Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Burliga z Wisły Kraków: Życie piłkarza bywa przewrotne…

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Apelowałbym o odrobinę cierpliwości. Nie można zapominać, jak ta drużyna się zmieniła, ilu ważnych piłkarzy odeszło - mówi Łukasz Burliga, obrońca Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Nie zagraliście w niedzielę z Lechią Gdańsk, mecz został przełożony. Czeka was zatem dłuższa przerwa, w trakcie której chorzy na koronawirusa zawodnicy będą mogli wyzdrowieć.
- Trzeba ze spokojem przyjąć ostatnie decyzje, bo wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja. Nie mamy na pewne sprawy wpływu. W klubie wprowadzono zresztą już wcześniej dodatkowe restrykcje. Musimy ich przestrzegać. Teraz czekają nas zapewne przez jakiś czas treningi w domu. Tak, jak to miało miejsce na początku pandemii.

- Trudno na razie spekulować, kiedy wrócicie do gry. Porozmawiajmy zatem o waszym ostatnim występie w Zabrzu. To był mecz, który wlał trochę optymizmu w serca kibiców. Mówiąc wprost, wreszcie można było nacieszyć oko grą Wisły Kraków w tym sezonie. Skąd taka zmiana w przeciągu raptem tygodnia od spotkania z Wisła Płock, które w waszym wykonaniu było bardzo słabe?
- Mecz z Górnikiem był już na pewno lepszy w naszym wykonaniu, choć żałuję, że nie udało się go wygrać, bo mieliśmy kilka naprawdę dobrych sytuacji. A skąd taka zmiana? Myślę, że zmieniło się nasze nastawienie. Nie chcę powiedzieć, że wcześniej nie chcieliśmy dobrze grać i wygrywać, ale teraz dotarło do nas, że z Górnikiem zagramy tak naprawdę o honor. O to, żeby ludzie na nowo w nas uwierzyli. Nie ma się co czarować. Gorzej z niż z Wisłą Płock nie dało się już zagrać. W tygodniu poprzedzającym mecz z Górnikiem mocno popracowaliśmy fizycznie i taktycznie. Każdy wziął odpowiedzialność za to, co robi na boisku. Okazało się, że z rozpędzonym Górnikiem to my byliśmy bliżsi zwycięstwa. Oczywiście rywale też mieli swoje okazje, ale uważam, że my stworzyliśmy ich w Zabrzu więcej.

- Pomogły wam zmiany w obronie? Wystąpił pierwszy raz Michal Frydrych i wyglądało to tak, że wprowadził do waszej gry sporo spokoju. Czech może zostać szefem obrony?
- Nie chciałbym oceniać Michala po jednym meczu, zaledwie kilku wspólnych treningach. To co jednak rzeczywiście rzuca się od razu w oczy, to że jest bardzo doświadczony. Robi to, co do niego należy. Nie panikuje na boisku. Jak trzeba wybić piłkę, to po prostu ją wybija. Jak trzeba wygrać pojedynek, to też to robi. Wygląda na to, że on może być naprawdę naszym dużym wzmocnieniem. Fakt, że jest Czechem też na pewno pomaga, bo od początku nie ma problemów z komunikacją. Gdy grałem w Jagiellonii miałem bardzo dobre relacje z Martinem Pospisilem. To są koledzy z Michalem. Martin nawet pisał do mnie, żebym pomógł Michalowi dobrze wprowadzić się do zespołu. Jak jednak widać, on sam bardzo dobrze się wprowadza. Na pierwszy rzut oka bije od niego duża solidność.

- Chyba też jest otwartym człowiekiem, który łatwo nawiązuje relacje międzyludzkie?
- To prawda, a tak jak mówiłem, jest mu łatwiej, bo jest Czechem, więc z aklimatyzacją nie ma praktycznie problemów. Zresztą Michal grał przez wiele lat blisko polskiej granicy, w Ostrawie, więc po polsku dużo rozumie.

- Pan z kolei wrócił na mecz z Górnikiem do składu i to od razu w roli kapitana. Wcześniej nie grał pan zbyt wiele, bo zastępował pana na prawej obronie młodzieżowiec Dawid Szot.
- Nie była to dla mnie łatwa sytuacja. Po meczu z Jagiellonią, który nie był jakiś super w moim wykonaniu, nie grałem prawie w ogóle. Rozmawialiśmy o tym z trenerem Arturem Skowronkiem. Trener wziął na taką rozmowę mnie i Davida Niepsuja. Tłumaczył, że że „Szocik” radził sobie bardzo dobrze, dodatkowo jest przepis o młodzieżowcu, to z Davidem rywalizowaliśmy o miejsce numer dwa na prawej obronie. Nie ma co tego kryć. Przed meczem w Zabrzu Dawid się rozchorował i szansę dostałem ja. I to od razu w roli kapitana. To była dla mnie niespodziewana sytuacja, bo tydzień wcześniej nie grałem w ogóle, a nagle dostałem opaskę. To pokazuje, jakie życie piłkarza bywa przewrotne.

- Fizycznie jak się czujecie? Mieliśmy najpierw mecz z Wisłą Płock, który pod tym względem wyglądał fatalnie, a tydzień później na tle Górnika prezentowaliście się już lepiej. To jaki jest prawdziwy obraz „Białej Gwiazdy” pod tym względem?
- Uważam, że idziemy w dobrym kierunku. Zacznijmy od tego, że nie było normalnego okresu przygotowawczego. Był on mocno skrócony. Mogę mówić o swoich odczuciach. Pracowałem z Piotrkiem Jankowiczem, który odpowiada teraz za nasze przygotowanie fizyczne, już w Jagiellonii. W tamtym okresie wyglądało to tak, że nie tyle prezentowaliśmy się lepiej pod względem fizycznym od rywali, co często ich wręcz demolowaliśmy. Dlatego jestem przekonany, że nasza dyspozycja fizyczna teraz będzie coraz lepsza. Nawet jeśli teraz trochę zmieni się sytuacja z treningami.

- Nie uwiera was fakt, że od początku lipca nie wygraliście meczu?
- Uwiera. Brakuje nam tego. Trochę to przypomina naszą serię z poprzedniego sezonu, gdy długo nie byliśmy w stanie nikogo pokonać, przegrywaliśmy mecz za meczem. A później, jak już się odblokowaliśmy, to z kolei wygrywaliśmy prawie z każdym, mieliśmy nową, dużo lepszą serię. Myślę, że jak teraz przyjdzie ten jeden, pierwszy raz, to ruszymy na dobre. Apelowałbym przy tym o odrobinę cierpliwości. Nie można zapominać, jak ta drużyna się zmieniła, ilu ważnych piłkarzy odeszło. Przyszli nowi w ich miejsce, którzy też potrzebują trochę czasu, żeby poznać naszą grę. Być może jeszcze jakieś wpadki nam się przytrafią, ale wierzę, że ten zespół ma naprawdę duży potencjał i już niedługo pokażemy to na boisku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Burliga z Wisły Kraków: Życie piłkarza bywa przewrotne… - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto