Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Luis Fernandez: Nie było mi łatwo z tym, że nie mogę grać

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Kilka tygodni trwała przerwa w grze Luisa Fernandeza. Piłkarz Wisły był zawieszony za czerwoną kartkę. Wrócił na mecz z Ruchem Chorzów, w którym wywalczył rzut karny, a chwilę później zamienił go na gola. Ostatecznie „Biała Gwiazda” zremisowała spotkanie z liderem I ligi 1:1.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Śmiało można postawić tezę, że czerwona kartka, jaką Luis Fernandez otrzymał w meczu z Chrobrym Głogów, miała dla Wisły poważniejsze konsekwencje niż tylko porażka 1:2 w tamtym sierpniowym spotkaniu. Hiszpana zabrakło później w meczach z Puszczą Niepołomice i Stalą Rzeszów. Oba te spotkania Wisła przegrała. Czy z Fernandezem w składzie mogło być inaczej? Wydaje się, że tak, bo krakowianom brakowało wyraźnie tak kreatywnego zawodnika. Teraz wrócił, a choć Fernandez znany jest z tego, że niezbyt chętnie rozmawia z mediami, to dla nas zgodził się na ocenę swojego ostatniego występu.
- To nie było łatwe spotkanie nie tylko dla mnie, ale myślę, że dla nas wszystkich - mówi Luis Fernandez. - Prowadziliśmy, powinniśmy wygrać przy tak fantastycznym wsparciu, jakie dostaliśmy od kibiców. Pewnie wszyscy czulibyśmy się lepiej, gdybyśmy dopisali do naszego konta trzy punkty, a nie tylko jeden. Myślę, że rozegraliśmy dobrą pierwszą połowę. W drugiej nie wyglądało to może już tak dobrze, dlatego na końcu pozostaliśmy z remisem. Dla mnie ten mecz był osobiście wyjątkowo ważny. Nie muszę tłumaczyć, że przez ostatni czas nie było mi łatwo z tym, że nie mogę grać. Opuściłem trzy spotkania i cieszyłem się, że wreszcie mogę wrócić na boisko. Cieszę się też oczywiście z gola. Nie wygraliśmy, ale może warto ten jeden punkt po trzech kolejnych porażkach potraktować jako coś, co daje nadzieję na lepsze momenty. Skoncentrujmy się teraz na pracy, żeby zacząć wygrywać w kolejnych meczach. Wierzę, że będzie dobrze.

Luis Fernandez na gola z Ruchem zapracował praktycznie sam. No, może jeszcze trochę udziału miał w tym wszystkim Michał Żyro, który podał do Hiszpana w pole karne, a ten okazał się minimalnie szybszy od Macieja Sadloka. Fernandez trącił piłkę, Sadlok trafił w jego stopę i prowadzący spotkanie Szymon Marciniak bez wahania wskazał na jedenasty metr. A później hiszpański zawodnik ustawił piłkę i posłał ją pewnie do siatki. W tym sezonie to trzeci rzut karny wykorzystany przez Luisa Fernandeza. Strzela z jedenastu metrów bardzo pewnie, do końca patrzy na to, co zrobi bramkarz, a gdy ten idzie w jeden róg, on uderza w drugi. Zapytany o swój sposób na rzuty karne, Fernandez opowiada: - Nie zawsze było tak dobrze. Kiedyś, kilka lat temu, gdy byłem jeszcze piłkarzem Hueski, miałem taki mecz w La Liga 2, w którym nie wykorzystałem dwóch rzutów karnych! Od tamtego momentu jednak już się nie mylę, choć rzut karny to wcale nie jest łatwy element. Trenuję rzuty karne, staram się udoskonalać i ostatnio trafiam do siatki. Najważniejsze jednak, żeby takie bramki po „jedenastkach” przynosiły wygraną drużynie.

W meczu z Ruchem, choć nie był on dla Wisły idealny, już nieco lepiej wyglądała gra drugiej linii, w której grali kreatywni piłkarze. Tacy jak choćby: Kacper Duda, Michał Żyro i Luis Fernandez, a w ataku Angel Rodado. Lepiej to wyglądało przed przerwą niż w drugiej połowie, a Fernandez mówi o niuansach taktycznych: - Nie było łatwo operować piłką w środkowej strefie, ponieważ Ruch ma takie ustawienie, że jest tam praktycznie pięciu obrońców plus dwóch środkowych pomocników. Jest bardzo mało miejsca do rozegrania piłki przed ich polem karnym. Mimo wszystko wyszliśmy na prowadzenie, a później mieliśmy swoje szanse, żeby ten mecz „zabić”. Nie zrobiliśmy tego, co ostatecznie nie skończyło się dla nas najlepiej.

Dopytywany dlaczego Wisła wyglądała od Ruchu gorzej w drugiej połowie, Hiszpan dodaje: - To nie tak, że Ruch miał więcej sił. Myślę, że dostali po prostu energii, gdy strzelili gola na 1:1. Często tak to właśnie działa. Próbowaliśmy przejąć kontrolę nad meczem, ale nie było to łatwe zadanie, bo graliśmy z naprawdę dobrym zespołem. Jeśli jesteś na boisku, dodatkowo masz w głowie, że przegraliśmy trzy ostatnie mecze, trzeba radzić sobie nie tylko z przeciwnikiem, ale również swoimi emocjami.

Luis Fernandez wrócił do gry, ale wiele się nią nie nacieszył. Po meczu z Ruchem Chorzów mamy bowiem teraz przerwę w rozgrywkach I ligi, spowodowaną spotkaniami reprezentacji. Hiszpan podkreśla jednak, że choć był już głodny gry, to te dwa tygodnie powinny wyjść mu na dobre w kontekście tego, co Wisłę czeka już niebawem na finiszu piłkarskiej jesieni w I lidze.
- Dla mnie to jest teraz bardzo ważny czas, bo straciłem go trochę również z powodów zdrowotnych. Jestem pewien, że dwa tygodnie, jakie teraz poświęcę na pracę, zaowocują tym, że będę czuł się lepiej i będę grał lepiej. Mocno wierzę, że po przerwie wszyscy wrócimy do lepszej dyspozycji i wygrywania meczów - kończy Fernandez.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Luis Fernandez: Nie było mi łatwo z tym, że nie mogę grać - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto