Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Ten zespół ma naprawdę duży potencjał

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Dla obrońcy Wisły Kraków Macieja Sadloka początek sezonu nie jest łatwy. Przez ostatni rok grał na środku obrony. Po odejściu Rafała Pietrzaka „Sado” wrócił jednak na lewą obronę i uczy się tej pozycji na nowo. W pierwszych meczach nie brakowało w jego grze potknięć, błędów, ale ostatnie spotkanie z ŁKS-em pokazało, że Sadlok jest bliski wysokiej formy.

- Nie ukrywam, że wiem nad czym muszę jeszcze pracować - podkreśla Maciej Sadlok. - Cały poprzedni sezon rozegrałem na środku obrony. Teraz przeszedłem na bok, a jest to zdecydowanie inna pozycja, inne są tutaj zachowania, inne też jest zmęczenie, bo trzeba zdecydowanie więcej biegać. Wiedziałem, że początek sezonu będzie trudny, ale najważniejsze, żeby z meczu na mecz było lepiej.

I rzeczywiście jest, bo w spotkaniu z ŁKS-em Sadlok nie tylko dobrze bronił, ale dorzucił też swoją cegiełkę do dorobku bramkowego Wisły, która wygrała aż 4:0. To on wywalczył rzut rożny, po którym Wisła zdobyła drugą bramkę. I to on dośrodkował z tego kornera idealnie na głowę Davida Niepsuja.
- Takie zwycięstwo było nam niezwykle potrzebne - tłumaczy piłkarz Wisły. - Mało bramek strzelaliśmy we wcześniejszych meczach, dlatego 4:0 to był wynik marzenie. Strzeliliśmy cztery bramki, nie straciliśmy żadnej. Oby tak dalej i oby nie był to tylko jeden taki mecz. Obyśmy w kolejnych spotkaniach prezentowali podobną grę i skuteczność.

Wiśle wreszcie mecz ułożył się bardzo dobrze. Choć w pierwszych fragmentach ŁKS grał wysoko, ofensywnie, to jednak Wisła dość szybko strzeliła pierwszą bramkę. Zeszło ciśnienie i krakowianom grało się już o wiele lepiej, łatwiej. - Tak to w piłce jest - uśmiecha się Sadlok. - Jak strzelasz jedną bramkę w miarę szybko, poprawiasz drugą przed przerwą, to jest później łatwiej. Głowa inaczej pracuje, nawet zmęczenie jest inne. Dobrze, że ten mecz tak się ułożył, a później dorzuciliśmy jeszcze dwie kolejne bramki.

To, że Wisła w drugiej połowie mogła podwyższyć prowadzenie i że mogła grać w miarę spokojnie, było zasługą również obrony i przede wszystkim bramkarza Michała Buchalika. Na początku drugiej połowy ŁKS bowiem przycisnął, ale krakowianie przetrwali trudny okres, by później skutecznie zaatakować.
- Można się było spodziewać, że tak to będzie wyglądać - komentuje Sadlok. - Wiedzieliśmy, że musimy być bardzo uważni w obronie i próbować skontrować rywala, który przegrywał 0:2 i wiadomo było, że ruszy do ataku. Pomógł nam w tym meczu bardzo Michał Buchalik, który w takim newralgicznym momencie wybronił kilka strzałów. Jest naszym mocnym punktem, możemy na niego liczyć.

Mecz z łodzianami pokazał jeszcze jedno. Wiśle lepiej gra się z drużynami, które nastawione są na ofensywny futbol. Pójście na wymianę ciosów sprzyja podopiecznym Macieja Stolarczyka. Zgadza się z taką tezą również Sadlok, który mówi: - Wiedzieliśmy, że ŁKS nie będzie w Krakowie murował bramki, tak jak wiele innych zespołów. Oni akurat grają fajną piłkę, miłą dla oka. Zresztą trener Moskal ma to do siebie, że preferuje taki styl. Na pewno w takiej sytuacji gra się inaczej, gdy nie trzeba cały czas budować akcji w ataku pozycyjnym, tylko jest większa wymiana akcji.

To spotkanie pokazało również, że wiślacy coraz lepiej radzą sobie w wyjściowym ustawieniu 1-4-3-3, które w czasie gry ulega różnym modyfikacjom. - Mamy praktycznie dwie taktyki, które stosujemy - tłumaczy obrońca „Białej Gwiazdy”. - Wszystko zależy od trenera, jak ustawia drużynę. Wiemy jednak jak mamy grać w obu systemach. To, co trener nam przekazuje, to później staramy się po prostu wykonywać jak najlepiej na boisku.

Teraz przed Wisłą trudne zadanie. W piątek krakowianie zagrają w Białymstoku z Jagiellonią. Choć z drugiej strony, może to być dla „Białej Gwiazdy” o tyle łatwiejsze spotkanie, że „Jaga” będzie grać ofensywnie. A to - jak było powiedziane wcześniej - coś, co lubią krakowianie. - Nie czeka nas łatwe spotkanie, jak zresztą wszystkie ostatnie mecze z Jagiellonią - docenia rywala Sadlok. - Od kilku lat „Jaga” jest po prostu bardzo dobrą drużyną. Przeanalizowaliśmy już wszystko, co było dobre i złe w meczu z ŁKS-em, a później przez cały tydzień trwały przygotowania do meczu w Białymstoku. Jesteśmy gotowi na to starcie.

Dobrą wiadomością dla Wisły przed wyprawą do Białegostoku jest również poprawa sytuacji kadrowej. Poza Vullnetem Bashą wszyscy zawodnicy są do dyspozycji trenera Macieja Stolarczyka.
- Koledzy zdrowieją, kadra jest coraz szersza, a to zwiększa rywalizację – cieszy się Maciej Sadlok. - Również na treningach. Dzięki temu rośnie poziom drużyny. A chcę podkreślić, że ten zespół ma naprawdę duży potencjał. Stać nas na bardzo dobrą grę. Może nie w każdym meczu wygramy, tak jak z ŁKS-em 4:0, bo to po prostu nie jest możliwe. Utrzymanie wysokiego poziomu tydzień po tygodniu to jednak już jest cel do zrealizowania. I to powinno nam przyświecać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Ten zespół ma naprawdę duży potencjał - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto