego więcej. Cieszy też, że wygraliśmy bardzo ważny mecz na trudnym terenie.

- Można się było zastanawiać jak zostanie pan przyjęty przez kibiców Arki, którzy nie pałają sympatią do Wisły. A jednak nie było gwizdów pod pana adresem, buczenia. Nawet po golu, którego strzelił pan byłemu zespołowi.
- Szczerze mówiąc, gdy wychodzę na boisko, staram się maksymalnie odcinać od tego, co dzieje się wokół niego. Koncentruję na pracy, która jest do wykonania. Wiadomo, że z racji tego, że grałem kiedyś w Arce, był to nieco inny mecz dla mnie. Jestem jednak zadowolony, że udało mi się tak to wszystko poukładać sobie w głowie, żeby zajmować się tylko i wyłącznie grą.

- To skoro już pan o tej grze mówi, trzeba postawić pytanie, dlaczego ona była tak słaba w wykonaniu całej Wisły w pierwszej połowie meczu z Arką?
- To na pewno jest do przeanalizowania, a później do wyrzucenia z głów. Jedno jest pewne, taka połowa już nigdy nie może się powtórzyć! Jeśli chcemy walczyć o awans, a przecież bardzo chcemy, nie możemy sobie pozwalać na tak słabą grę. Plus jest taki, że w przerwie przyszła refleksja, że jest niedobrze, a później nastąpiła bardzo szybka reakcja. Bardzo szybko wróciliśmy do swojego grania po zmianie stron, strzeliliśmy trzy bramki w krótkim odstępie czasu i ostatecznie zgarnęliśmy komplet punktów.

- Jesienią tak nie było, ale teraz waszą mocną bronią zaczynają być stałe fragmenty gry. Z czego to wynika?
- Z tego, że jeszcze mocniej nad tym pracujemy. Wcześniej też to robiliśmy, ale teraz wychodzi nam to rzeczywiście lepiej już w samych meczach ligowych. Bardzo nas to cieszy, bo wiadomo, jakie są statystyki. Drużyny, które potrafią wykorzystywać stałe fragmenty gry z reguły dużo lepiej punktują.

- Wiadomo, jaki pełne emocji są mecze Arki z Wisłą. Ten piątkowy miał jednak dodatkowy ciężar gatunkowy, bo porażka sprawiłaby, że mielibyście do gdynian już siedem punktów straty. Wygraliście i jest tylko jeden do odrobienia. Można powiedzieć, że dzięki temu na dobre wróciliście do gry o awans.
- Mieliśmy świadomość jak wygląda tabela, wiedzieliśmy też jak ważny jest to mecz. Dlatego wygrana cieszy nas podwójnie. Tym bardziej, że zagraliśmy na naprawdę trudnym terenie. Arka pokazała, że jest mocna, bardzo ciężko nam się z nią grało. Tym większa chwała całej drużynie, że choć ten mecz nie układał się po naszej myśli, potrafiliśmy odwrócić jego losy i ostateczni wygrać.

- Od początku wiosny gra pan na lewej stronie boiska z nowym piłkarzem Wisły Davidem Juncą. Jak z pańskiej perspektywy wygląda ta współpraca?
- David to przede wszystkim bardzo doświadczony piłkarz. Wręcz po oczach bije jakość piłkarska, jaką prezentuje. Mnie osobiście grać się o wiele łatwiej, gdy ma się kogoś takiego obok siebie. I nie ma znaczenia to, że on jest z innego kraju, że jest jakaś bariera językowa. Mnie podoba się bardzo to, że on czuje to, co ja chcę zrobić. Wystarczy, że zrobię delikatny ruch, a David już świetnie wie gdzie i jak mocno zagrać do mnie piłkę. Myślę, że ta nasza współpraca wygląda dobrze, a będzie wyglądała jeszcze lepiej z każdym meczem.

- Wygraliście dwa mecze z rzędu, co nie przytrafiło się Wiśle od sierpnia…
- I nie mamy zamiaru się zatrzymywać. To wciąż jest dopiero początek tej rundy. Jeszcze daleka droga przed nami, żeby wykonać zadanie, jakim jest awans do ekstraklasy.

- Teraz przed wami mecze z Odrą Opole, wyjazd do GKS-u Katowice i spotkanie u siebie z GKS-em Tychy. Wystarczy rzut okiem na tabelę, żeby zobaczyć jak wiele może wam dać seria kilku wygranych.
- Wiemy o tym, ale przyjęliśmy jeszcze przed startem tej rundy jasne założenie - nie wybiegamy myślami dalej niż najbliższy mecz. Koncentrujemy się tylko na najbliższym przeciwniku, bo tylko w ten sposób możemy być odpowiednio przygotowani mentalnie na każdy kolejny mecz.

- Odra Opole, z którą zagracie w najbliższej kolejce też dobrze rozpoczęła wiosnę. Zremisowała z Podbeskidziem w Bielsku-Białej, wygrała z Zagłębiem w Sosnowcu. Widać, że tego rywala lekceważyć nie można.
- Wiemy już dobrze, jak to jest liga. Przekonaliśmy się o tym boleśnie kilka razy jesienią. Tutaj nikogo nie można lekceważyć. Odry też nie zlekceważymy. Gramy jednak u siebie i przy wsparciu kibiców naszym celem w piątek będzie oczywiście zwycięstwo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Mateusz Młyński: Nie mamy zamiaru się zatrzymywać - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto